Objawy wskazują, że jest to grypa żołądkowa. Armator niezwłocznie przerwał rejs i zawrócił statek do Port Everglades przerywając tym samym 10 dniowy rejs. Na jego pokładzie znajduje się 2896 pasażerów oraz 1209 członków załogi.
Zbiorowe zatrucia lub zachorowania to jeden z najczarniejszych scenariuszy dla armatorów wycieczkowców. Każdy z nim ma opracowane bardzo rygorystyczne procedury, na wypadek stwierdzenia, że choćby jeden pasażer zachorował. W takim przypadku pasażer ten, a także osobo towarzysząca mu trafiają do izolatki, a odpowiednio zabezpieczona ekipa dezynfekuje kabinę chorego pasażera. Wszelkie ruchome wyposażenie łącznie z pościelą oraz materacami są utylizowane. Wszystko to po to, aby nie dopuścić do rozprzestrzenienia się choroby pośród pozostałych pasażerów, którzy przebywają na stosunkowo małej powierzchni, a do tego kilka razy dziennie spożywają wspólne posiłki. W przypadku tak dużej skali zachorowań jak w tym przypadku, gdzie ponad 100 osób jest zarażonych, armator nie jest wstanie skutecznie wdrożyć swoich procedur dotyczących zwalczania zachorowań, a poza tym na statku znajduje się tylko jeden lekarz i nie jest on wstanie objąć swoją opieką aż tak dużej liczby pacjentów.
Armatorzy nauczeni doświadczeniem z ubiegłych lat, kiedy to zbagatelizowane przypadki zachorowań pojedynczych pasażerów prowadziły do statkowych epidemii, obecnie są bardzo stanowczy i szybcy w podejmowaniu niezbyt korzystnych dla nich decyzji jak np. ta o przerywaniu rejsu.
Także na wycieczkowcach prowadzone są nieustannie akcje edukacyjne dla pasażerów, a nawet coraz częściej istnieje przymus dezynfekcji rąk przed wejściem do statkowych restauracji. W wielu ogólnodostępnych miejscach, a także toaletach znajdują się dyspensery z żelem odkażającym. Wszystko to ma zapobiegać takim sytuacjom, do jakiej doszło obecnie na Celebrity Equinox.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.