Ministerstwo obrony Rosji zaprzeczyło doniesieniom agencji Reutera o tym, by na jednostce głębinowej, gdzie w pożarze zginęło 14 marynarzy, doszło do eksplozji gazu. Reuters podał wcześniej, że Rosja ostrzegła Norwegię o eksplozji na Morzu Barentsa.
Reuters powołał się na władze Norweskiej Agencji ds. Promieniowania i Bezpieczeństwa Nuklearnego (DSA), które przekazały, że nie odnotowały podwyższonego poziomu promieniowania. Rosyjskie ministerstwo zapewniło późnym wieczorem we wtorek, że nie zwracało się do strony norweskiej.
Nadal nie ma oficjalnych informacji o jednostce, gdzie doszło do tragicznego pożaru; media przypuszczają, że mógł być to mały okręt podwodny AS-12 (Łoszarik), choć są także wersje, iż do pożaru doszło nie na samym AS-12, a na przenoszącym go innym okręcie podwodnym.
Ministerstwo obrony informowało jedynie o pożarze w "naukowo-badawczym aparacie głębinowym", podczas prowadzenia pomiarów. Wśród ofiar katastrofy jest siedmiu oficerów w stopniu kapitana I rangi (odpowiednik komandora - PAP), o czym mówił na spotkaniu z ministrem Siergiejem Szojgu prezydent Władimir Putin.
Oficerowie ci, według petersburskiego portalu informacyjnego Fontanka.ru, służyli w tajnej jednostce w Petersburgu, która eksploatuje podwodne okręty głębinowe i podlega Głównemu Zarządowi Badań Głębinowych ministerstwa obrony Rosji. Nieoficjalnie zarząd ten nazywany jest "podwodnym wywiadem". Brak oficjalnego potwierdzenia tych doniesień.
Do pożaru doszło 1 lipca; jednostka znajduje się w Siewieromorsku, gdzie miał udać się Szojgu po spotkaniu z Putinem we wtorek wieczorem. W Siewieromorsku znajduje się baza rosyjskiej Floty Północnej.
Z Moskwy Anna Wróbel