"Polski prom jest sprawdzany przez władze po tym, jak znalazł się zbyt blisko płycizny i pozostaje przy nabrzeżu" - informowały w ostatnich dniach lokalne media w południowej Szwecji. Od zdarzenia w środę wieczorem prom Polskiej Żeglugi Bałtyckiej Wawel przebywał w Nynäshamn omijając swoje planowe czwartkowe wyjście w rejs do Gdańska. Ma wkrótce trafić do stoczni remontowej. Wawel wyruszył do Polski dopiero w nocy z soboty na niedzielę. Tymczasem zwiększono częstotliwość kursowania promu Nova Star.
Niektóre doniesienia ze Szwecji mówiły nawet o wejściu Wawela na mieliznę i konieczności skierowania promu na remont do stoczni.
Istotnie, 16 października, Polska Żegluga Bałtycka opublikowała "Komunikat eksploatacyjny", w którym informowała, iż "ze względu na postój stoczniowy promu Wawel w okresie 16-31 października 2020 r, rozkład rejsów na linii Gdańsk - Nynäshamn będzie wyglądał następująco: z Gdańska do Nynäshamn, prom Nova Star - odejścia we wtorek, czwartek, sobota o godz. 18.00 (począwszy od 17.10.2020); z Nynäshamn do Gdańska, prom Nova Star - odejścia w poniedziałek, środa, piątek o godz.18.00 (począwszy od 16.10.2020)."
Oczywiście skierowanie statku do stoczni nie musi oznaczać uszkodzeń w jego części podwodnej, czyli wcześniejszego wejścia na mieliznę, czy kontaktu ze skalistym dnem. Może chodzić o konieczność napraw w związku ze wspomnianą przez władze szwedzkie i tamtejsze media awarią silnika.
Wiadomo natomiast na pewno, że prom Polferries Wawel skierowano po środowym zdarzeniu na nabrzeże postojowe w Nynäshamn i nie wypłynął on planowo w ostatni czwartek wieczorem do Gdańska. Powodem - jak relacjonowały lokalne media szwedzkie - była "bliska sytuacja" czy też sytuacja "zbliżenia" z dnem morskim lub tzw. "near miss", która miała miejsce w środowy wieczór.
"Statek pozostaje przy nabrzeżu w Nynäshamn i zostanie skontrolowany przez nas i przez Szwedzką Agencję Transportu" - powiedział mediom szwedzkim oficer Straży Przybrzeżnej Mattias Hansson w czwartek wieczorem. "Nie jest jeszcze do końca jasne, co się stało" - dodał.
"Doszło do "sytuacji zbliżenia" [lub "near miss" - red.] związanej z faktem, że - jak stwierdzono - statek miał problemy z silnikiem, a rzucona kotwica była wleczona" - mówił Mattias Hansson.
W związku ze znalezieniem się zbyt blisko płytkiego dna na podejściu do Nynäshamn, zdecydowano się rzucić kotwicę zarówno w celu zmniejszenia prędkości statku, jak i zapewnienia dalszych możliwości manewrów unikowych.
Statek posiada napęd dwuśrubowy i dwa silniki napędu głównego. Jeśli jeden lub oba główne silniki (wysokoprężne, o łącznej mocy 13 020 kW / 17 702 KM) z jakiegoś powodu nie działały normalnie / jak powinny, to miało to wpływ na zdolność statku do utrzymania kursu i prędkości, stąd też decyzja o rzuceniu kotwicy.
Z nieznanego powodu kotwica jednak "nie złapała" podłoża i była wleczona po dnie nie zatrzymując statku, jak oczekiwano, w wyniku czego doszło do "bliskiej sytuacji" (dosłowne tłumaczenie z mediów szwedzkich). Nie jest więc jasne, czy, a jeśli tak, to w jakim stopniu doszło do wejścia na mieliznę czy np. uderzenia w płytko położone skały. Wyjaśnia to prowadzone dochodzenie i inspekcje.
To, z jakiego powodu - jak się podejrzewa - statek nie trzymał się toru wodnego, a zamiast tego za bardzo zbliżył się do płytkiego dna, jakie środki i działania zostały podjęte przez oficera wachtowego lub kapitana (który z reguły znajduje się na mostku na bliskim podejściu i podczas manewrów w porcie) i jakich ewentualnych uszkodzeń doznał 40-letni statek, to kwestie, które są przedmiotem dochodzenia Straży Przybrzeżnej i Szwedzkiej Agencji Transportu.
W wyniku zdarzenia, które spowodowało wyłączenie promu z normalnej eksploatacji, nikt nie został ranny.
"Nie było też żadnych rozlewów czy zanieczyszczeń ze statku" - powiedział lokalnym mediom szwedzkim Mattias Hansson.
Nie wszczęto też (według stanu wiedzy z czwartku) żadnego wstępnego dochodzenia w sprawie jakiegokolwiek zaniedbania czy uchybienia w związku z tym incydentem, ani nie wniesiono żadnych oskarżeń przeciwko osobom potencjalnie odpowiedzialnym.
"Dalsze dochodzenie musi wykazać, co się stało" - powiedział Mattias Hansson w wypowiedzi dla dziennika i serwisu informacyjnego "Nynashamns Posten".
Czekamy na oficjalną informację z Polferries (PŻB).
Wawel (nr IMO 7814462; państwo bandery - Wyspy Bahama; zbudowany w 1980 r. w stoczni Kockums Varv AB; klasyfikacja - PRS; długość całkowita 163,96 m, szerokość konstrukcyjna 27,63 m, zanurzenie - 6,52 m; wyporność - 15 710 t, nośność - 3501 t; prędkość eksploatacyjna - 16,7 węzłów) został pzekazany przez nieistniejącą już stocznię Kockums w Malmö (zakończyła ona budowę statków handlowych w 1987 roku) jako statek towarowy ro-ro.
Od tego czasu był kilkakrotnie przebudowywany i odnawiany, głównie w 1989 i 2004 roku. We flocie PŻB (Polferries) znajduje się od 2004 roku; przedtem pracował na Morzu Środziemnym dla armatora greckiego, a wcześniej m.in. między Wielką Brytanią a Francją przez Kanał Angielski (La Manche).
Obecnie jest w stanie przyjąć 1000 pasażerów w (w tym 511 w kabinach), a także samochody osobowe i ciężarowe (odpowiednio 310 i 50) na pasie ładunkowym o długości 1490 m.
PBS
Sfoją drogą to jest fajny statek choć mocno przebudowany... No i made in Sweden... Bo dzisiaj to coraz więcej chińszczyzny na Bałtyku.
Ciekawe czy popływa kolejne 10 lat???
Pozdrawiam oba działy, a za stary dobry Wawel trzymamy kciuki i czekamy na powrót na linię
Tak na przyszłość, może lepiej najpierw należy zapoznać się z okolicznościami sprawy i dopiero wtedy pisać artykuł. RZETELNY ARTYKUŁ.
proszę nie rzucać ogólnikowych oszczerstw, tylko podać konkretnie.
Poczekajmy na oficjalne wyniki prowadzonego śledztwa
"Dalsze dochodzenie musi wykazać, co się stało" - powiedział Mattias Hansson w wypowiedzi dla dziennika i serwisu informacyjnego "Nynashamns Posten".
a wtedy dopiero piszmy co się stało.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.