- Romantyczna legenda głosi, że Truso zostało w końcu spalone przez piratów i już więcej nie podniosło się po tym napadzie - mówi dr Jagodziński. - Ale prawda jest chyba znacznie bardziej prozaiczna. Truso zniknęło z kart historii wraz ze zniknięciem Wikingów. To zresztą jeszcze jeden dowód, że to właśnie oni byli jego mieszkańcami. Po upadku grodu jego funkcje przejął Gdańsk.
Osada nie tylko z przeszłością
Z historią Truso zapoznać się można na wystawie w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu znajdującym się nieopodal rzeki Elbląg, którą podążać musieli do grodu wczesnośredniowieczni żeglarze. Na ekspozycji podziwiać można tysiące znalezionych na terenie osady eksponatów. Ozdobą wystawy jest makieta Truso pokazująca nie tylko jak ono wyglądało, ale także pozwalająca wyobrazić sobie jak duży to był ośrodek.
Ale wystawa to nie koniec elbląskich atrakcji związanych z Truso. Obok muzeum zrekonstruowano chatę, identyczną do tych, które przed wiekami stały w grodzie. Po wejściu do środka można się na własne oczy przekonać jak wyglądało życie mieszkańców dawnego portu. Chata zbudowana została przez ekipę doświadczonych rekonstruktorów z innej sławnej osady – Biskupina. Pokazuje jak żyli Wikingowie z Truso, odbywają się w niej także różnego rodzaju warsztaty rękodzielnicze.
Obok budynku postawiono replikę łodzi św. Wojciecha. Jednostka jest dziełem znanego szkutnika z Półwyspu Helskiego Aleksandra Celarka. Została zbudowana z okazji obchodów tysiąclecia Gdańska. Ale zagrała także w filmie Jerzego Hoffmana „Ogniem i mieczem”. Sanctus Adalbertus, bo takie miano nosi łódź, wiąże się z dziejami Truso. Choć nie zostało to ostatecznie udowodnione, istnieją hipotezy wskazujące, że św. Wojciech przebywał w grodzie podczas swojej misji chrystianizacyjnej, którą prowadził wśród Prusów. Według tradycji biskup zginął z ich rąk w kwietniu 997 roku na południe od Jeziora Druzno.
Chata stojąca przed Muzeum Archeologiczno-Historycznym to przedsmak tego jak powinna wyglądać prezentacja Truso. Doskonale zdają sobie z tego sprawę władze Elbląga, które rozpoczęły już realizację projektu mającego na celu budowę repliki wczesnośredniowiecznego grodu w ramach rewitalizacji centrum miasta na tzw. Wyspie Spichrzów przy rzece Elbląg.
Trwają przygotowania do ogłoszenia pierwszych przetargów na roboty budowlane. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, za dwa lata, kosztem 4 milionów złotych pochodzących w większości z unijnej kasy, Elbląg wzbogaci się o nową, wielką atrakcję turystyczną. W odtworzonym fragmencie osady będzie wał obronny, znajdzie się też miejsce na różnego rodzaju warsztaty rzemiosła rękodzielniczego i nabrzeże do cumowania łodzi.
Dr Jagodziński podsuwa jeszcze jeden pomysł, który jego zdaniem doskonale uzupełniałby ofertę Elbląga. Chciałby, aby w sąsiedztwie prawdziwego Truso, powstał jeszcze rodzaj skansenu podobnego do tego, jaki istnieje w Biskupinie. Odkrywca stoi na czele Stowarzyszenia Miłośników Truso, grupy ludzi zafascynowanych dziejami grodu. Organizacja dysponuje terenem, na którym może powstać skansen i szuka pieniędzy na realizację projektu.
Pieniądze powinny się znaleźć jak najszybciej. Jak przekonuje archeolog, na inwestycji zarobi cały region, choćby poprzez stworzenie nowych miejsc pracy. Ale nie tylko o to chodzi. Trwa bowiem proceder rozgrabiania Truso. Miejsce dawnej osady to wymarzony wprost teren dla złodziei z wykrywaczami metalu. Nie wiadomo ile bezcennych eksponatów znalazło się w ich rękach.
- Dla wielu z nich pokusa posiadania przedmiotu sprzed tysiąca lat jest nie do odparcia - mówi archeolog. - Przyjeżdżają do Truso z całej Europy. Parę lat temu kolega ze Szwecji zaalarmował mnie, że otrzymał list od pewnego Francuza zawierający opis brązowego okucia krzesiwa, które zostało wykopane z Truso. Niestety, pomimo prób, zabytku nie udało się odzyskać.
Tomasz Falba
Zdjęcia: Tomasz Falba; archiwum dr Marka Jagodzińskiego
- «« Poprzedni artykuł
- Następny artykuł