Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ma skontrolować pod kątem możliwej zdrady stanu okoliczności głosowania w parlamencie w 2010 r. nad tzw. umowami charkowskimi, które przedłużyły termin stacjonowania na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej - podało w czwartek biuro prezydenta Ukrainy.
Polecenie przeprowadzenia takiej kontroli wydano podczas czwartkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy.
Chodzi o tzw. umowy charkowskie, podpisane w 2010 roku przez ówczesnych prezydentów Ukrainy i Rosji, Wiktora Janukowycza i Dmitrija Miedwiediewa, które przedłużyły termin pobytu Floty Czarnomorskiej na Ukrainie, z główną bazą w Sewastopolu. W zamian Kijów otrzymał zniżkę na gaz. Po kilku dniach umowy ratyfikował parlament.
"Jest polecenie SBU, by wyjaśniła, w jaki sposób 236 deputowanych głosowało w tej sprawie. Jeśli SBU uzna to za konieczne, powinna wszcząć postępowania z art. 111 kodeksu karnego (zdrada stanu) w stosunku do odpowiednich osób" - powiedział po posiedzeniu szef RBNiO Ołeksij Daniłow, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Jak ocenił w czwartek Daniłow, "skutkiem tego głosowania jest okupowany Krym i duże problemy w obwodach donieckim i ługańskim" (gdzie trwa konflikt z prorosyjskimi separatystami).
Zaznaczył, że część osób, które głosowały wtedy w tej sprawie, "nadal jest w ukraińskiej polityce". Dodał, że na liście tej są "aktualni deputowani, jak i dzisiejsi oligarchowie".
Agencja Interfax-Ukraina pisze, że wśród tych, którzy brali udział w głosowaniu w 2010 roku, był np. oligarcha Rinat Achmetow czy Ihor Pałycja, partner biznesowy oligarchy Ihora Kołomojskiego.
Biuro prezydenta Ukrainy poinformowało w komunikacie, że w czasie czwartkowej sesji również m.in. zatwierdzono strategię "deokupacji", czyli odzyskania kontroli nad Krymem.
Z Kijowa Natalia Dziurdzińska
Fot.: Wikimedia Commons