Plądrowanie Ukrainy trwa. Masowiec Matros Pożynicz nadal wywozi do syryjskiego Tartusu zboże skradzione na Ukrainie. Poinformował o tym Yoruk Isik, szef Bosphorus Observer, stambulskiej firmy badającej ruch statków w cieśninach czarnomorskich, cytowany we wtorek przez agencję "Ukrinform".
Bosforus Observer już wcześniej dostarczał dowody ujawniające złożone mechanizmy kradzieży ukraińskiego zboża.
Isik stwierdził, że jednostka Matros Pożynicz przepłynęła przez Bosfor z okupowanego Sewastopola do syryjskiego portu Tartus, wioząc 27 tysięcy ton zrabowanej pszenicy. Ekspert uznał to działanie za "zbrodnię wojenną" popełnioną przez przedsiębiorstwa państwowe.
Yoruk Isik, który w ubiegłym roku ukuł zwrot "pranie pszenicy", określając tak złożony system rosyjskich kradzieży, transportu i zacierania śladów, uważa, że wyrafinowany przemyt trwa nadal. Wykorzystywane są w nim sfałszowane dokumenty okrętowe, statki wywożące pszenicę wyłączają transpondery, aby ukryć swój port wyjścia, a czasem przeładowują towar na morzu. Zdarza się, że zboże ukraińskie i rosyjskie jest mieszane, co ma uniemożliwić wykrycie jego pochodzenia. Tylko w pierwszej połowie 2022 roku Rosja ukradła około 500 tysięcy ton ukraińskiej pszenicy, o wartości sięgającej 100 milionów dolarów, by sprzedać ją z zyskiem.
Departament Stanu USA zwrócił uwagę na Matrosa Pożynicza, a także inne statki, jak Matros Kokoszka i Michaił Nenaszew, już w pierwszych miesiącach wojny, podejrzewając te statki o przewożenie zrabowanego zboża.
os/ mms/