– Całe zło z żeglugą śródlądową zaczęło się po roku 1989, kiedy to administrowanie drogami wodnymi przekazano ekologom, czyli kompletnym dyletantom w sprawach utrzymywania infrastruktury transportowej – mówi w rozmowie z portalem RynekInfrastruktury.pl Andrzej Podgórski, wiceprezes Stowarzyszenia „Rada Kapitanów Żeglugi Śródlądowej”.
Kilka dni temu zamieściliśmy podsumowanie roku 2014 w żegludze śródlądowej. We wnioskach napisaliśmy m.in., że „marazm, jaki już nawet nie od lat, ale nawet od dekad, obserwowany jest na polskich rzekach, w minionym roku jeszcze się pogłębił”. Z rozmowy z kpt. ż.ś. Andrzejem Podgórskim wyłania się – zgodnie z przewidywaniami – równie pesymistyczny obraz.
Za jedno z głównych wydarzeń w 2014 r. nasza redakcja uznała (niestety) zamknięcie na początku grudnia śluzy w Brzegu Dolnym, co sparaliżowało żeglugę na Odrze. Należy mieć nadzieję, że tymczasowo: "Kurier Szczeciński" poinformował, że w poniedziałek 12 stycznia służby remontowo-konserwacyjne RZGW Wrocław rozpoczęły prace na śluzie. – Chcemy ją wydzielić, tzn. wypompować wodę i „na sucho” się przyjrzeć uszkodzeniem, a następnie z nimi powalczyć. Dwa najważniejsze problemy, wskazane przez nadzór budowlany, to nieszczelność wrót i degradacja progu – powiedział "Kurierowi" Piotr Stachura, rzecznik RZGW Wrocław.
– Śluza w Brzegu Dolnym jest ostatnim elementem ok. 200-kilometrowego, tzw. skanalizowanego odcinka żeglownej Odry, stanowiącego wraz z Kanałem Gliwickim tzw. Odrzańską Drogę Wodną. Jej zamknięcie odcina przewoźnikom dostęp do znacznie dłuższego, 500-kilometrowego odcinka Odrzańskiej Drogi Wodnej, który łączy nas nie tylko ze Szczecinem, ale także, poprzez Drogę Wodną Odra – Szprewa i Drogę Wodną Odra – Hawela, z Berlinem i resztą cywilizowanej żeglugowo Europy. Z uwagi na wycofanie się głównego odrzańskiego armatora, OT Logistics, z przewozów węgla z Gliwic do Wrocławia, Odrzańską Drogą Wodną transportuje się obecnie głównie ładunki wielkogabarytowe oraz kadłuby statków budowanych w stoczniach DAMEN Shipyards Koźle oraz w stoczniach Malbo we Wrocławiu i Malczycach. To właśnie wyroby tych stoczni, transportowane w dół rzeki utknęły przed śluzą w Brzegu Dolnym, zamkniętą 8 grudnia decyzją Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. RZGW Wrocław wprawdzie po kilku dniach umożliwił prześluzowanie tych zestawów, ale problem śluzy Brzeg Dolny pozostaje nadal w zawieszeniu – powiedział portalowi RynekInfrastruktury.pl Andrzej Podgórski.
Szereg awarii z powodu braku środków na remonty
Kapitan zauważa jednocześnie, że wielokrotnie śluza w Brzegu Dolnym ulegała nagłej awarii. – Wybudowana w latach pięćdziesiątych minionego wieku, chyba już w momencie oddania do użytku budziła wątpliwości co do dotrzymania odpowiednich reżimów technologicznych, zwłaszcza jakości betonu. Jej degradacja postępowała więc znacznie szybciej niż dużo starszych obiektów, wzniesionych jeszcze przez Niemców – zwraca uwagę Andrzej Podgórski.
Przypomina on jednocześnie, że w 2013 r. nastąpiło szereg awarii innych budowli hydrotechnicznych na Odrze skanalizowanej. M.in. w Januszkowicach awaria jazu spowodowała opadnięcie lustra wody w Porcie Koźle o ponad dwa metry, co groziło nieodwracalnymi szkodami. Groziło to naruszeniem konstrukcji nośnej pierwszego basenu – odsłonięciem drewnianej palisady, na której jest oparta część nabrzeża portowego. Groziło to wyschnięciem drewna i, w konsekwencji, naruszeniem konstrukcji nośnej.
Kpt. Podgórski zwraca też uwagę, że kolejna po Januszkowicach awaria nastąpiła zaledwie kilka tygodni później, na stopniu wodnym Zawada. Na skutek awarii uszczelnień doszło do samoczynnego opuszczenia segmentów i braku piętrzenia. W tym kontekście, Podgórski przypomina, że prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej doprowadził w latach 2012-13 do przesunięcia środków przeznaczonych na bieżące remonty i utrzymanie budowli hydrotechnicznych (śluz i jazów) Odry skanalizowanej. – Środki zostały przekazane na jego „ulubione dziecko” prezesa KZGW, czyli modernizację Wrocławskiego Węzła Wodnego. Zemściło się to postępującą dekapitalizacją i awariami infrastruktury żeglugowej na Odrze – twierdzi Podgórski.
Zarządzanie rzekami po 1989 r.: nie tędy droga
Jego zdaniem, w Polsce zaobserwować można obecnie kompletny brak zainteresowania wykorzystaniem rzek jako infrastruktury transportowej. – Nie chcę gloryfikować poprzedniego ustroju, ale do czasu transformacji ustrojowej struktura administrowania drogami wodnymi oparta była na tej, jaką zastano po wojnie. Często pracownikami nadzorów wodnych i stopni wodnych byli ludzie pracujący na nich jeszcze przed wojną. Wszystko działało więc poprawnie w wyniku naturalnego przekazywania wiedzy następnym pokoleniom, kształconym już w specjalistycznych szkołach średnich, np. w Technikum Żeglugi Śródlądowej i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Zarządzanie drogami wodnymi i żeglugą śródlądową umiejscowiono w jednym resorcie i był to resort transportu. Całe zło zaczęło się po roku 1989 kiedy to administrowanie drogami wodnymi przekazano ekologom [przeszła w struktury resortu środowiska – red.], czyli kompletnym dyletantom w sprawach utrzymywania infrastruktury transportowej – ocenia Andrzej Podgórski.
Skąd takie wioski? O tym – w drugiej części rozmowy z kpt. Podgórskim, którą opublikujemy jutro.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.