Związek Armatorów Polskich wystąpił do Ministerstwa Środowiska o zlecenie wykonania analizy ryzyka przenoszenia obcych organizmów w wodach balastowych promów kursujących pomiędzy Polską a Szwecją. Jeśli wyniki tej analizy okażą się pozytywne, promy krajowych operatorów i armatorów będą mogły starać się o zwolnienie z obowiązku instalowania na swoich pokładach kosztownych systemów uzdatniania wód balastowych.
Przypomnijmy, że od września przyszłego roku zacznie obowiązywać Konwencja Balastowa Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO), nakładająca na armatorów pływających na wszystkich morzach i oceanach świata obowiązek instalowania systemów uzdatniania wód balastowych (chodzi o eksterminację zawartych w nich organizmów morskich takich jak ryby czy skorupiaki, które w nowym środowisku mogłyby okazać się inwazyjne). Koszt tych urządzeń wraz z montażem to około pół miliona dolarów. Istnieją jednak sytuację, w których armatorzy mogą zostać zwolnieni z takich przepisów.
Przykładem są Stany Zjednoczone. Tam lokalne przepisy dotyczące konieczności posiadania systemów uzdatniania wód balastowych obowiązują już od dwóch lat. Ze względu jednak na to, że Amerykanie wciąż nie mogą się zdecydować, jakie urządzenie ma być właściwe dla ich akwenów (istnieje wielu producentów systemów, opierających ich skuteczność działania na różnych technologiach), armatorzy uzyskują dla poszczególnych statków czasowe zgody na oczyszczanie wód balastowych dotychczasowymi sposobami, czyli poprzez wymianę na otwartym morzu.
Podobny do amerykańskiego sposób uzyskiwania zwolnień z posiadania systemów uzdatniania wód balastowych będzie mógł być zastosowany na niektórych morskich wodach zamkniętych, gdzie niebezpieczeństwo przenoszenia obcych inwazyjnych organizmów z portu do portu jest niewielkie (ale pomimo to prawo IMO tu również obowiązuje). Takim morzem jest na przykład Bałtyk. Odmiennie jednak jak w przypadku USA, podstawą do uzyskania takiego zwolnienia może być naukowa analiza ryzyka przenoszenia obcych organizmów pomiędzy portami akwenu, pomiędzy którymi pływa dany statek.
Mając powyższe na uwadze, polskie firmy żeglugowe zrzeszone w Związku Armatorów Polskich zwróciły się do Ministerstwa Środowiska z apelem o zlecenie wykonania takiej analizy. W grupie zainteresowanych przedsiębiorstw żeglugowych są przede wszystkich operatorzy i armatorzy promów, kursujących ze Świnoujścia do portów południowej Szwecji, a więc Unity Line, Euroafrica, Polska Żegluga Bałtycka oraz Stena Line Polska. Uregulowanie tej kwestii zarówno po stronie polskiej, jaki i szwedzkiej jest niezwykle istotne, ponieważ wiele z polskich promów jest dość zaawansowanych wiekowo i montaż na nich kosztownych systemów uzdatniania wód balastowych może okazać się nieopłacalny.
Do tej pory bałtyckie promy kursujące pomiędzy Polską a Szwecją nie oczyszczały swoich wód balastowych, przed wejściem do portu, na wzór statków oceanicznych, bo nie było to możliwe. Zgodnie z przepisami (sprzed Konwencji Balastowej) statki oczyszczają wody balastowe poprzez ich wymianę na otwartym morzu, w odległości 200 Mm od wybrzeży, na głębokości 200 metrów. Na Bałtyku takich miejsc po prostu nie ma.
Polska wciąż nie ratyfikowała Konwencji Balastowej, a więc nasi inspektorzy Port State Control - na dziś - nie mogą egzekwować od właścicieli statków tych przepisów. Dokument będący polską wersją międzynarodowego prawa jest w chwili obecnej na etapie konsultacji społecznych. Cały więc proces legislacyjny może potrwać jeszcze kilkanaście miesięcy.
Doradca dyr. nacz. PŻM
Krzysztof Gogol