Szczecin jest jednym z nielicznych portów na Bałtyku, gdzie nie ma na stałe dźwigu pływającego. Chodzi o taką jednostkę, która w każdym momencie może być użyta do odblokowania toru wodnego. Ostatni dźwig pływający, który operował w Szczecinie - Gucio - został sprzedany pięć lat temu.
Dziś aby wydobyć holownik Kuguar, który zatonął w Świnoujściu, do Szczecina musiał przypłynąć z Trójmiasta dźwig Maja. Holownik poszedł na dno 16 lutego. Zatonął obok toru wodnego i nie zablokował żeglugi.
Zdaniem Rafała Zahorskiego z Rady Interesantów Portu Szczecin, gdyby holownik zatonął na torze wodnym, zablokowałaby ruch statków w porcie. - Gdyby zatonął na środku, tzn. że do dnia dzisiejszego nie byłaby czynna żegluga - mówi Zahorski.
Zarząd Morskich Portów Szczecin-Świnoujście stwierdza jasno - utrzymanie dźwigu pływającego nie leży w jego kompetencjach. - Na tę chwilę z przepisów ustawy o portach i przystaniach morskich nie mamy zadania, aby Zarząd Portów Szczecin-Świnoujście utrzymywał dźwig na terenie swoich portów - mówi rzeczniczka ZMPSiŚ Monika Woźniak- Lewandowska.
Urząd Morski - to do tej administracji należy utrzymanie toru wodnego Szczecin-Świnoujście - nie posiada dźwigu pływającego. Rzeczniczka urzędu Ewa Wieczorek pisze w mailu, że dźwig jest potrzebny, ale nie wiadomo czy może na siebie zarobić. O względach bezpieczeństwa nie wspomina.
Gucio został sprzedany za ok. osiem milionów złotych. Szacuje się, że wybudowanie nowoczesnego dźwigu pływającego dla Szczecina to koszt około 42 milionów złotych.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.