200 tysięcy złotych może otrzymać armator kutra wędkarskiego w ramach pomocy z powodu wystąpienia pandemii Covid-19. Urzędnicy z Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej rozesłali właśnie do konsultacji projekt dokumentu.
Wędkarze godzą się na te warunki, ale z jasnym zaznaczeniem, że jest to tylko pomoc na ten rok. Nadal będą walczyć o odszkodowania związane z zakazem połowu dorszy, które całkowicie wstrzymał działanie tej branży.
O tym, że wędkarze rekreacyjni będą mogli liczyć na pomoc państwa w związku z pandemią coronawirusa wiadomo było już w momencie publikacji ustawy o tarczy antykryzysowej 3.0. W ustawie pojawiły się jednak tylko ogólne zapisy. Teraz urzędnicy z ministerstwa gospodarki morskiej przygotowali szczegółowe zapisy dotyczące pomocy.
Jak czytamy w rozporządzeniu za zezłomowanie jachtu komercyjnego z którego prowadzone są połowy rekreacyjne przysługuje wsparcie w wysokości 100 tysięcy złotych. Dodatkowo armator może ubiegać się o kolejne 100 tysięcy, jeżeli spełnia pięć dodatkowych warunków (za spełnienie każdego doliczane jest 20 tysięcy złotych).
Aby otrzymać dodatkowe pieniądze armator musi udowodnić że:
- nie korzystał ze środków funduszy Unii Europejskiej w latach 2004-2018 na przekwalifikowanie statku rybackiego na działalność związaną z połowem rekreacyjnym
- jacht komercyjny przeznaczony na złomowanie jest starszy niż 10 lat
- na jacht komercyjny wydane zostało pozwolenie na wykonywanie połowów rekreacyjnych nie wcześniej niż w 2015 roku, w którym wśród gatunków odławianych jest dorsz
- armator jachtu sporządzał raporty z połowów rekreacyjnych w tym z połowów dorszy od 2015 roku
- jacht był wykorzystywany do połowów rekreacyjnych i odbył co najmniej 15 rejsów w ciągu roku licząc od roku rozpoczęcia działalności gospodarczej.
W rozporządzeniu dokładnie określone są również warunki złomowania. Niestety dokument nie mówi, który będzie ponosić koszty złomowania, co oznacza, że spadną one na armatora. Złomowanie jednostki stalowej to około 30-40 tysięcy złotych. Jacht drewniany lub z laminatu zostanie zutylizowany za około 60-80 tysięcy złotych. Oznacza to, że realnie armator na rękę za złomowanie otrzyma od 120 do 170 tysięcy złotych. Od tego trzeba będzie odliczyć jeszcze podatki.
- Z mojej wiedzy wynika, że tylko około 10 procent armatorów zdecyduje się na zezłomowanie swojego kutra - mówi Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Rybołówstwa Rekreacyjnego - Będą to armatorzy dla których jednostki są dużym obciążeniem finansowym i nie mają już perspektyw na dalsze działania. Nikt, kto ma jacht za milion złotych nie zezłomuje go za jedną piątą jego wartości. Reszta skorzysta raczej z drugiej możliwości, którą oferuje rozporządzenie.
Druga możliwość mówi o tym, że jeżeli armator nie zdecyduje się na złomowanie może złożyć wniosek o pomoc w kwocie 200 tysięcy (100 tysięcy podstawy plus 20 tysięcy za spełnienie każdego z pięciu wyżej wymienionych warunków) pod warunkiem przekwalifikowania swojej jednostki na działalność inną niż połowy rekreacyjne. Chodzi tu między innymi o:
- przekazanie jachtu podmiotom zajmującym się szerzeniem dziedzictwa kulturowego na lądzie
- prowadzenie działalności dochodowej innej niż połowy rekreacyjne
- przekazanie jednostki na prowadzenie działalności naukowej lub administracyjnej w formie darowizny dla podmiotu prowadzącego taką działalność.
Jak udało się nam ustalić kutry wędkarskie najczęściej będą przekształcane w łodzie pasażerskie lub tramwaje wodne, co dzieje się już na przykład na Zatoce Puckiej.
- Większość armatorów nadal chce zachować swoje jednostki, dlatego będą szukali takiej działalności, która pozwoli im na zachowanie statku i pozyskanie pomocy - dodaje Antosik.
Sztab Kryzysowy wysłał już do ministra gospodarki morskiej swoje uwagi do projektu rozporządzenia. Najważniejsza z nich to 3 rodzaj pomocy, który nie został uwzględniony w dokumencie. Chodzi po prostu o wypłacenie odszkodowań za czasowe wstrzymanie działalności z powodu pandemii koronawirusa.
- Dla nas byłoby to najlepsze rozwiązanie, ale nie zostało uwzględnione. Z tego co wiem, to te 200 tysięcy złotych pozwoli armatorom na przetrwanie tego roku. Mogę tylko zapewnić, że nie zaniechamy naszej walki i w przyszłym roku nadal będziemy żądać od ministra pełnych rekompensat za straty związane z zakazem połowu dorszy - dodaje Antosik.
Warto przypomnieć, że wędkarze domagają się odszkodowań na poziomie 150 mln zł. Obcena pomoc tylko 20 mln zł. Wszystko dlatego, że z dniem 1 stycznia 2020 Komisja Europejska wprowadziła całkowity zakaz połowu dorszy zarówno dla rybaków komercyjnych jak i dla wędkarzy rekreacyjnych. Zakaz ten ma formalnie obowiązywać do końca tego roku, ale nieoficjalnie mówi się jego przedłużeniu aż do końca 2024 roku.
Hubert Bierndgarski
Fot.: H. Bierndgarski
Rybak armator/amator
Rybak kłusownik
Rybak wędkarski
Rybak od czarnej roboty
Rybak malujący płoty swojemu Panu
W związku z całkowitym zniszczeniem ekosystemu Morza Bałtyckiego przez Unię Europejską, która Swoją polityką rybacką doprowadziła do bankructwa wszystkich użytkowników Bałtyku utrzymujących swoje firmy z połowu ryb, zwracamy się do polskiego rządu o wsparcie poniższego wniosku aby rząd złożył w naszym imieniu skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, która doprowadziła do bezprecedensowego zniszczenia żywych zasobów Bałtyku, oraz połowowej działalności podmiotów gospodarczych we wszystkich krajach bałtyckich.
I skąd pomysł, że Polakom brakuje ryb? W sklepach jest ich pełno.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.