Ostatni weekend w Calais znów upłynął pod znakiem blokad i opóźnień. Za zamieszaniem stali byli pracownicy MyFerryLink.
Ostatnie dni należały w Calais do najbardziej pracowitych w roku. W dużej mierze ze względu na powroty z wakacji. Niestety, nie obyło się bez komplikacji. W kluczowym francuskim porcie, w którym regularnie dochodzi do strajków pracowniczych oraz blokad powodowanych przez imigrantów, także w ostatni weekend doszło do poważnych zakłóceń.
Byli pracownicy SCOP SeaFrance, którzy do niedawna obsługiwali promy pływające w barwach MyFerryLink, znów głośno wyrażali swoje niezadowolenie ze sposobu, w jaki zostali potraktowani. Protestujący wykorzystali łodzie ratunkowe i za ich pomocą blokowali wyjście z portu. Ich działania uniemożliwiały zarówno wejście promów do portu oraz ich odejście. Z powodu protestów ruch promów w Calais został właściwie zablokowany, a zdezorientowani pasażerowie w wielu wypadkach byli zdani wyłącznie na siebie.
Odbywające się w porcie działania strajkowe uderzyły w wiele rodzin, które wracały z dziećmi z wakacji oraz weekendu. Koniec sierpnia jest jednym z najgorętszych pod względem frekwencji okresów w roku.
W poniedziałek rano sytuacja zaczęła się normalizować. Zarówno przedstawiciele DFDS Seaways, jak i P&O Ferries poinformowali o wznowieniu ruchu z/do Calais. Zaznaczyli jednak, że wciąż mogą pojawiać się opóźnienia. Ruch kolejowy przez tunel pod kanałem La Manche odbywał się przez ostatnie dni bez zakłóceń. Wszystkie miejsca w pociągach zostały jednak wyprzedane z wyprzedzeniem.
PromySkat
Źródło: The Guardian