Szefowie rządów Japonii i Wietnamu, Shinzo Abe i Nguyen Xuan Phuc, uzgodnili w poniedziałek, że będą współpracować na rzecz utrzymania pokoju i bezpieczeństwa na Morzu Południowochińskim. O część tego morza Hanoi toczy spór terytorialny z Pekinem.
Podczas spotkania w kancelarii Abego w Tokio premierzy potwierdzili również gotowość do wspierania wolnego i uczciwego handlu przy pomocy regionalnych porozumień handlowych, w tym liczącego 11 członków Partnerstwa Transpacyficznego (TPP), pomimo rosnącego protekcjonizmu handlowego – podała japońska agencja Kyodo. „Stojąc ramię w ramię z premierem Phukiem, jestem zdeterminowany realizować (wizję) wolnego i otwartego regionu Indo-Pacyfiku”, w obrębie którego leży Morze Południowochińskie – powiedział Abe na konferencji prasowej.
Phuc przybył do Tokio na szczyt Japonia-Mekong, w którym we wtorek wezmą udział również przedstawiciele rządów Kambodży, Laosu, Birmy i Tajlandii.
O części Morza Południowochińskiego spierają się Chiny, Wietnam, Malezja, Brunei i Tajwan, który uważa się za niezależny od ChRL. Pekin, który rości sobie pretensje do prawie całego akwenu, buduje na spornym morzu sztuczne wyspy i umieszcza na nich instalacje wojskowe.
Japonia nie leży nad Morzem Południowochińskim, ale rząd w Tokio uznaje ten akwen za ważny ze względów strategicznych – wyjaśniła Kyodo. Przez akwen ten przebiegają trasy transportowe o kluczowym znaczeniu dla międzynarodowego handlu.
Na konferencji prasowej Phuc nie wspomniał wprost o Chinach, ale podkreślił, że razem z Abem potwierdzili konieczność zapewnienia pokoju, bezpieczeństwa, swobody żeglugi i przelotów nad Morzem Południowochińskim.
Rosnąca obecność wojskowa Chin na spornym morzu budzi obawy sąsiadów i USA, które wskazują, że chińskie instalacje militarne mogą posłużyć do ograniczenia swobody żeglugi. Napięcia na Morzu Południowochińskim dodatkowo pogarszają chłodne ostatnio relacje chińsko-amerykańskie.
Pod koniec września na wody wokół wysp Morza Południowochińskiego wpłynął amerykański niszczyciel USS Decatur, a chińska flota wysłała na miejsce okręt wojenny, by przekazał mu ostrzeżenie. Chińskie ministerstwo obrony skrytykowało przepłynięcie Decatura, nazywając je „poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Chin”.
Według rzecznika stacjonującej na Pacyfiku VII Floty USA wysłany na miejsce chiński niszczyciel przeprowadził szereg „agresywnych manewrów” i w „niebezpieczny i nieprofesjonalny” sposób zbliżył się do amerykańskiego okrętu.
Andrzej Borowiak