Choć potencjalny szlak żeglowny na Wiśle może osiągnąć blisko 1000 km, to dziś mierzy zaledwie... 104 km. W kilku osobnych odcinkach. To sytuacja niespotykana w Europie Zachodniej, gdzie szlaki wodne, tańsze od kolejowych i drogowych, odgrywają rolę istotnych elementów gospodarki.
W Korzeniewie pod Kwidzynem swego czasu funkcjonowała przeprawa promowa przez Wisłę. Był to mały, prymitywny prom na jeden samochód, nazywany promem „żaglowym”. Nie miał bowiem silnika, a napędzany był jedynie prądem płynącej rzeki. Taki prom był przymocowany do rozciągniętej w poprzek rzeki liny za pomocą zawieszonego na tej linie pierścienia. W efekcie owym „żaglem” był kadłub promu. I w wyniku siły wypadkowej – prądu wody napierającej na kadłub promu i oporu liny utrzymującej prom na torze przeprawy – prom płynął wzdłuż liny od jednego do drugiego brzegu. Kiedyś zdarzyło się, że wracając samochodem do domu i chcąc sobie skrócić drogę, przeprawiałem się przez Wisłę właśnie tym promem. I gdy byłem na małym promie na środku Wisły, zobaczyłem, jak wielka i pusta jest to rzeka.
Taniej i bardziej ekologicznie
Na rzece, oprócz owego niewielkiego archaicznego promu, nie było nic więcej! Żadnej barki, żadnego holownika, żadnego statku pasażerskiego płynącego w dół czy w górę rzeki. I choć widok pustej rzeki urzekał pięknem przyrody, to jednocześnie wywoływał smutek i przygnębienie. Było to tym bardziej dojmujące uczucie, że trudne do wyobrażenia gdziekolwiek indziej w Europie. Bo tam na każdej rzece, małej czy też dużej, tętni życie – wypełnione towarami barki płyną zarówno w górę, jak i w dół rzeki.
Dzieje się tak dlatego, że transport wodny jest tańszy od transportu drogowego, a także kolejowego. Zużycie paliwa na 100 tonokilometrów wynosi w transporcie rzecznym 80 litrów, w transporcie kolejowym – 100 litrów, a drogowym – 200 litrów. Jak widać, energooszczędność w transporcie wodnym w stosunku do drogowego jest dwuipółkrotna. Niska energochłonność jest również przyczyną znacznie mniejszej niż w transporcie samochodowym emisji zanieczyszczeń do atmosfery.
Koszty zewnętrzne transportu rzecznego wynoszą według opracowań Komisji Europejskiej tylko 5 euro na 1000 tonokilometrów i są blisko pięciokrotnie mniejsze niż koszty zewnętrzne transportu drogowego (24,12 euro/1000 tonokilometrów).
System transportowy jest swego rodzaju krwiobiegiem działalności gospodarczej i działa prawidłowo dopiero wtedy, gdy wszystkie jego elementy są sprawne. Na system ten składają się, oprócz transportu rzecznego, transport drogowy i kolejowy. Dobrze rozwinięte śródlądowe drogi wodne są uzupełnieniem i odciążeniem dla transportu drogowego i kolejowego. I tak jest w rozwiniętych krajach Europy. W Niemczech udział żeglugi śródlądowej w transporcie wynosi 14 proc. wszystkich przewożonych towarów, a w Holandii aż 42 proc. Jest to możliwe, bo tam rzeki są uregulowane.
Liche szlaki na królowej rzek
U nas niestety jest inaczej, o czym dobitnie świadczy przykład Wisły. Długość potencjalnego szlaku żeglownego na tej rzece od ujścia Przemszy (w okolicach Oświęcimia) do przystani na Motławie w Gdańsku wynosi 958 km. A jaka jest obecna długość żeglownej Wisły? Od ujścia Przemszy do połączenia z Kanałem Łączańskim: 37,5 km (klasa IV), od Płocka do stopnia wodnego Włocławek: 55 km (klasa Va) i Martwa Wisła: 11,5 km (klasa Vb). Razem cała obecnie żeglowna droga wodna na Wiśle wynosi 104 km. I do tego w trzech niepołączonych ze sobą odcinkach.
Wielka rzeka w środku Europy w XXI w. płynie dziko na przeważającej części swojej długości. Co więcej, z tego niekorzystnego dla polskiej gospodarki faktu przez lata usiłowano robić wręcz wartość. Jeszcze niedawno można było usłyszeć opinie, że Wisła będąca jedyną nieuregulowaną, dużą rzeką w Europie powinna zachować swój charakter, bo on stanowi o wielkim naturalnym dziedzictwie. Powiadano, że zapóźnienie cywilizacyjne, jakim jest brak regulacji wielkiej rzeki, jest ogromną wartością i trzeba je zachować!
