Lech Parell
(© )
(© )
Kilkanaście dni wcześniej o mało nie spotkało to samo innej jednostki - i w tym przypadku wiadomo, że nie był to jej pierwszy raz. Ciągle się słyszy o rozlatujących się kutrach, pijanych szyprach i załogach.
To wszystko są wieści bardzo smutne, bowiem pogarszają klimat wokół naprawdę ciekawej formy spędzania wolnego czasu nad wodą. Wynaleziona dosłownie kilka lat temu, ostatnio stała się bardzo popularna. Aż przyjemnie patrzeć, jak rano z Władysławowa niemal w tym samym czasie wyrusza w morze kilkanaście kutrów - marzyłoby się, żeby taka chmara wypływała codziennie z Gdańska czy Gdyni. Kiedyś, jeśli chciało się doświadczyć morskiej przygody, można to było zrobić jedynie z wysokiego pokładu statku białej floty. Kółeczko wokół portu i do domu. Teraz można posmakować morza niemal dosłownie, z huśtającego się pokładu małego kutra. Wielość tych jednostek decyduje o kolorycie naszych portów. Niegdyś (nawet gdy zdawało nam się, że jesteśmy morską potęgą), były one niedostępne dla ludzi niezwiązanych zawodowo z morzem. Teraz dzięki liberalizacji przepisów morze z jego atrakcjami stało się otwarte niemal dla każdego.
Obawiam się jednak, że wkrótce pojawią się głosy, że - dla bezpieczeństwa oczywiście - trzeba ten rodzaj turystyki "mocniej ująć w karby", wprowadzić bardziej rygorystyczne przepisy i kolejne obostrzenia. I znowu coś, co - w porównaniu z zagranicą - ledwo, ledwo raczkuje, zostanie zduszone. Byłoby to bardzo złe rozwiązanie. Jest na to jedna uniwersalna rada: panowie armatorzy, panowie szyprowie - weźcie się trochę sami za siebie! Zadbajcie o kutry, bezpieczeństwo i reputację!
Lech Parell
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.