Po wcześniejszym podniesieniu statku Hordafor V, w piątek, 14 lipca, już w pełni podniesiony, na "równej stępce" był także dok nr 1 gdyńskiej stoczni Nauta SA. Dok zostanie wkrótce (możliwe, że już w sobotę, po południu) przeholowany do nabrzeża Albańskiego.
Kilka dni temu podniesiono, wyprostowano i wyprowadzono znad zatopionego doku częściowo zatopiony i przechylony (razem z dokiem) w wyniku wypadku, do którego doszło pod koniec kwietnia, chemikaliowiec Hordafor V.
Stocznia i wykonawcy podniesienia zatopionych jednostek nie ujawniają szczegółów, ale wiele wskazuje na to, że przed ostatecznym podniesieniem i wyprostowaniem statku, doprowadzono w sposób kontrolowany do całkowitego zatopienia doku (tak, że spoczął prawdopodobnie na dnie basenu portowego w pozycji normalnej - "na równej stępce") i rozpoczęto jego podnoszenie dopiero po wyprowadzeniu znad doku, wcześniej podniesionego i wyprostowanego, statku.
Czytaj także: Hordafor V podniesiony i odholowany znad zatopionego doku
Potem, przez pewien czas, chemikaliowiec zacumowany był on przy nabrzeżu Albańskim, a następnie podniesiony na doku pływającym, z którego został przesunięty na barkoponton użyczony przez stocznię Crist. Obecnie, stojący na barkopontonie chemikaliowiec Hordafor V znajduje się przy nabrzeżu Albańskim.
Całkiem możliwe, że ostateczne przygotowanie doku do przekazania stoczni Nauta przez konsorcjum firm holenderskich Smit Salvage BV i Multratug Salvage BV, któremu powierzono zadanie wydobycia obu jednostek (statku i doku) po wypadku potrwa jeszcze kilka dni, ale gdy informowano o zleceniu dla nich, pod koniec czerwca, zapowiadano, że kontrakt ma zostać zrealizowany w ciągu 30 dni. Holenderskie konsorcjum, z zasadniczą częścią prac uporało się - jak widać - mniej więcej w połowie tego okresu.
PBS
Fot.: Piotr B. Stareńczak
Zakres odpowiedzialności jest oczywiście różny inny dyrektora realizacji produkcji inny szefa produkcji inny kierownika wydziału domowego czy maszynisty doku i obsługi oraz kierownika prac kadłubowych to zadanie dla prokuratury. I jeszcze pytanie kto pokryje koszty operacji wydobycia statku i doku oraz straty stoczni Nauta a są one nie małe szacować je należy na ok. 15 - 20 milionów złotych.
Bo ciekawe jest, dlaczego nie napełniano wodą przeciwnej strony doku.
Czyżby nie zdążono z napełnianiem.
Na filmach widać, że dok przechyla się bardzo wolno.
Myślę, że w czasie przechylania się doku, urwało węże z nabrzeżem, przez co nie można było zatopić przeciwnej burty.
Szczepan Górzyński z Gdyni
uruchomić pomp by wyrównać dok lub też obsługa doku nie wiedziała co robic, gdyby podjęto takie działania to dok
nie przewróciłby się a jedynie ew. osiadł na dnie kanału w pozycji normalnej i później nie byłoby takich kłopotów
z podniesieniem go. Widać , że w tej stoczni , na wydziale dokowym dzieje się niedobrze ale nie mnie oceniać od tego
jest prokuratura.
Sam Crist ma kłopoty finansowe , czy już oddano 37,5 mln euro kredytu? Dlatego panowie Krzysztof K. i Ireneusz C.
musieli wyjść ze spółki mimo, że to oni ją stworzyli ale marzyła im się rola " zbawców przemysłu okrętowego".
A NAUTA ? cóż trudno powiedzieć jak będzie rozwijała się sytuacja w tym momencie kłopoty tej stoczni są poważne.
Przede wszystkim nie ma tam kadry technicznej znającej się na budowie i remontach statków aktualnie zatrudnia się
tzw. spady z gdańskiej remontówki. Katastrofa jaka wydarzyła się czyli utopienie doku wraz statkiem jest jednym
z przykładów inne to np. trwajaca od lat budowa statków dla Uniwersytetu Gdańskiego i Uniwersytetu w Goeteborgu,
niekorzystne kontrakty na budowy kadłubów statków rybackich i in.
stad wniosek jaki znany byl juz od poczatku wina lezy po stronie ludzi a nie doku. teraz prokurator musi ustalic zakres winy dyrektora realizacji produkcji, szefa produkcji, budowniczego, kierownika wydzialu dokowego, kierownika oddzialu kadlubowego, dokmistrza i obslugi doku oraz ustalic kto wydal polecenie jazdy dzwigiem dokowym
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.