Listy do redakcji: Korzystam z zaproszenia do udziału w dyskusji nt. użeglownienia koryta naszej perły w koronie - Wisły.
Zanim jednak przejdę do rozwinięcia moich przemyśleń dotyczących Wisły, chciałbym zaznaczyć, że jestem miłośnikiem i aktywnym użytkownikiem zasobów wodnych naszej największej rzeki. Wędkuję, fotografuję, spaceruję - otoczenie Wisły jest mi bardzo bliskie, zwłaszcza środkowa część jej dolnego biegu od Włocławka.
Pragnę zabrać głos jako obserwator analizujący zmiany widoczne gołym okiem - te pozytywne oraz negatywne. Wisła jest wielkim dobrem naturalnym. Żywiołem, który potrafi ożywiać oraz niszczyć. Na przestrzeni wieków nauczyliśmy się żyć w pobliżu rzeki, korzystać z jej zasobów, a także chronić się przed niszczycielską siłą powodzi.
Ludzie korzystający z Wisły jedynie w celach gospodarczych traktowali rzekę wyłącznie jako szlak handlowy oraz źródło pozyskiwania ryb.
Ci, którzy zamieszkiwali obszary położone w bezpośredniej bliskości Wisły, z większą pokorą traktowali swoją główną żywicielkę - karmiła ich, użyźniała pola uprawne oraz umożliwiała transport. Jedni i drudzy byli od rzeki uzależnieni, jednym i drugim rzeka przede wszystkim dawała. Przyszedł czas, kiedy rzeka potrzebuje naszej pomocy, nie możemy jednak chcieć jej w pełni kontrolować. To przecież wciąż jest żywioł.
Najstarsze cywilizacje na świecie mogły powstać i rozwijać się dzięki rzekom. Jednak od kilku dekad człowiek postawił sobie ambitny cel kontrolowania środowiska naturalnego, przy pełnej i niczym nieograniczonej eksploatacji jego zasobów. Żegluga to najmniej inwazyjny sposób wykorzystywania rzeki na potrzeby ludzi. Aby móc zapewnić żeglowność rzeki, konieczne jest uregulowanie koryta, co w przypadku Wisły byłoby całkowitą zmianą jej naturalnego charakteru - ostatniego wśród wielkich europejskich rzek. Co wiąże się z taką regulacją?
Przede wszystkim odcinkowe zabetonowanie linii brzegowej oraz pogłębienie koryta. Pozornie nic wielkiego - jednak z zabetonowaniem linii brzegowej wiąże się wyprostowanie naturalnego jej biegu.
Dziewiczy bieg rzeki, który wciąż się zmienia, bowiem rzeka meandruje, nagle przestaje istnieć i zaczyna funkcjonować jako wielki kanał przeprawowy. Oczywiście, idzie za tym wiele korzyści gospodarczych, a rzeka powinna służyć nam jako dobro narodowe, nie tylko naturalne. By państwo mogło funkcjonować, wykorzystywanie zasobów naturalnych na potrzeby rozwoju społeczeństwa jest oczywiste.
Warto jednak zastanowić się, czy może odbywać się w sposób jak najmniej obciążający pierwotny charakter rzek. Jesteśmy uzależnieni od wody, zwłaszcza wód gruntowych.
To właśnie wody gruntowe zapewniają nam ciągłość egzystencji. Spadek ich poziomu gołym okiem widać poprzez poziom wód powierzchniowych. Ich niski stan przekazuje nam bardzo ważną informację - wyczerpują się życiodajne zasoby! Ludzkość i życie na Ziemi są zagrożone. Brzmi to jak katastroficzna wizja, w którą nie chcemy uwierzyć.
Jest to jednak fakt! W Indiach już rozkwitła szara strefa imająca się sprzedaży wody. Za poważne pieniądze, których większość Hindusów nie ma!
Czy w tak trudnej sytuacji powinniśmy rozważać kwestię regulacji rzek na potrzeby żeglugi? Regulacja, betonowanie brzegów i pogłębianie koryta Wisły może doprowadzić do zachwiania procesu zasilania rzek przez wody gruntowe.
Wody bieżącej wobec takiej sytuacji może być jeszcze mniej. Zasoby naturalne wody w Polsce są na poziomie zasobów Egiptu. Druga co do wielkości rzeka świata - Nil - istotnie podnosi pozycję Egiptu w rankingu zasobności wody, więc sytuacja w Polsce nie jest katastrofalna, ale nie powinna usypiać naszej troski o jej poziom.
Żegluga rzeczna na Wiśle od dawna jest niemal martwa. Regulowanie koryta rzeki obecnie jest pomysłem pochopnym. Matka natura ma tę wspaniałą zdolność odradzania się i odnawiania swoich dóbr, z których korzystamy.
W czasie gdy może się odrodzić, powinniśmy jej tego nie utrudniać. Ilość bieżącej wody istotnie spadła, o czym świadczyć może fakt, że w tym roku nie było jeszcze powodzi, ani tej wiosennej, ani letniej.
