Bez powodzenia zakończyły się w poniedziałek wieczorem w rejonie Zatoki Puckiej poszukiwania 32-letniego mężczyzny, który wypadł z katamaranu. Służby ratownicze wezwał drugi z żeglarzy, który o własnych siłach dopłynął do brzegu.
O zakończeniu akcji poszukiwawczej poinformowała rzeczniczka prasowa Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, Mirosława Więckowska.
Służby ratownicze zostały powiadomione o zaginięciu mężczyzny w niedzielę wieczorem. Zaginionego poszukiwały nieprzerwanie dwa statki MSPiR, a także w różnym czasie jednostki Straży Granicznej, Straży Pożarnej z Pucka, a także z wysokości śmigłowiec Marynarki Wojennej.
- Uratowany żeglarz powiedział, że w czasie rejsu nastąpiło jakieś tąpnięcie i jego kolega wpadł do wody. Mężczyzna popłynął jeszcze chwilę katamaranem, wskoczył do wody i dopłynął do brzegu. Pierwszą napotkaną osobę poprosił o telefon komórkowy i zadzwonił z prośbą do służb ratowniczych o wszczęcie akcji poszukiwawczej kolegi. Mężczyzna, który się uratował, jest cały i zdrowy, ale nie wskazał dokładnie miejsca, w którym wpadł do wody jego kolega - mówi rzeczniczka prasowa Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, Mirosława Więckowska.
Dodała, że mężczyźni nie byli właściwie przygotowani do rejsu. Poszukiwany miał na sobie czarną kurtkę ortalionową i kolorowe getry, nie mieli kamizelek ratowniczych ani środków łączności.