Estońskie Siły Obronne wprowadzają do służby drony morskie. Wojsko podkreśla, że obecnie jedynie władze ukraińskie używają dronów rodzimej produkcji do ataków; zapowiada, że zamierza wzorować się na działaniach Kijowa na Morzu Czarnym, stosując podobne rozwiązania na Bałtyku - podała w piątek telewizja ERR.
Dowódca estońskiej marynarki wojennej, komandor Juri Saska, zaznaczył, że "Ukraina jest jedynym krajem, który ma prawdziwe doświadczenie w użyciu dronów szturmowych na morzu". "(Ukraińcy) wymyślili koncepcję, która, jak się wydaje, działa. Dowodem jest fakt, że (rosyjska) Flota Czarnomorska w zasadzie opuściła Sewastopol" - zauważył.
Saska podkreślił, że w przyszłości statki bezzałogowe i załogowe będą się na Morzu Bałtyckim uzupełniać.
Estońska firma stoczniowa Baltic Workboats przewodzi międzynarodowemu konsorcjum, które ma zbudować prototypowy dron morski na potrzeby armii krajów europejskich.
Nie jest jednak jasne, w jaki sposób morskie bezzałogowe okręty podlegają prawu morza i czy ich użycie jest uregulowane. Według specjalisty prawa morskiego Aleksandra Lotta wykorzystanie bezzałogowych okrętów wojennych to "szara strefa".
"Konwencja o prawie morza mówi, że okrętem wojennym musi kierować kapitan i odpowiednio wykwalifikowana załoga" - powiedział telewizji ERR Lott. "Ale czym lub kim jest +kapitan+ - nie wiadomo. Czy kapitan musi fizycznie znajdować się na pokładzie okrętu, czy też może siedzieć w fotelu i sterować statkiem jak w grze komputerowej?" - dodał.
Z Tallina Jakub Bawołek