Znamy już dokładne przyczyny wypadku morskiego z udziałem jachtu żaglowego Nautilio, do którego doszło 25 lipca 2021 roku w okolicy portu morskiego w Ustce. Izba Morska w Gdyni działająca przy Sądzie Okręgowym w Gdańsku wydała właśnie orzeczenie w tej sprawie.
Do wypadku doszło w niedzielę 25 lipca po godzinie 22 w nocy. O tym, że blisko wschodniego falochronu w Ustce znajduje się jacht policjantów powiadomili wypoczywający na plaży turyści. Na miejscu okazało się, że jacht wylądował na plaży a cała załoga jest pod wpływem alkoholu.
Mężczyzn przewieziono na komisariat policji w Ustce. Kapitan miał 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Na miejscu pojawili się również strażacy oraz ratownicy morscy z Brzegowej Stacji Ratownictwa SAR w Ustce i statku Orkan, którzy sprawdzili, czy na pokładzie nie ma jeszcze poszkodowanych i zabezpieczyli jednostkę.
Jacht został sprawdzony pod kątem bezpieczeństwa (wyłączono, prąd, sprawdzono instalację paliwową oraz gazową) i zabezpieczono wejścia. Ponieważ nie udało się ustalić stanu technicznego jednostki, nie podjęto decyzji o zdjęciu jej z mielizny i holowaniu do portu w Ustce. Kilka dni później jednostka została zabrana z plaży za pomocą ciężkiego sprzętu i odwieziona do Gdańska. Koszt samej akcji zdejmowania jachtu z plaży wyniósł kilkanaście tysięcy złotych.
Wypadkiem oprócz policji zajęła się Izba Morska w Gdyni. Właśnie pojawiło się orzeczenie w tej sprawie.
"Przyczyną wejścia na mieliznę i wyrzucenia na brzeg s/y Nautilio było podchodzenie do portu jachtem bez znajomości i niezgodnie ze wskazaniami locji" - czytamy w orzeczeniu Izby Morskiej. "Winę za wypadek ponosi kapitan jachtu, który podejmując decyzję o wejściu do portu Ustka nie zapoznał się z zasadami określającymi podejście, nie zachował bezpiecznej odległości od plaży oraz falochronu i nie prowadził należytej obserwacji wzrokowej. Dodatkowo w sposób wadliwy określił swoją pozycję względem wejścia. Dodatkowo zdaniem sędziów i kapitanów z Izby Morskiej kapitan jachtu prowadził jacht po użyciu alkoholu, nie posiadał odpowiednich uprawnień żeglarskich a jednostka nie była wyposażona w mapy nawigacyjne i publikacje nautyczne."
Niestety, jak czytamy w dokumentach prokurator z Prokuratury Rejonowej w Słupsku, który badał sprawę, na podstawie zebranego materiału dowodowego nie mógł jednoznacznie stwierdzić, czy kapitan jednostki w chwili zdarzenia znajdował się w stanie nietrzeźwości, czy w stanie po spożyciu alkoholu. Z badań alkomatem wynikało, że załoga jest pod wpływem alkoholu, ale wszyscy zeznali, że już po wypadku napili się coli wymieszanej z wódką. Załoga zeznała, że w trakcie rejsu pili jedynie piwo.
Warto dodać, że osobne postępowanie wobec kapitana jednostki prowadzone jest przez słupską prokuraturę. Chodzi o prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości. Jest to przestępstwo zagrożone karą do dwóch lat pozbawienia wolności, podobnie jak w przypadku nietrzeźwych kierowców.
Przedstawiciele Państwowej Komisji Badań Wypadków Morskich, którzy również analizują wypadki na morzu uznali, że zdarzenie nie spełnia przesłanek koniecznych do zakwalifikowania go jako wypadek morski.
Tekst, fot.: Hubert Bierndgarski