Dziś w Luksemburgu zapadnie decyzja, która przełoży się na sytuację na naszych talerzach w przyszłym roku. Rada Ministrów Unii Europejskiej do spraw rybołówstwa ma drastycznie ograniczyć limity na śledzie na Bałtyku.
Taka jest propozycja Komisji Europejskiej wypracowana po analizie zaleceń Międzynarodowej Rady Badań Morza. Rada zaleciła drastyczną redukcję kwot połowowych na rok 2011 dla gatunków pelagicznych (śledzia i szprota) oraz łososia.
W odniesieniu do zasobów śledzi z tak zwanego stada zachodniego (zachodnia część Bałtyku) ograniczenie limitów połowowych ma wynieść minimum 30 procent. Na centralnym Bałtyku, który najczęściej użytkowany jest przez polskich rybaków, będzie można złowić o 27 procent mniej tych ryb niż w tym roku. Ale to jeszcze nic. Rada szacuje, że np. na zachodnim Bałtyku rybacy wyławiają co najmniej dwa razy więcej śledzi niż wynosi maksymalna ilość, pozwalająca na utrzymanie stada na stałym poziomie.
- Liczba śledzi w Bałtyku zmniejsza się dramatycznie i nieprzyjęcie przez ministrów rybołówstwa z poszczególnych państw członkowskich propozycji komisji byłoby przejawem krótkowzrocznej polityki - alarmują ekolodzy z międzynarodowej organizacji WWF. Ich zdaniem, taka krótkowzroczność może nawet doprowadzić do wyginięcia bałtyckich śledzi. WWF rozesłała już apel do polityków z krajów unijnych o przyjęcie propozycji komisji.
Co to oznacza dla konsumentów? Jeśli propozycja zostanie przyjęta, a wszystko na to wskazuje, polscy rybacy na swoich łowiskach na centralnym Bałtyku w 2011 roku będą mogli złowić tylko 22.831 ton śledzi. W porównaniu do 31.486 ton przyznanych na rok 2010 to spadek znaczący. Piotr Prędki z WWF pociesza wprawdzie, że dotychczas polscy rybacy i tak nie wyławiali całego limitu śledziowego, więc ograniczenie nie powinno spowodować drastycznego pogorszenia się zaopatrzenia w sklepach. Rybacy i przetwórcy przestrzegają jednak, że może to skutkować podwyżkami cen.
Zdaniem Jerzego Safadera, prezesa Polskiego Związku Przetwórców Ryb i właściciela przetwórni w Słupsku, zmniejszenie limitów tylko zmniejszy już teraz zbyt małe dostawy bałtyckich śledzi dla polskich przetwórni. - A na tych śledziach zależy nam najbardziej - podkreśla Safader.
Zmartwiona jest też Krystyna Danowska prowadząca sklep rybny przy ul. Wolności w Słupsku. - Jest fatalnie, bo do tych ograniczeń dochodzą jeszcze sztormy. Od wakacji śledzie były u mnie tylko kilka razy - mówi.
Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich podkreśla, że ograniczenie połowów śledzi może uderzyć w najbiedniejsze warstwy ludności, bo to najtańsze ryby, dostępne na naszym rynku.
- To kompromitacja dotychczasowej polityki Unii Europejskiej. Trąbiliśmy od 10 lat, że śledzie są masakrowane przez wielkie kutry paszowe, ale nikt nie chciał nas słuchać. Dopiero teraz, na wniosek polskiego europosła Marka Gróbarczyka, zadecydowano w ogóle o zleceniu badań wpływu tych paszowców na populację bałtyckich śledzi. To dowód, że polityka UE była błędna i najprawdopodobniej była efektem działań lobbingowych. Ale wątpię, by ktokolwiek został za to pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności - grzmi prezes Związku Rybajków Polskich.
Marcin Barnowski
Rybołówstwo
Rybacy mogą mieć zmniejszone limity na śledzie
26 pażdziernika 2010 |
Źródło:
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.