Na zawody do Gdyni przyjechała światowa dziesiątka najlepszych a wśród nich 16 letni Polak Filip Oleksik. Tym razem stoczyli pojedynek pomiędzy masztami Daru Młodzieży, największego i najpiękniejszego polskiego żaglowca. Rywalizowali na wysokości 23 metrów, aby zwyciężył najlotniejszy z lotnych.
Slackline to fascynująca dyscyplina sportowa, w której zawodnicy wykonują skomplikowane triki balansując na wąskich taśmach rozpiętych nad ziemią. Wymyślono ją w latach siedemdziesiątych jak wiele innych dziwacznych konkurencji w Stanach Zjednoczonych. W Kalifornii najpierw balansowano na łańcuchach parkingowych, z czasem zamieniono je na 2,5 centymetrowe taśmy transportowe co można było zobaczyć i wypróbować już od piątku obok stoiska Red Bulla przed INFOBOX-em w Gdyni, na skrzyżowaniu ulic 10 Lutego i Świętojańskiej. Stopień skomplikowania trików ogranicza jedynie wyobraźnia zawodników.
Na Skwerze Kościuszki, gdzie zwyczajowo cumuje Dar Młodzieży gdy jest w swoim porcie macierzystym, zebrało się w niedzielne popołudnie co najmniej 100 razy tylu fanów Białej Fregaty niż zazwyczaj przy uroczystych jej powitaniach czy pożegnaniach.
Niestety dożyliśmy takich czasów, że wspaniały statek szkolny Akademii Morskiej, spadkobierca Lwowa i Daru Pomorza „musi zarabiać na życie” udostępniając swoje maszty nie tylko do ćwiczeń dzielnym kandydatom na Wilków Morskich ale także linoskoczkom do ich „mrożących krew w żyłach pokazów”. Nie ma w tym nic zdrożnego. Nawet DZIEWICA ORLEAŃSKA poświęciła swoją cnotę, kiedy wymagał tego ZBOŻNY CEL.
Tekst i zdjęcia: Bohdan Sienkiewicz