Grzegorz Szomborg, armator rybacki z Jastarni będzie domagał się od państwa wytoczenia procesu Unii Europejskiej. Walczy o zniesienie zakazu połowu łososi tzw. pławnicami.
Pławnice to dryfujące sieci, utrzymujące się w toni morskiej na specjalnych bojkach, unoszących się na powierzchni wody i oznaczonych czerwonymi chorągiewkami. Znikły z Bałtyku 1 stycznia 2008 roku. Cztery lata wcześniej, jeszcze przed wejściem Polski do UE, ich wykorzystywanie zostało zakazane rozporządzeniem Rady Europy. Polska nie miała wpływu na rozporządzenie - nie była jeszcze państwem członkowskim. Politycy unijni uzasadniali zakaz ochroną morświnów, które rzekomo zaplątują się w sieci. Morświny, czyli delfiny bytujące w Bałtyku, są objęte całkowitą ochroną.
Zakaz najbardziej uderzył w polskich rybaków. Wcześniej nasi armatorzy zainwestowali w pławnice nawet po ponad 100 tys. zł. Zakaz spowodował, że chcąc nadal poławiać łososie musieli przerzucić się na tzw. takle, czyli haczyki przytroczone do długich lin unoszących się na powierzchni.
- Słowo takla pochodzi od kaszubskiego tociel, czyli kłopot. Nie bez przyczyny. Na każdy haczyk trzeba nabić szprotkę. To mnóstwo pracy zważywszy, że liny mają po kilkanaście kilometrów długości - wyjaśnia Grzegorz Szomborg.
Dodaje, że na wojnę z Unią Europejską o pławnice zdecydował się nie przez to, że ma teraz znacznie więcej roboty, lecz dlatego, że rozporządzenie UE nie zostało poprzedzone żadnymi badaniami naukowymi.
- Najpierw należało wykazać faktyczny wpływ pławnic na morświny. Tego nie uczyniono, bo tak naprawdę ta decyzja ma wyłącznie polityczne podłoże. Efekt jest taki, że połowy łososi przez polskich rybaków spadły dramatycznie. Taklami nie udaje się wyłowić nawet jednej trzeciej limitu - mówi Szomborg.
Armator w 2009 roku zaskarżył unijne, rozporządzenie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. ETS odesłał mu jednak pozew uzasadniając, że taką sprawę założyć może całe państwo, a nie pojedynczy obywatel. Zarzutów Polaka w ogóle więc nie zbadano.
Tymczasem Zbigniew Karnicki, były dyrektor Morskiego Instytutu Rybackiego naukowo potwierdza zasadność zarzutów Szomborga.
- Przez dwa lata badaliśmy oddziaływanie pławnic na morświny. Ani razu nie stwierdziliśmy, aby jakiś się złapał. Mało tego, nie zaobserwowaliśmy też żadnego w pobliżu tych siatek. A to dlatego, że pławnice rozstawiane są daleko od brzegu, a morświny żerują bliżej - mówi były szef MIR.
- Uważam, że skoro ja nie mogę procesować się z UE, to powinien to teraz zrobić polski rząd. Chodzi o co najmniej sto naszych jednostek, które poławiały łososie - tłumaczy Szomborg.
Ubocznym efektem zakazu stosowania pławnic jest gwałtowny skok cen łososia bałtyckiego w Polsce. Przed 2008 r. 1 kg tej ryby, sprzedawanej z burty, kosztował ok. 15 zł, a obecnie - ok. 25 zł.
Marcin Barnowski
Rybołówstwo
Rybak nie składa broni. Chce znów łowić sieciami.
07 stycznia 2010 |
Źródło:
Media z oburzeniem donoszą, ile zarabiają najważniejsi przywódcy UE. Zgodnie z decyzją Rady UE z 1 grudnia 2009 roku przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso ma zarabiać co najmniej 281 tys. euro. (138 proc. najwyższej pensji unijnego urzędnika). Tyle samo ma otrzymywać prezydent UE Herman Van Rompuy, a nowa a nowa minister spraw zagranicznych UE Catherine Ashton może liczyć na 261 tysięcy. Do tego dochodzi kilkadziesiąt tys. euro różnych dodatków.Państwa członkowskie mogą zmieniać zasady wynagradzania w przyszłości, ale nie są w stanie zatrzymać tegorocznej podwyżki, którą zagwarantowały. Jeśli do końca grudnia jej nie zaakceptują, każdy dotknięty tą decyzją będzie mógł się poskarżyć do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.W tym samym czasie unijne świniaki odmówiły rozpatrzenia skargi Grzegorzowi Szomborgowi, pewnie świnie wiedziały jaki będzie wynik rozpatrzenia jego zastrzeżeń.
Istniejące do ej pory papierowe narzędzia (dzienniki okrętowe, deklaracje wyładunkowe i sprzedaży) zostaną zastąpione na wszystkich etapach łańcucha przemusłu rybołówstwa. Na przykład, elektroniczny dziennik obniży obciążenia administracyjne dla rybaków, jak również podstawowe informacje zostaną automatycznie zapisane, jeżeli teraz na papierze dziennika rybacy, musszą wypełnić wszystkie informacje w każdym czasie i na każdym arkuszu. Czas wypełniania w dzienniku powinny być zredukowany o blisko 70%, a rybacy będą wystarczająco prosto wypełniać dane dotyczące połowów.
System będzie szybszy, dokładniejszy, tańszy i pozwoli na automatyczne przetwarzanie danych. Ułatwi to także porównywanie danych i informacji oraz identyfikacji zagrożeń. Rezultatem będzie bardziej racjonalne, oparte na ryzyku ,podejście w praktyce kontroli działań na morzu i na lądzie.
Nowy system będzie również usuwać obecne zobowiązanie państw członkowskich do przekazywania wykazów licencji połowowych lub zezwoleń połowowych do Komisji. Będą one mogły być udostępniane w formie elektronicznej w zakresie kontroli własnego kraju i innych państw członkowskich i Komisji. (Przepraszam za stylistykę, ale było to szybkie tłumaczenie). Powodzenia w 2010 roku w morzu i na lądzie.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.