Wczoraj 20 bm. w wieczornym programie "Fakty po faktach" goście red. Justyny Pochanke rozmawiali o kontrowersjach wokół pomysłu zakupu dla polskiej Marynarki Wojennej australijskich fregat Adelaide. Dyskusja ta obnażyła porażającą niewiedzę nt. realizowanych w Polsce projektów modernizacyjnych polskich sił morskich, przez firmy przemysłu stoczniowego.
W programie wystąpili gen. bryg. Jarosław Stróżyk (od lutego 2016 roku w rezerwie), były zastępca szefa wywiadu NATO, były attaché obrony RP w USA, oficer wojskowych służb specjalnych RP w latach 1996-2016, a obecnie wiceprezes fundacji Stratpoints oraz Mariusz Cielma, redaktor naczelny wydawanego w Warszawie czasopisma Nowa Technika Wojskowa. W gdańskim studio stacji towarzyszył im kmdr por. rez. Maksymilian Dura, były wojskowy Marynarki Wojennej, a obecnie dziennikarz portalu Defence24.pl.
Dyskusja toczyła się wokół pytania - czy lepiej kupić używane australijskie fregaty dla polskich sił morskich, czy też może jednak warto zbudować nowe okręty w polskich stoczniach.
Jak argumentował komandor Dura: - Adelajdy są lepsze od tego, co obecnie mamy, czyli fregat ORP Kościuszko i ORP Pułaski, ale to nie są okręty, które miały być budowane w ramach programu "Miecznik". Australijskie fregaty nie spełniają ani naszych oczekiwań, ani oczekiwań stoczni, które czekają na te zamówienia. Wydrenują nasz budżet obronny, który miał być na nowy sprzęt. Powodów, aby nie sprowadzać tych okrętów jest bardzo dużo - mówił komentator Defence24.pl.
Nie zgodził się z nim Mariusz Cielma, który stwierdził: - Jest określenie, że "Adelajdy" to złom. Mówiąc tak obrażamy australijski program utrzymywania potencjału militarnego!
W którymś momencie prowadząca zapytała w kontekście fregaty australijskiej o polski przemysł stoczniowy.
- Jest taki pomysł, żeby fregaty budowały polskie stocznie. Czy dadzą radę? Ja cały czas pamiętam o korwecie, nazywała się chyba Gawron. Odleciała, ale nie odpłynęła, 17 lat budowano ją Polsce i nadal nie zbudowano - mówiła red. Pochanke.
- My teraz nie jesteśmy w stanie zbudować tych okrętów, wspomniany "Miecznik", czy COKOLWIEK INNEGO w większości sprowadzimy z zagranicy (...) Tu chyba nie chodzi tylko o to, żeby polski spawacz miał co robić, ale o to, żebyśmy budowali innowacyjną gospodarkę. Właśnie te "Adelajdy" pozwolą nam zyskać czas, byśmy w końcu zbudowali profesjonalne okręty dla polskiej Marynarki Wojennej - mówił Mariusz Cielma.
- Czy to jest tak, że nie kupujemy tych fregat, nie zbudujemy takich okrętów, ani jutro, ani za rok, za trzy lata, nie wiem, za ile moglibyśmy tak naprawdę - zastanawiała się red. Pochanke.
- Fregaty Adelaide są dobre na Pacyfik, ale nie spełnią wymagań potrzebnych na Bałtyku, bo tu są po prostu bezbronne. Idea sprowadzenia tych okrętów zamiast realizacji programu "Miecznik", to powód nie do smutku, ale do przerażenia - podkreślał kom. Dura.
Było też wiele o polityce, polskiej armii, zakupach sprzętu itd. Nie będę tu streszczał całości, nie chcę też oceniać ani poziomu tej dyskusji, ani dyskutantów. Kto ją widział, niech wnioski wyciągnie sam.
Pomijając już samą wątpliwość w jaki sposób zakup używanych australijskich fregat dla polskiej MW miałby podnieść polskie stocznie na "wyższy" poziom rozwoju technologicznego, mnie jednak, w przeciwieństwie do komandora Dury, którego wypowiedzi w tym programie były moim zdaniem najbardziej spójne i sensowne, przeraziło co innego. Co konkretnie?
