Truso istniało od końca VIII do początku XI wieku. Swój największy rozkwit przeżyło na przełomie IX i X stulecia. Wtedy było jednym z najważniejszych ośrodków handlowych nad Bałtykiem. Osada była duńską kolonią (jak wspomina dr Jagodziński - w czasach Polski Ludowej nie była to popularna teza). Zamieszkiwało ją około 1,5 tysiąca ludzi, bardzo dużo jak na ówczesne warunki. Gród otoczony był od strony lądu wałem obronnym z fosą. Niewykluczone, że od strony jeziora chroniła go drewniana palisada. Miejscowi rybacy wielokrotnie odnajdywali wbite w dno zbiornika drewniane pale. Było ich tak dużo, że rejon ten nazwali „tonią tysiąca pali.”
Truso posiadało port złożony z kilku basenów i nabrzeży o łącznej długości około 650 metrów. Podczas prac wykopaliskowych odnaleziono dziewięć wraków łodzi o długości do 11 metrów i szerokości do 3 metrów. Wśród nich walały się nity konstrukcyjne służące do łączenia klepek poszycia, co sugeruje, że Truso było także ośrodkiem szkutniczym. Łodzie musiały mieć niewielkie zanurzenie, aby można było nimi żeglować nie tylko po przybrzeżnych wodach morskich, ale również po płytkich wodach śródlądowych.
Podobnie jak dzisiaj, także i w czasie swojego rozkwitu Truso położone było w głębi lądu, około 10 kilometrów od Bałtyku. Aby do niego dotrzeć z morza, trzeba było najpierw pokonać przesmyk w Mierzei Wiślanej, który wtedy znajdował się w okolicach współczesnej Krynicy Morskiej. Potem należało popłynąć Zalewem Wiślanym na południe i rzeką Elbląg dotrzeć do jeziora Druzno. Dzięki takiemu położeniu, port w Truso stanowił bezpieczne schronienie dla statków, a jednocześnie bliski był terenom, które stanowiły jego zaplecze.
Poza wrakami łodzi, w trakcie badań wykopaliskowych odkryto w grodzie jeszcze wiele innych zabytków nautycznych – od kamieni balastowych do fragmentów kompasu słonecznego. To unikat na skalę europejską, bowiem jego podziałkę wzdłuż obwodu oznaczono przez 72 nacięcia wyznaczające 5-stopniowe przerwy, co dla całego zrekonstruowanego obwodu daje 360 stopni. W dwu innych znaleziskach (z Islandii i Wolina), obwód oznakowano 32 lub 24 nacięciami, a więc były mniej precyzyjne.
W Truso odkryto dwa typy domostw ustawionych wzdłuż precyzyjnie wytyczonych ulic. Były to chaty o wymiarach 5 na 10 metrów i 6 na 21 metrów. Zbudowane były z gliny i drewna. Miały po trzy izby. Wikingom z Truso służyły jednocześnie za mieszkania i warsztaty rzemieślnicze. W osadzie zajmowano się kowalstwem, złotnictwem, szklarstwem, rogownictwem, no i oczywiście bursztynnictwem.
O potędze grodu stanowił jednak handel. Truso było bardzo korzystnie położone. Tam gdzie leżało, krzyżowały się ważne szlaki handlowe wczesnośredniowiecznej Europy. Łączyły one - Wisłą, Sanem i Dniestrem - Bałtyk z Morzem Czarnym oraz wschodnie i zachodnie wybrzeża Morza Bałtyckiego. Mieszkańcy handlowali nie tylko swoimi wyrobami, pośredniczyli także w wymianie innych dóbr, m.in. futer, skór czy broni. Najcenniejszym byli jednak niewolnicy. Po nich to właśnie przybywali do osady Arabowie aż z Bagdadu, o czym świadczą, znalezione na terenie grodu, srebrne islamskie monety.
W Truso odkryto także ponad 1000 ciężarków wagowych. To wydawałoby się niepozorne znalezisko spowodowało, że zaczęto inaczej patrzeć na ówczesny system handlowy. Okazało się, że był on bardziej skomplikowany niż to się dotychczas sądziło. Za towary bowiem płacono odważnikami, które przejęły wówczas rolę pieniędzy.
Wykopaliska prowadzone w Truso przekonują, że mieszkańcy osady uprawiali również ziemię i hodowali bydło. W grodzie znaleziono także dużą ilość łyżew z kości, a także żelaznych raków do chodzenia po lodzie, które wbijano w kopyta końskie. W osadzie zidentyfikowano wiele ozdób o charakterze religijnym, również chrześcijańskim. Nie wiadomo jednak, czy w Truso była jakaś ważna świątynia któregoś z wikińskich bogów.
Nie jest też jasne,kto rządził podelbląskim grodem. Być może Truso było rodzajem, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, wolnego miasta - samodzielnej jednostki posiadającej swojego władcę i drużynę do obrony. Trudno to jednak stwierdzić z całą pewnością. Truso kryje w sobie jeszcze wiele tajemnic, które czekają na rozwikłanie. Nie da się tego zrobić bez podjęcia kolejnych badań archeologicznych.