Przedstawiciele branży zarządzania statkami i crewingowej na Dalekim Wschodzie ostrzegają, że pozbawieni możliwości wykrętowania ze statków po zakończeniu kontraktu i zejścia na ląd marynarze, są jak „tykająca bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem”.
Frank Coles, prezes Wallem Group, firmy działającej w branży właścicielskiej i shipmanagementu z siedzibą główną w Hongkongu zwierzył się mediom branżowym mówiąc, że spowodowany pandemią koronawirusa kryzys związany z brakiem możliwości lub utrudnieniami wymian załóg na statkach, tak bardzo obciąża niektórych marynarzy, iż „są oni bliscy załamania”.
40 procent załóg bez kontraktu
Coles uważa, że nadchodzi moment przesilenia, związany z przypadającym obecnie czasem coraz większej liczby nowych kontraktów dla załóg, które powinny być zawierane. Oszacował, że do końca maja 40 procent załóg Wallem Group nie będzie miało nowego kontraktu. Jego zdaniem, podobna sytuacja wystąpi w całej branży w tym regionie, ponieważ blokada w Indiach uniemożliwia dużemu odsetkowi pracowników żeglugi morskiej tego kraju powrót do domu.
"Jeden z kapitanów odmówił dalszego pełnienia obowiązków, a drugi nie pozwolił pracownikom portowym wejść na pokład statku. Nie chcę kusić losu, ale myślę, że wszystko to może pęknąć w ciągu miesiąca. Naprawdę, chodzi o zdrowie psychiczne załóg. Moim głównym zmartwieniem jest ich bezpieczeństwo. Mam sygnały, że około 20 procent marynarzy na naszych statkach rozważa samookaleczenie. Teraz, gdy to się dzieje, praca staje się jeszcze bardziej stresująca i trudna” - twierdzi Coles.
Hindusi nie mogą wrócić do domu
Coles wyjaśnił, że jego firma robi wszystko, co możliwe, by przeprowadzić bezpieczne wymiany załóg, a nie tylko przedłużać kontrakty. Tego oczekują władze spółki i marynarze. Wallem Group izoluje swoich marynarzy na wczesnym etapie i poddaje ich testom reakcji łańcuchowej polimerazy („PCR”), stosowanym w celu potwierdzenia pacjentów z COVID-19, aby upewnić się, że załoga może zostać wymieniona.
Mimo, iż firmie udało się wdrożyć rozwiązania w celu odciążenia załóg z Chin, Filipin i Europy Wschodniej, zamknięcie granic w Indiach uniemożliwia wielu marynarzom z tego kraju powrót do domu. Pewna liczba hinduskich załóg została tymczasowo zakwaterowana przez spółkę w hotelu w Tokio po tym, jak w ubiegły weekend Indie ogłosiły przedłużenie terminu lockdownu.
"Hinduskie załogi zostały opuszczona przez ich rząd. Kraje nie mogą traktować swoich marynarzy jak brud na bucie” – stwierdził dosadnie Coles.
Tykająca bomba zegarowa
Takie same doniesienia płyną od Dehui Gao, dyrektora generalnego operatora masowców SDTR Marine z Singapuru, który zaobserwował oznaki silnie wzrastającego stresu wśród załogi, nie mogącej wrócić do domu ze względu na ograniczenia w podróżach międzynarodowych z powodu zamknięcia granic.
Trudności w wymianach tamtejszych załóg mogły zostać jeszcze pogłębione przez nowe przepisy w Chinach, uniemożliwiające zejście na ląd jakiegokolwiek członka załogi, który ma temperaturę wyższą niż 37,3 st. C. Normalna temperatura ciała może wynosić nawet 37,5 st. C.
"Praca przez dłuższy czas na pokładzie statku powoduje nadmierne zmęczenie i stres, co jest bardzo niekorzystne dla samopoczucia, zarówno fizycznego jak i psychicznego marynarza" – mówi Dehui Gao.
On również obawia się, że sprawy szybko zmierzają ku przełomowi.
"W konsekwencji, zagrozi to bezpieczeństwu załogi i statku. Marynarze mają poczucie, że są traktowani jak niewolnicy na statku handlowym z minionej epoki. To jest jak tykająca bomba zegarowa" – dodał przedstawiciel SDTR Marine.
Wyraził również nadzieję, że wszystkie rządy w końcu uznają marynarzy za pracowników służących na pierwszej linii frontu, podobnie jak lekarze i pielęgniarki, walczących z zakażeniem COVID-19. Wiele statków zapewnia bowiem niezbędne i krytyczne wsparcie logistyczne, dostarczając także sprzęt medyczny służący wszystkim w czasie pandemii na całym świecie.
GL, z mediów
Na zdjęciach: w związku z zamknięciem granic marynarze, którym zakończyły się kontrakty na Dalekim Wschodzie wciąż nie mogą opuścił statków i bezpiecznie wrócić do domu.
Fot.: Fathom World
nie bo nie ma ubezpieczenia oraz pensji onoff takze smiech na sali armatorzy to wiecznie nie zadowoleni ludzie ktolrym ciagle malo czas podniesc cene przewozow aby marynarze mieli placone emerytury i pracowali 6 miesiecy w roku a nie szukac zalog jak najtaniej i byle gdzie czas powolac fundsze emerytalne i odprowadzac skladki na emerytury
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.