Ignorancja, nonszalancja i brak elementarnych wiadomości na temat budowy okrętów przez firmy polskiego sektora stoczniowego jak i w ogóle na temat tej gałęzi gospodarki u osób przedstawianych jako "eksperci", których "wiedza" na ten temat najwyraźniej ogranicza się jedynie do przypadku "Gawrona". Żaden z występujących w programie nie jest bowiem specjalistą od przemysłu stoczniowego, co, mimo ewidentnego braku wiedzy w tej dziedzinie nie przeszkodziło jednak w wypowiadaniu dość niefrasobliwych sądów na ten temat, prowadzących do wniosku, że polskie stocznie (ogólnie - wszystkie) są do... niczego.
Nie padło nawet jedno zdanie o zaprojektowanych przez polskie biuro Remontowa Marine Design i budowanych w stoczni Remontowa Shipbuilding w konsorcjum z OBR Centrum Techniki Morskiej najnowocześniejszych w Europie okrętach przeciwminowych Kormoran II projektu 258. W dodatku, ORP Kormoran został obsypany wieloma nagrodami, w tym także nagrodą Prezydenta RP, za "nowatorskie rozwiązania techniczne oraz unikalne walory eksploatacyjne" jako produkt o najwyższej użyteczności dla sił zbrojnych RP. A do dziś pamiętam głosy sprzed kilku lat, rozmaitych telewizyjnych "ekspertów" mówiących, że tych okrętów nie da się w Polsce zbudować. Tymczasem pierwszy z nich wszedł niedawno do służby, a kolejne dwa są w trakcie budowy w grupie Remontowa Holding.
Nie mówiąc już o serii sześciu holowników dla Marynarki Wojennej RP, z których pierwsze dwa już nabierają realnych kształtów. Buduje je stocznia Remontowa Shipbuilding, nosząca dawniej nazwę Stocznia Północna, która w swoim dorobku ma ponad tysiąc jednostek pływających, w tym kilkaset okrętów.
Tak się składa, że póki co, niszczyciele min i holowniki, to jedyne nowe okręty, które realnie powstają. Takich i innych, większych jednostek nawodnych można zaprojektować i zbudować w tej polskiej grupie stoczniowej więcej i wie to każdy, kto naprawdę zna i z bliska obserwuje branżę stoczniową w Polsce.
To oczywiście bardzo trudne, a nawet karkołomne zadanie finansowe, techniczne, logistyczne i produkcyjne, ale jak najbardziej możliwe do wykonania, czy to samodzielnie, czy przy współpracy konsorcjalnej z innymi podmiotami, dlatego słowa o tym przemyśle wypowiedziane we wczorajszych "Faktach po faktach", z faktami akurat nie mają nic wspólnego!
Powie ktoś - nic się nie stało, wszak jest wolność słowa, dziś każdy może mówić co chce i gdzie chce, wiadomo przecież, że telewizja to płytkie medium, ślizgające się po powierzchni zjawisk, w której dziś chodzi wyłącznie o tzw. infotainment (czyli tak modne obecnie połączenie information z entertainment), a więc budowanie słupków oglądalności, ku uciesze widzów, właścicieli mediów i reklamodawców, a nie o poważną dyskusję o czymkolwiek. Show must go on! Nieprawda.
Słowa, zwłaszcza nieprzemyślane i nie oparte na rzetelnej wiedzy, wypowiadane w programie o wielomilionowej widowni mogą mieć bardzo negatywne następstwa. Opowiadanie milionom telewidzów w stacji telewizyjnej o wielkim zasięgu, że polskie stocznie nie zbudują ani "Mieczników", ani "czegokolwiek innego", godzi realnie w wizerunek polskich firm, w tym także ww. grupy stoczniowej, realizującej, również w formie konsorcjum z innymi podmiotami, budowę nowych okrętów dla polskiej MW.
Może zagrozić zarówno tej realizacji, jak i spowodować utratę kolejnych kontraktów na rzecz polskich sił zbrojnych, a także klientów zagranicznych, to z kolei może zaszkodzić setkom firm łańcucha kooperacyjnego i w konsekwencji przynieść utratę tysięcy miejsc pracy w przemyśle stoczniowym. Dlatego trzeba zważać na słowa i brać za nie odpowiedzialność.
Chciałoby się powtórzyć za Ignacym Krasickim: "Chłopcy przestańcie, bo źle się bawicie...". A może po prostu warto poszukać prawdziwych ekspertów, lepiej zorientowanych w trudnej stoczniowej materii, zwłaszcza, że dziś trudno odróżnić eksperta od influencera, czy po prostu lobbysty.
