Urodzone na przełomie lutego i marca młode foki odwiedzają gdyńskie wybrzeże. Nie wszyscy ludzie wiedzą, jak się właściwie przy spotkaniu zachować. Mylą naturę z ZOO albo cyrkiem, dzikie zwierzę z maskotką.
W ostatni weekend na Molo Południowym pojawiły się szczeniaki foki szarej, które już się usamodzielniły i podróżują po wodach Zatoki Gdańskiej. To nowe miejce, gdzie można spotkać te dzikie zwierzęta. Ich głównym zagrożeniem jest kurczenie się terenów, które naturalnie zamieszkują. Wolontariusze Błękitnego Patrolu WWF zaobserwowali na molo cztery młode.
Foka szara żyje zarówno w wodzie jak i na lądzie – mówi Michał Krause, lider Błękitnego Patrolu WWF w Trójmieście, biolog i pracownik gdańskiego ogrodu zoologicznego. – Czyli musi mieć możliwość wyjścia na ląd. Tu odpoczywają.
Ale na molo pojawiło się też wielu spacerowiczów. Spotkanie tych dwóch gatunków – człowieka i foki, bywa dla pierwszego zabawne a dla drugiego stresujące. Dla obu może być tez groźne.
Jedna z gdyńskich wolontariuszek Błękitnego Patrolu WWF, która chce pozostać anonimowa, musiała w niedzielę interweniować kilkanaście razy.
Większość ludzi była prawdziwie zainteresowana i spokojna, choć każdy chciał zrobić sobie zdjęcie z możliwie najmniejszej odległości i nieraz zapominał, że to dzikie, chronione zwierzę a nie zabawka – opowiada wolontariuszka. - W tłumie zawsze znajdzie się ktoś nieprzewidywalny, kto wszystko wie najlepiej, na przykład, że fokę trzeba natychmiast wrzucić do wody: stoicie tu bezczynnie, nikt nic nie robi, i hop! za murek. Albo awantura, bo foka źle oddycha i natychmiast trzeba sprawdzić czy jeszcze żyje. Czasem dziecko koniecznie chce pogłaskać, a spłoszona foka broniąc się może dotkliwie pogryźć, a rany bardzo źle się goją.
Jedna osoba próbowała nawet za pomocą kija wpędzić szczeniaka do wody. Wolontariuszka mówi, że we wszystkich przypadkach musi cierpliwie i grzecznie tłumaczyć, ale w sytuacjach potencjalnie niebezpiecznych reaguje szybko, zdecydowanie i ostro.
Większość ludzi na zwróconą uwagę reflektuje się i często dopytuje, ale są też dyskutanci. Czasem słyszę: pani nie będzie mi mówić, co mam robić.
Najważniejsze, by zostawić foki w spokoju, obserwować, cieszyć się ich widokiem, ale nie podchodzić - mówi Michał Krause. - Nie próbować zrobić sobie z nimi selfie, niczym nie rzucać, nie przeganiać, nie dokarmiać. Bo niektórzy kupują śledzie i rzucają fokom. A one nie są głodne, nie potrzebują dokarmiania, same potrafią polować. Wiemy, że spożywają pokarm, bo je monitorujemy i widzimy, że wydalają.
Najlepiej zachować dystans 20 metrów od foki, ale na Molo Południowym jest to trudne, bo foki wylegują się pod samym nabrzeżem. Krause prosi też, by wyprowadzając na spacer psy trzymać je na plaży na smyczy. To jest drapieżnik i instynkty nawet w najmniejszym piesku mogą zadziałać. Około 10 młodych fok z napotkanych w tym roku na gdyńskim wybrzeżu przez patrol WWF potrzebowało pomocy. Niektóre były właśnie pogryzione przez psy. Jedna znaleziona w Orłowie miała ranę po haczyku wędkarskim. Musiała zapolować na tę samą rybę co wędkarz i wymagała opatrzenia przez weterynarza. Jeden ze szczeniaków na Molo Południowym miał ranę na tylnych płetwach i też wymagał pomocy lekarskiej. Zwierzęta w bardzo złym stanie trafiają do Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego na Helu, gdzie przechodzą rehabilitację w fokarium.
Błękitny Patrol WWF powstał ponad 10 lat temu. Część wolontariuszy działa od samego początku. Wszyscy przeszkoleni w pomocy dzikim zwierzętom. Odcinek wybrzeża Rzucewo – Gdańsk Świbno patroluje około 35 wolontariuszy. Na całym polskim wybrzeżu 200. Pomagają głównie fokom, morświonom i ptakom morskim. Obecnie trwa nabór nowych wolontariuszy.
WWF we współpracy ze Stacją Morską UG na Helu rozstawia od 2010 roku tablice informujące, jak zachować się przy spotkaniu morskich zwierząt. Jedna z tablic stoi w Orłowie. W przyszłym tygodniu odnowiona tablica wróci na Plażę Miejską, a dwie nowe staną w Babich Dołach i na Oksywiu. W związku z tym, że teraz foki goszczą również na Molo Południowym, jest plan by i tam umieścić informację.
rel (Gdynia.pl) / Przemysław Kozłowski
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.