Cypryjskie media doniosły w sobotę, że łódź z 175 syryjskimi uchodźcami wywróciła się niedaleko od wschodniego wybrzeża Północnego Cypru. Rozbitkowie zostali przyjęci przez cypryjskich Turków. Wcześniej ta sama łódź próbowała dotrzeć do portu na południu wyspy.
W łodzi o długości 15 metrów stłoczyło się 76 mężczyzn, 30 kobiet i 69 dzieci. Wszyscy zostali przetransportowani przez turecko-cypryjską policję do hali sportowej w pobliskiej wiosce, gdzie rozdano im koce, suchą odzież, jedzenie i napoje.
W ocenie mediów, jest to ta sama łódź, której zawinięciu do portów na terenie Republiki Cypryjskiej (RC) zapobiegła w piątek (20 marca) grecko-cypryjska straż przybrzeżna. Straż zaoferowała uchodźcom paliwo, jedzenie oraz wodę, jednocześnie sugerując, że z powodu epidemii koronawirusa, powinni raczej wrócić do kraju, z którego wyruszyli.
Ludzie na łodzi odmówili przyjęcia aprowizacji i po kilku godzinach skierowali ją w stronę wód terytorialnych nieuznawanej przez społeczność międzynarodową (oprócz Ankary) Tureckiej Republiki Cypru Północnego (TRCP).
Na terytorium Republiki Cypryjskiej znajduje sie obecnie ponad 30 tys. uchodźców i migrantów, co stanowi około 3,5 proc. całej populacji tego państwa. Większość z nich przybyła na wyspę albo łodziami, albo przekraczając strefę buforową, która dzieli wyspę na część zamieszkaną przez Greków cypryjskich (RC) i część, gdzie żyje społeczność cypryjskich Turków (TRCP).
Podział Cypru nastąpił w 1974 r. po interwencji armii tureckiej w odpowiedzi na zamach stanu, przeprowadzony przez grecko-cypryjskich nacjonalistów.
Z Nikozji Agnieszka Rakoczy