Import LNG do Europy będzie rosnąć z powodu wyczerpywania się miejscowych złóż - zgodnie oceniali eksperci na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Jak podkreślano, gazoporty na zachodzie Europy wykorzystują obecnie niewielką część swoich zdolności.
Uczestnicy dyskusji o sposobach zaopatrzenia Europy w gaz zgodnie wskazywali, że zużycie tego surowca nie powinno w kolejnych latach znacząco rosnąć. Jednocześnie wyczerpują się rodzime złoża, głównie holenderskie na Morzu Północnym, co w naturalny sposób daje miejsce do zwiększonego importu LNG. Jednocześnie niezbędna infrastruktura importowa na zachodzie Europy istnieje, ale jest w dużej mierze niewykorzystana.
Rutger Hujgens z BP podkreślał, że zakłada się kontynuację polityki klimatycznej i wprowadzanie odpowiednich regulacji. Przy spadającym własnym wydobyciu oznacza to większy import, zarówno gazociągami jak i w formie LNG. „Przewidujemy podwojenie importu LNG, więcej krajów, korzystających z dostaw tego typu, oraz pojawienie się nowych eksporterów gazu, jak Egipt, czy region Afryki Zachodniej, np. Senegal” - mówił Hujgens.
Szef urzędu regulacyjnego Litwy Donatas Jasas zwracał jednak uwagę, że większość globalnego handlu LNG będzie koncentrować się na Chinach, Indiach i Japonii, gdzie ceny będą wyższe.
W ocenie pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego, do 2024 r. popyt na LNG w Europie wzrośnie o 25 proc., a jest kwestią czasu, gdy ta forma dostaw stanie się konkurencyjna dla gazociągów. Naimski podkreślał, że trudno w tej chwili jeszcze przewidywać, co będzie odniesieniem do rynkowych indeksów cenowych gazu - czy ceny LNG, czy ceny gazociągowe.
LNG wpłynie również na sytuację w krajach, nieposiadających dostępu do gazoportów, jak Węgry. Wiceszef urzędu regulacji energetyki Węgier Attila Nyikos oceniał, że dla Węgier ważne jest utrzymanie właściwych proporcji między gazem z własnego wydobycia, importowanym z Rosji i nierosyjskim. Ten ostatni to będzie właśnie LNG - wskazał. Jak wyjaśniał, duże własne wydobycie Węgier trzyma ceny importu z Rosji na konkurencyjnym poziomie.
Również prezes PGNIG Piotr Woźniak oceniał, że wyczerpanie złóż na Morzu Północnym spowoduje wzrost znaczenia LNG. W 2030 r. LNG to będzie 20 proc. rynku światowego gazu - mówił, przypominając, że, Polska osiągnęła taki stan już w zeszłym roku.
Woźniak zaznaczył, że dotychczas w Polsce gaz rosyjski nie musiał z niczym konkurować, dlatego jego cena i warunki dostaw są niekonkurencyjne. „LNG może łatwo konkurować z niesłychanie drogim gazem rosyjskim. LNG z USA jest o 20-30 proc. tańszy od gazu rosyjskiego na dzisiejszych warunkach” - oświadczył Woźniak.
Dyskusja dotyczyła też nowej infrastruktury, niezbędnej dla większej dostępności LNG. Prezes węgierskiego operatora gazociągów przesyłowych FGSZ Szabolcs Ferencz wskazał na interkonektor Polska-Słowacja, który ma powstać do 2021 r. To wielka możliwość przesyłu LNG do Europy Centralnej - ocenił.
Ferencz mówił, że Węgry będą mieć też drogi importu LNG z Chorwacji i Grecji, a także z Włoch, ale najbardziej obiecujący jest kierunek polski. Będą to duże ilości, a trasa dostaw na pewno powstanie - wskazał.
Naimski z kolei oceniał, że z punktu widzenia systemów gazowych ciągle mamy istotny podział na Europę Środkową i Zachodnią. „Barierą są gazociągi pod kontrolą rosyjsko-niemiecką w Niemczech Wschodnich. Ich przepustowość jest pod kontrolą rosyjskiego dostawcy i nie będzie on zainteresowany wpuszczeniem konkurencji z LNG” - wyjaśniał.
Zdaniem Naimskiego, dzięki rozbudowie polskiego systemu i połączeniu ze Słowacją, w 2021 r. powstanie realna alternatywa dla dróg przesyłu, kontrolowanych przez Gazprom. Pełnomocnik zaznaczył, że w skali całej Europy nie będą to duże ilości, ale w skali subregionalnej trasa ta będzie niezwykle ważna.