Karetą po rzece
Okazuje się jednak, że Wisła nie zawsze była w takim stanie i kiedyś, dawno temu, można było po niej swobodnie żeglować. Znany jest z historii przykład transportu po Wiśle z Krakowa do Warszawy. Chodzi o królową Bonę, która przebywając w Warszawie, zamówiła sobie nową, ekskluzywną karetę. I żeby ta droga kareta nie uległa uszkodzeniu w czasie transportu, została przewieziona Wisłą z Krakowa do Warszawy na jednym ze statków rzecznych, które wtedy po tej rzece pływały
Kilkadziesiąt lat później król Zygmunt III Waza, wnuk tejże Bony, jechał do Szwecji przypilnować swoich praw dynastycznych do szwedzkiego tronu. W podróż tę wyruszył z Warszawy do Gdańska, gdzie czekał na niego okręt, którym miał popłynąć do Szwecji. A jak się dostał z Warszawy do Gdańska? Ano znowu Wisłą i też statkiem.
Jak widać z tych dwóch przykładów, w XVI w. wieku Wisła była żeglowna praktycznie na całej swojej długości, od Krakowa do Gdańska. Później jednak dla królowej polskich rzek los przestał być łaskawy. Czas wielkich regulacji rzek w państwach europejskich przypada na wiek XIX. Niestety, w tym czasie państwa polskiego nie było. A zaborcy nie widzieli szczególnego interesu w tym, by inwestować w tę rzekę. Potem przyszedł czas II Rzeczypospolitej. I wydawało się, że los się odmieni. Już kilka miesięcy po odzyskaniu niepodległości, 9 lipca 1919 r., Sejm uchwalił ustawę o budowie kanałów żeglugowych i regulacji rzek. Jednak II RP miała przed sobą tylko 20 lat, zadań okazało się zbyt wiele.
Komunizm Wiśle nieprzychylny
Po wojnie czas komunizmu i gospodarki nakazowo-rozdzielczej sprawił, że w planach tych dla Wisły (i żeglugi śródlądowej jako całości) przez długi czas nie było miejsca. Dopiero pod koniec lat 70. powstał taki plan dla Wisły, ale nigdy nie został zrealizowany. Gdy jednak komunizm upadł, temat żeglowności Wisły, inaczej niż po 1918 r., nie pojawił się szybko w dyskusji publicznej. Dopiero w 2000 r. z inicjatywy Związku Miast Nadwiślańskich powstał Program Wisła 2020. Celem tej inicjatywy było uchwalenie ustawy sejmowej o ustanowieniu wieloletniego planu dla Wisły i jej dorzecza. Jednak w tamtym czasie program ten nie został zrealizowany.
Dla Wisły idą lepsze czasy
W czerwcu br. Sejm, oddając hołd pokoleniom rodaków, którzy dzięki Wiśle budowali tożsamość i potęgę państwa polskiego, ustanowił 2017 Rokiem Wisły. Oddać hołd to słuszna rzecz, ale jeszcze słuszniejsza – brać przykład z naszych przodków. Inaczej niż poprzednicy obecny rząd to robi. W czerwcu br. podjął uchwałę w sprawie rozwoju śródlądowych dróg wodnych w Polsce na lata 2016–2020. Zapadła również decyzja o wykonaniu przekopu Mierzei Wiślanej, który otworzy port w Elblągu na morze i świat. A Zalew Wiślany, nad którym leży Elbląg, to również ujście Wisły. W ten sposób oprócz Gdańska Wisła uzyska drugie okno na świat. Po wielu latach Wisła, królowa polskich rzek, ma szanse odzyskać znowu dawny blask.
Kpt. ż.w. Tadeusz Hatalski
Tekst opublikowany w GPC, 18.10.2016
Skala przygotwania Wisły do transportu śródlądowego jest GIGANTYCZNA.
Żeby nie było, pomijam względy ekologiczne.
Panu Dyrektorowi Urzędu Morskiego proponowałbym na początek zrobienie porządku w swoim otoczeniu, bo dodzwonić się do GUM nie można aa cholerę. Widać durna zmiana dotarła i tam...
Dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni
19 lutego 2016 admin Aktualności
Od 12 lutego br. funkcję dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni sprawuje inż. kpt. ż.w. Tadeusz Hatalski. Został powołany na to stanowisko przez Pana Marka Gróbarczyka, Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Zastąpił dotychczasowego dyrektora tego urzędu, dr inż. kpt. ż.w. Andrzeja Królikowskiego.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.