Polscy rybacy twierdzą, że w kwestii połowów dorszy są dyskryminowani.
Polskie kutry są kontrolowane wielokrotnie częściej, niż z innych państw UE, a rybacy z góry traktowani jak oszuści. Ale według naszych rybaków, to unijni urzędnicy są w świecie fikcji.
Grzegorz Szomborg, członek Związku Rybaków Morskich przekazał nam statystyki dotyczące kontroli jednostek rybackich w unijnych krajach bałtyckich w latach 2007-2010. Okazuje się, że w tym okresie 806 polskich łodzi i kutrów kontrolowano w sumie 7751 razy. Średnio wychodzi dziewięć po dziewięć kontroli na każdą jednostkę.
Tymczasem w Finlandii, gdzie jest zarejestrowanych aż 3271 jednostek rybackich, przez cały ten okres przeprowadzono zaledwie 25 kontroli.
Przy tym, mimo tak wielkiego nasilenia kontroli względem polskich jednostek, wykryto podczas nich tylko 97 naruszeń, prawie tyle samo, ile w Szwecji, gdzie wobec blisko dwa razy liczniejszej floty niż polska zrealizowano tylko 1186 akcji kontrolnych.
Kontrole nie spełniają swojej roli
Według Szomborga, statystyki dokumentują nierówne traktowanie poszczególnych flot i stanowią ważną przesłankę do zarzutu, że Unia ma nierzetelne dane o faktycznych wielkościach połowów rybaków w poszczególnych państwach.
Tę kwestię podnosi w piśmie do Harma Kostera, dyrektora Wspólnotowej Agencji Kontroli Rybołówstwa Grzegorz Hałubek, prezes ZRP i armator z Ustki. Jego zdaniem, sytuacja jest patologiczna i nawet przeprowadzane kontrole nie spełniają swojej roli, bo nie wykryły mechanizmu degradującego rybołówstwo na Bałtyku. W skrócie: polega on na tym, że administracje morskie poszczególnych państw nie raportują do UE faktycznych wielkości połowów, lecz tylko te deklarowane przez ich rybaków, znacznie zaniżone.
- Należy zatem do systemu kontroli dołączyć dokładną analizę zasad rozdziału kwot połowowych w poszczególnych krajach oraz wykazać faktyczne wieloletnie połowy poszczególnych krajów poprzez szczegółowe zsumowanie połowów poszczególnych jednostek rybackich, których dokładne rejestry znajdują się w systemach komputerowych administracji rybackich państw bałtyckich - pisze w piśmie do Harmsa Kostera Hałubek. - Należy tym samym zalegalizować istniejące faktycznie od wielu lat połowy i na ich podstawie dokonać właściwej weryfikacji dotychczasowej wiedzy o zasobach oraz uwzględnić tę korektę w planowanej reformie europejskiego rybołówstwa.
Żal do polityków
Obaj działacze rybaccy nie kryją żalu do polskich polityków obozu rządzącego, że nie wspierają ich w tych działaniach i nie walczą o interesy polskiego rybołówstwa.
- Mamy do czynienia nawet z czymś przeciwnym. I nie wiem, czy przyjmowanie za dobrą monetę wszystkiego, co twierdzą bardziej wpływowe państwa UE, jest to jedynie wynikiem naiwności. Skoro tak intensywnie kontrolują nas, to niech choć w połowie tak intensywnie przyjrzą się innym - mówi Grzegorz Hałubek.
Co na to Komisja Europejska? Za pośrednictwem jej warszawskiego przedstawicielstwa uzyskaliśmy komentarz do szokującej liczby kontroli polskich jednostek rybackich. Pada w nim zapowiedź, że zamiast zwiększenia liczby kontroli np. w Finlandii, wkrótce zmniejszona zostanie intensywność jednostek polskich.
- Liczba inspekcji w przypadku Polski jest wyższa z uwagi na znaczne przekroczenie kwot połowowych na dorsza w 2007r. Rada Ministrów UE przyjęła wówczas rozporządzenie, w którym Polska została zobowiązana do podjęcia działań w celu zapewnienia lepszego systemu kontrolnego i w efekcie odbudowy stada dorsza. Plan działania został uzgodniony przez Komisję Europejską i władze polskie w 2008 r.
Według niego, na Komisji spoczywa odpowiedzialność za monitorowanie sytuacji. Komisja regularnie przedstawia Radzie sprawozdania na temat wdrażania przez Polskę uzgodnionego planu.
- Ostatnie wyniki pokazują, że Polska poczyniła znaczące postępy i jeśli tak dalej będzie, to po wygaśnięciu rozporządzenia w 2012 roku nie będzie już dalszej potrzeby tak szczegółowego zajmowania się kontrolą połowów dorsza w Polsce - powiedział Oliver Drewes, rzecznik komisarz Marii Damanaki odpowiedzialnej za rybołówstwo i politykę morską.
Tymczasem liczebność polskiej floty w ostatnich latach zmniejszyła się do wielkości flot estońskiej i łotewskiej. Państwa, których długość wybrzeży morskich jest większa, takie jak Niemcy, Szwecja, Finlandia i Dania, mają wielokrotnie więcej jednostek rybackich niż my.
Marcin Barnowski
Rybołówstwo
Polscy rybacy czują się dyskryminowani
30 maja 2011 |
Źródło:
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.