Na biurko starosty puckiego dotarły oceny prawne sytuacji w Szkunerze, które potwierdzają, że radnych wybrano do Rady Nadzorczej tej spółki z naruszeniem przepisów. Radni nie mogli i nie mogą zasiadać w szkunerowskiej Radzie Nadzorczej, bo firma jest własnością powiatu.
Ekspertyza prawna, którą zlecił pucki starosta, potwierdziła, że trzech powiatowych radnych nieprawnie trafiło do Rady Nadzorczej spółki Szkuner. Tydzień wcześniej ogłosili to prawnicy wojewody - ale interwencja gdańskiego urzędu musiała zakończyć się na tym etapie.
Szkuner to jedno z największych przedsiębiorstw rybackich w kraju, o przejęcie którego dwa lata temu bój stoczyli urzędnicy z Władysławowa oraz starostwa w Pucku. Ostatecznie firma została warunkowo na pięć lat przejęta przez powiat. I chwilę później radni wybrali nowych przedstawicieli do Rady Nadzorczej.
Wówczas przeszły kandydatury Romana Czerwińskiego, Andrzeja Sitkiewicza oraz Andrzeja Styna (ten ostatni został przewodniczącym Rady Nadzorczej w Szkunerze).
- I już wtedy mówiliśmy, że to niezgodne z przepisami, bo radny nie może pracować w firmie, która jest własnością powiatu - mówi Adam Zażembłowski, powiatowy radny z Pucka. - Ale nikt nie chciał za bardzo dać nam wiary.
Sprawa z czasem przycichła i ponownie wybuchła w połowie lutego, gdy rezygnację ze stanowiska złożyła ówczesna prezes firmy Lucyna Boike-Chmielińska. Krótko potem zaczęła się też kontrola firmy zlecona przez starostę.
- A w tym czasie udało się nam dotrzeć do konkretnych przepisów, które potwierdziły wątpliwości z połowy kadencji - mówi Michał Kowalski, radny z Władysławowa.
Starosta Wojciech Dettlaff nie roztrząsa, czy powrót do tematu ma związek z kontrolami lub zbliżającymi się wyborami samorządowymi. - Ważne jest to, by jak najszybciej usunąć uchybienia - podkreśla.
Wczoraj na biurko starosty dotarły oceny prawne sytuacji w Szkunerze, które potwierdzają, że radnych wybrano z naruszeniem przepisów.
- Jest kolizja przepisów - potwierdza Wojciech Dettlaff. - Nasi radni nie mogli i nie mogą zasiadać w szkunerowskiej Radzie Nadzorczej.
O zawieszenie członkostwa w Radzie Nadzorczej Szkunera do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości pisemnie poprosił starostę Andrzej Sitkiewicz. - To taki dżentelmeński gest naszego kolegi - ocenia Wojciech Dettlaff.
Piotr Niemkiewicz, Roman Kościelniak
Do pewnego czasu sądy administracyjne zarówno wojewódzkie, jak i Naczelny Sąd Administracyjny uznawały, że w Polsce w 2007 r. obowiązywała jedna ogólna kwota połowowa, która obejmowała cały Bałtyk. Gdy nasz prawnik przedstawił na rozprawie w sądzie administracyjnym dokument, świadczący, że w myśl tej jednej ogólnej kwoty połowowej minister nawet jeszcze 27 grudnia tego roku, czyli cztery dni przed końcem roku, przyznawał decyzją administracyjną prawa połowowe, wysoki sąd nabrał wody w usta i zawiesił wydanie wyroku na tydzień. Po tygodniu namysłu Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził, że w myśl nowej interpretacji w 2007 r. jednak obowiązywały dwie ogólne kwoty połowowe, oddzielne. Jedna obejmowała Bałtyk zachodni, druga Bałtyk wschodni i w myśl tej interpretacji – już jest zgodność z wyrokiem NSA – pan minister miał pełne prawo wydawać te specjalne zezwolenia, choćby to nawet było 31 grudnia. Tak że nasz sąd, tak zwane sądy administracyjne zwane sądami, wydają wyroki zgodne z zapotrzebowaniem naszej administracji rządowej. No po prostu tak jest. I dlatego myśmy się tutaj znaleźli, nie zgadzając się nie tyle nawet z decyzjami administracyjnymi wydawanymi przez okręgowych inspektorów rybołówstwa morskiego i ministra, ale już polskiego systemu sądowniczego. Wszystko to, co mówię, mogę tutaj każdemu posłowi udowodnić i materiały, o których mówię, przedstawić. Dziękuję."
Niektórzy żyją jakby Kopernik nie istniał - myślą, że wszystko kręci się wokół nich.
https://www.portalmorski.pl/Sztab-Kryzysowy-Rybolowstwaa6681k8854
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.