Co zyskamy dzięki uzdatnieniu rzeki na potrzeby szeroko pojętej żeglugi? Łatwość transportowania tego, co przedsiębiorcy z południa Polski chcą wysłać tym na północy i na odwrót. Ta idea przekłada się na wzrost gospodarczy, do którego z pewnością powinniśmy dążyć za wszelką cenę. Przy obecnych cenach paliw, kosztach transportu kołowego oraz zanieczyszczeniu powietrza przez pojazdy napędzane olejem napędowym i benzyną jest to rozwiązanie ekologiczne i ekonomicznie uzasadnione. Spławianie towarów Wisłą jest rozwiązaniem, o którym zapomnieliśmy, a które zapewniło Królestwu Polskiemu złoty XVII wiek - powinniśmy o tym pamiętać. Dla celów transportu gospodarczego uregulowanie koryta rzeki, tak by taka forma transportu była możliwa, jest najbardziej wskazane i uzasadnione. Zwrócenie się w stronę natury i korzystanie z niej do celów przemysłowych w sposób możliwie nieinwazyjny jest pomysłem szczytnym.
Jako państwo powinniśmy o to zabiegać. Jeśli żeglowność rzeki miałaby umożliwić jedynie żeglugę turystyczną - jachty i łodzie motorowe - to roztropność i troska o dobra naturalne Wisły powinna skierować miłośników tych form rekreacji na jeziora mazurskie, kaszubskie oraz Zatokę Pucką. Z pewnością nadejdzie czas, kiedy stan Wisły ulegnie poprawie, a wtedy żeglowanie łodziami nie będzie wymagało specjalnych przekopów i pogłębienia dna rzeki.
Trudne jest udzielenie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie dotyczące użeglownienia perły w polskiej koronie. Warto wziąć pod rozwagę cele, dla których mielibyśmy się na to zgodzić. Jeśli ten zabieg skierowany byłby przede wszystkim dla celów handlowych - to należy o to zabiegać. Jeśli pierwsze w kolejce są czynniki umożliwiające żeglugę turystyczną, to z pewnością powinniśmy rzekę zostawić w spokoju przynajmniej na kolejnych kilka lat.
Michał Nitkowski
Pisze Pan,że jest: "miłośnikiem i aktywnym użytkownikiem zasobów wodnych naszej największej rzeki". No i pięknie. Czytając Pana rozważania,doszedłem do wniosku,że powinien Pan na wędkowaniu i spacerowaniu poprzestać. Po co zabierać głos na temat, o którym nie ma Pan pojęcia? O jakim zabetonowaniu linii brzegowej Pan pisze? O jakim pogłębianiu koryta rzeki? Nie na tym polega regulowanie koryta. Widział Pan usypane z kamienia ostrogi i "klatki"na Wiśle? One zawężają koryto rzeki,a pogłębia się...sama.Piasek odkłada się miedzy ostrogami(to oczywiście w dużym uproszczeniu).Naprawdę uważa Pan,że plany uczynienia Wisły żeglowną mają polegać na zabetonowaniu jej brzegów? Nie mam czasu na gruntowne tłumaczenia. Jest Pan wędkarzem i spacerowiczem "nadwiślańskim" i do tego jest Panu Wisła potrzebna. Do wędkowania i spacerowania wzdłuż jej brzegów.
(Muszę podzielić komentarz na części,zatem dalszy ciąg w kolejnym)
Pozdrawiam z morza (gdzie dawno temu przeniosłem się z Wisły)
"...Co wiąże się z taką regulacją? Przede wszystkim odcinkowe zabetonowanie linii brzegowej oraz pogłębienie koryta. Pozornie nic wielkiego - jednak z zabetonowaniem linii brzegowej wiąże się wyprostowanie naturalnego jej biegu..."
oraz:
"...Żegluga rzeczna na Wiśle od dawna jest niemal martwa. Regulowanie koryta rzeki obecnie jest pomysłem pochopnym. Matka natura ma tę wspaniałą zdolność odradzania się i odnawiania swoich dóbr, z których korzystamy.
W czasie gdy może się odrodzić, powinniśmy jej tego nie utrudniać. Ilość bieżącej wody istotnie spadła, o czym świadczyć może fakt, że w tym roku nie było jeszcze powodzi, ani tej wiosennej, ani letniej...:
Drogi Panie, już w XIX w. wiedziano, że rzek o piaszczystym, zmiennym korycie się nie pogłębia ani nie prostuje koryta (proponuję nie bazować na mądrościach z Renu), bo to nie ma najmniejszego sensu. Jak napisał powyżej "@Yatoya", regulacja Wisły to przede wszystkim budowa ostróg - oczywiście w odpowiedni dla danego odcinka sposób.
Co do koncepcji typu "Matka-Natura sama wszystko ureguluje" - Wisłą jest teraz rzeką zdziczałą, nic się samo nie ureguluje bo zmieniły się istotnie stosunki wodne. Jak się rzekę dalej zostawi samą sobie, to okresy braku wody w studniach i klęski suszy w rolnictwie staną się normą. W tym roku nie tylko nie było powodzi, ale w ogóle nie było wody - poziom 42 cm na wodowskazie w Warszawie, gdy stan niski jest od 170 cm a średni powyżej 270, to KATASTROFA (ekologiczna zresztą też).
I ostatni cytat: "...Z pewnością nadejdzie czas, kiedy stan Wisły ulegnie poprawie, a wtedy żeglowanie łodziami nie będzie wymagało specjalnych przekopów i pogłębienia dna rzeki..."
Nie wiem skąd czerpie Autor tę "pewność", ale prawdopodobnie jej źródłem jest błoga nieświadomość własnej ignorancji. Powodzenia w prognozowaniu.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.