Jednostka rybacka bandery litewskiej nie wyszła w piątek w morze po tym, jak funkcjonariusze Straży Granicznej podczas jej odprawy granicznej we władysławowskim porcie stwierdzili, że 60-letni szyper znajduje się pod wpływem alkoholu.
Podczas odprawy granicznej funkcjonariusz SG wyczuł od szypra zapach alkoholu. Zdecydował o zbadaniu trzeźwości całej załogi. Szyper miał przeszło 0,26 prom. alkoholu. Chwilę przed oprawą podpłynął kutrem na nabrzeże wyładunkowe, celem zatankowania wody. Pozostali załoganci byli trzeźwi.
Mężczyźnie wręczono wezwanie do osobistego stawienia się w jednostce Policji w charakterze podejrzanego o popełnienie wykroczenia. „Kto znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze aresztu albo grzywny nie niższej niż 50 złotych”. Dodatkowo „orzeka się zakaz prowadzenia pojazdów”.
Jednostka nie wyszła z morze. Dalsze postępowanie w tej sprawie prowadzi Policja.
Tygodnik twierdzi, że w całej sprawie chodzi o duże pieniądze, setki milionów złotych.
Jesienią zeszłego roku popularny polityk opozycji przekonywał nas, że ta historia, rozgrywająca się w mateczniku Platformy, może nawet rozsadzić partię władzy. W 2012 roku CBŚ i prokuratura dobrały się do skóry firmie N-F (nazwa zmieniona). N-F to największa, warta setki milionów złotych, rolnicza grupa producencka na Pomorzu. N-F odpowiedział kontratakiem - piszą na łamach "Wprost" Sylwester Latkowski i Michał Majewski.
Według dziennikarzy firma wynajęła do pomocy byłego generała policji Adama Rapackiego, byłego funkcjonariusza CBŚ o pseudonimie Majami, a pełnomocnikiem prawnym uczyniono byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
Zdaniem "Wprost" rolnicy (tak ich nazywają na Pomorzu) budowali następujący przekaz: "Firma jest niszczona niczym w filmie - przez grupę, której patronuje wpływowy polityk PO i wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke. A w całej sprawie chodzi o forowanie konkurentów rolników lub przejęcie N-F za bezcen".
T
w filmie „Układ zamknięty”. Lokalni politycy i ludzie służb chcą za bezcen przejąć kwitnące przedsiębiorstwo. Sprawie przyglądałem się z Michałem Majewskim od początku. Chwilami z niedowierzaniem, widząc, co się dzieje. Bo niektórzy główni bohaterowi nie mogli być odbierani poważnie. Słyszeliśmy także o artykułach prasowych, które miały lada dzień się ukazać. Nie chcieliśmy wchodzić w paradę znajomym Dziś nie mamy wątpliwości: sprawa kłótni o marchewkowy biznes nie jest błahostką, bo pokazuje, jak działa u nas państwo, a raczej jak nie działa. Jeden z rozmówców mówi, że ta sprawa nadaje się na Komisję Śledczą. I wydaje się mieć rację. Dlaczego? Bo służby i prokuratura nie są bezstronne w tej sprawie, walczą ze sobą. Przy tym mamy do czynienia z notorycznym powoływaniem się na wpływy osób z pierwszych stron gazet. Lista nazwisk, którą podajemy w artykule „Trójmiejski układ zamknięty”, musi robić wrażenie. I chyba tylko sejmowa Komisja Śledcza byłaby w stanie wreszcie wyjaśnić rolę, jaką odegrały w sprawie CBŚ, CBA, ABW, prokuratora, politycy, prawnicy, doradcy i różnej maści załatwiacze.
Wiele wpisów nie koniecznie z użyciem wulgaryzmów, a jedynie szczerą prawdą, opisującą sytuację w naszej branży czy też osób z nią ściśle związanych zostało usuniętych z PM.
Gdy ludzie doprowadzą do doskonałości sposoby wzajemnego porozumienia się, powiedzą sobie nareszcie prawdę, z duszy do duszy, co o sobie myślą.
W tym wypadku doskonałość jest maleńkim światełkiem w tunelu.
TAKIE ŻYCIE - w dobie nacisków - MYŚLCIE CO CHCECIE, ALE NIE KONIECZNIE PISZCIE.
http://www.portalmorski.pl/rybolowstwo/37164-nie-bylo-przelowienia-dorszy-w-2007-roku
Nie ma przypadków. Są rzeczy tylko oczywiste ...
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.