Na koniec chciałbym przytoczyć kilka zdań red. Macieja Wierzyńskiego, pracującego w tej samej stacji TVN24, z jego wydanej niedawno książki pt.: "Trzy połówki życia" nt. kryzysu poważnego czytelnictwa i współczesnych mediów.
"Komentator polityczny, czyli specjalista od plotek kto i kogo, ekspert od scenariuszy politycznych stał się najcenniejszy. Ważne, co się dzieje między sejmem, kancelarią premiera i pałacem prezydenckim, reszta Polski pozostaje nieprzedstawiona" - pisze Wierzyński wyrażając pogląd, że poważne media mogą dziś uratować jedynie Czytelnicy, którzy "chcą wiedzieć i którym nie wystarczy potwierdzenie własnych mniemań, podejrzeń i przesądów".
Może warto go posłuchać?
Grzegorz Landowski
Na zdjęciach:
U góry - ORP Kormoran, zaprojektowany przez biuro Remontowa Marine Design, zbudowany w stoczni Remontowa Shipbuilding i wyposażony w systemy obronne przez OBR Centrum Techniki Morskiej, któremu salutują marynarze USS Oak Hill podczas parady okrętów w Gdyni. Fot.: Staff Sgt. Dengrier M. Baez / U.S. Marine Corps.
Poniżej - wizualizacja korwety "Miecznik", czyli okrętu, którego podobno "nie da się" w Polsce zbudować. Ilustr.: MMC
Czy widzi Pan różnicę w budowaniu fregaty, a w budowaniu holownika albo okrętu przeciwminowego?
A skoro już mówimy o tych drugich, to skoro komuś zarzuca Pan komuś brak dokładności i skrupulatności, to może sam Pan będzie dokładny i zamiast pisać, że ORP Kormoran "został obsypany wieloma nagrodami" napisze jakimi to nagrodami go obsypano. A pokazywanie, że Prezydent RP nagrodził go za "nowatorskie rozwiązania" ma mniej więcej takie znaczenie jakby Mark Zuckerberg nagrodził za wprowadzenie kolejnej nowatorskie łatki swojego Facebooka.
Maciej
Marynarka Wojena nie chce mrzonek typu Mieczniki. Polska Marynarka Wojenna porzebuje z 10 superszybkich małych korwet (około 60-70m dl) i z pół tuzina dużych korwet rakietowych z lądwiskiem dla śmiagłowca. Powiedzmy okrętów rozmiaru OHP czy Adeleide ale szybszych, w pełni od podstaw opracowanych jako jednostki "stealth". Do tego ze dwie fregaty silnie uzbrojone - noprace po 2 śmigłowce an pokład i posiadające pionowe wyrzutnie pocisków manewrujących.
.
Postawić M.W. w stan spoczynku a za kwartał utworzyć Największe Museum Okrętów na Świecie.
Podnosimy coraz więcej ogólnoświatowych PORAŻEK.
PS. do Maciej1, czy zastanowił się Pan nad przyczynami klęski "Gawrona", czy tylko przyłącza się Pan do medialnej napaści na "przemysł stoczniowy" nie widząc roli MON (a właściwie niemożności podejmowania wiążących decyzji przez polityków), w tym "przeżarcia" budżetu MW przez "reanimację trupów" OHP?
Samodzielny Miecznik to zatem wielka niepewność, a problem MW jest palący - flota ledwo pływa. Najpewniej zamówić nowe okręty za granicą, a u siebie budować kolejne, ze wsparciem technicznym. Na nowe okręty czekalibyśmy 4-5 lat. Rządzący wygląda preferują inne wydatki, stąd Adelajdy, które tanio, choć na chwilę zdejmą im problem z głowy.
Tak ale on był oficerem marynarki wojennej. Goście pani red. Pochanke na tematy budowy okrętów wojennych nic nie wiedzą ale próbują się wypowiadać. Aktualny poziom polskiego przemysłu stoczniowego nie gwarantuje zbudowania okrętów podwodnych, okrety pomocnicze np. holowniki zbuduje bez problemu holding gdańskiej remontowej również stocznia Nauta mogłaby podjąć się budowy holowników. Budowa jednostek liniowych czy jednostek ochrony granic jest możliwa po spełnieniu kilkunastu warunków np. zamiast opowiadać o odbudowie stoczni wojennej należy to zrobić jakkolwiek nie będzie to łatwe. Problemy są z kadrą zarówno techniczną jak i ludźmi z bezpośredniej produkcji oraz z firmami ,które powinny wykonać inne specjalistyczne prace.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.