Inne

Tysiąc lat temu nad Jeziorem Druzno istniał wielki port. Poszukiwano go przez kilka stuleci. Być może niebawem gród ponownie ożyje. I to w dwu miejscach naraz!

- Musi pan to sobie wyobrazić - mówi dr Marek Jagodziński, kierownik Pracowni Archeologii Pradziejowej i Wczesnośredniowiecznej Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. - Tutaj stały chaty, tam był wał obronny, cmentarzysko, a jeszcze dalej baseny portowe.

Stoimy na porosłej chwastami łące, w miejscowości Janów, położonej kilka kilometrów na południe od Elbląga. Tuż obok przebiega krajowa „siódemka” oddzielając nas od brzegu Jeziora Druzno, rozległego, ale płytkiego akwenu, jednej z największych ostoi ptaków w Polsce. Nigdy bym się nie domyślił, że w tym miejscu istniał przed wiekami potężny gród, jeden z najważniejszych ośrodków handlowych nad ówczesnym Bałtykiem.

A jednak. Zaledwie kilkanaście centymetrów pod naszymi stopami zalegają szczątki legendarnego Truso, którego tajemnica lokalizacji rozgrzewała wyobraźnię wielu pokoleń archeologów. Pokazując mi gdzie znajdowały się poszczególne części grodu, dr Jagodziński wie co mówi. To właśnie on je odkrył i zidentyfikował.

Pionek wskazał miejsce

„Wulfstan opowiadał, że jechał z Haede, że przybył do Truso w siedem dni i nocy, że okręt szedł przez całą drogę pod żaglami. Słowiańszczyznę miał po prawej ręce, po lewej zaś Langland, Lealand, Falster i Skonię. Cała ta ziemia należała do Danii. Następnie mieliśmy po lewej stronie ziemię Burgundów, a ta posiadała własnego króla. Dalej mieliśmy za ziemią Burgundów takie ziemie, jak one idąc z lewej kolejno się nazywają: Blekinge, Meore, Oland i Gotland, cała ta ziemia należy do Szwedów. A Słowiańszczyznę mieliśmy aż do ujścia Wisły przez cały czas po prawej stronie. Wisła ta jest wielką rzeką i przez to dzieli Witland i Weonodland. A Witland należy do Estów. A taż Wisła wypływa z ziemi Słowian i spływa do Zalewu Estyjskiego, a ten Zalew Estyjski jest co najmniej piętnaście mil szeroki. Od wschodu spływa tutaj do Zalewu Estyjskiego rzeka Ilfing – z tego jeziora, nad którego brzegiem stoi Truso. I schodzą się tutaj w Zalewie Estyjskim od wschodu rzeka Ilfing z kraju Estów i od południa Wisła z kraju Słowian. Tutaj zaś Wisła zabiera rzece Ilfing jej nazwę i spływa z tego zalewu do morza w kierunku północno–zachodnim. I dlatego nazywa się to Wisłoujściem.

Powyższy cytat to relacja wysłannika króla angielskiego Alfreda Wielkiego, Wulfstana, który około roku 890 odbył podróż morską po Bałtyku. Wypłynął z duńskiego Hedeby i dotarł aż do Truso, położonego gdzieś w okolicach ujścia Wisły. Ten zapis to jedyna wzmianka o Truso. Ale niesłychanie ważna, bo nie tylko zawiera pierwszy tak precyzyjny opis terenów ujścia Wisły z tego okresu, ale także pokazuje, że w końcówce wieku IX, w rejonie obecnych Żuław, istniał ważny port handlowy. Tylko gdzie dokładnie?

Zagadka ta nurtowała uczonych przez kilka stuleci. Pierwsza próba lokalizacji datuje się na XVI wiek! Od tamtego czasu, naukowcy różnych narodowości podali co najmniej kilkanaście miejsc, gdzie mogłoby leżeć wczesnośredniowieczne Truso. Żadne z nich nie zyskało jednak powszechnej akceptacji, a przede wszystkim nie zostało potwierdzone archeologicznie.

I być może zagadka Truso nigdy nie zostałaby rozwiązana, gdyby nie Marek Jagodziński, który jako młody archeolog, świeżo upieczony absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, w 1980 roku przyjechał do pracy do Elbląga.

- Odnalazłem Truso przy pomocy... roweru - śmieje się dr Jagodziński. - Zafascynowany zagadką zaginionego miasta jeździłem nim w wolnych chwilach wokół Jeziora Druzno i zastanawiałem się, gdzie mogłoby być zlokalizowane to miasto, bo na podstawie relacji Wulfstana, to właśnie brzegi Druzna wydawały mi się najwłaściwszym obszarem poszukiwań.

Przemierzając podelbląskie wsie, Marek Jagodziński zwrócił uwagę na niepozorne poldery zalewowe położone w depresji w ówczesnym Janowie Pomorskim, na wschodnim brzegu Jeziora Druzno. Teren był intrygujący o tyle, że już wcześniej znajdowano na nim wiele bursztynu, w tym różnego rodzaju ozdoby. Archeolog do dzisiaj zachodzi w głowę jak to było możliwe, że nikt przed nim nie zwrócił na to uwagi.

- To był obszar zmeliorowany, zbudowano na nim linię kolejową, wielokrotnie przeorywano, a pomimo tego nikt nawet nie pomyślał, żeby wykopywane przy okazji znaleziska, w tym pozostałości pochówków, powiązać z Truso - dziwi się dr Jagodziński. - Tak jakby ono czekało właśnie na mnie.

Pytany o to, kiedy zdał sobie sprawę, że to na co się natknął, to właśnie legendarna osada odpowiada bez wahania, że od razu.

- Dowodem na to, że w tym miejscu może być Truso, była bursztynowa figurka, którą tam znalazłem - opowiada Jagodziński. - Poznałem, że to był pionek od wikińskiej gry planszowej hnefi. Wskazywało to wyraźnie na pochodzenie mieszkańców osady. A jeśli tak, to byłem przekonany, że musi to być Truso, bo przecież na tych terenach mieszkali Prusowie,a nie Wikingowie.

Wolne miasto Truso

Co innego jednak przekonanie, a co innego pewność. Uzyskanie jej zajęło archeologom kilka kolejnych lat. Za datę odkrycia Truso przyjmuje się rok 1982. Badania archeologiczne trwały przez kilkanaście sezonów. Ostatni raz archeologowie pracowali tam trzy lata temu. W sumie przebadano jednak zaledwie kilkadziesiąt arów z liczącego ponad 20 hektarów terenu osady. Ale i to wystarczyło, by stwierdzić z jak wspaniałym zabytkiem mamy do czynienia.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0845 4.1671
EUR 4.2992 4.386
CHF 4.6143 4.7075
GBP 5.1641 5.2685

Newsletter