Skoro nie ma zgody krajów UE co do reformy unijnego systemu azylowego, to trzeba zrobić coś, co zatrzyma przepływające przez Morze Śródziemne statki z migrantami – to przesłanie zaplanowanego na czwartek i piątek unijnego szczytu w Brukseli.
Mają temu służyć specjalne miejsca, do których trafialiby uratowani na morzu. W tym miejscach uchodźcy mieliby być oddzielani od migrantów ekonomicznych, a ci ostatni odsyłani następnie do swoich krajów.
Od lat kraje UE nie potrafią się porozumieć w sprawie reformy unijnego systemu azylowego, która miałaby odciążyć te kraje, gdzie trafia najwięcej uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Ostatnie miesiące pokazały, że niektóre z nich zaczynają tracić cierpliwość.
Na początku czerwca władze Malty odmówiły udzielenia pomocy statkowi Aquarius z ponad 600 migrantami, o którego przyjęcie zwróciło się MSW Włoch. Wcześniej strona włoska odmówiła wpuszczenia jednostki do swego portu; ostatecznie statek zawinął do hiszpańskiej Walencji.
W ten sposób jedno z największych państw UE, w odpowiedzi na brak unijnych postępów w radzeniu sobie z problemem migracji, powiedziało "nie" przemytowi migrantów przez basen Morza Śródziemnego.
Sprawa statku pokazała głębokie podziały między krajami w sprawie problemu migracji. Rząd Niemiec wezwał władze Włoch i Malty do spełnienia obowiązku humanitarnego wobec migrantów z Aquariusa. Węgry poparły stanowisko Włoch, a rząd w Rzymie zarzucił władzom Francji "hipokryzję" i "cynizm" w podejściu do kwestii migracji, reagując na słowa krytyki ze strony prezydenta Emmanuela Macrona, który postępowanie włoskich władz nazwał "cynizmem i nieodpowiedzialnością". Rządy Włoch i Malty oskarżały się też nawzajem o brak humanitaryzmu.
Te podziały w jakimś stopniu mają być przezwyciężona na rozpoczynającym się w czwartek unijnym szczycie. Decydenci w Brukseli i części europejskich stolic zdają sobie jednak sprawę, że trudno będzie na tym spotkaniu przezwyciężyć je w kwestii reformy systemy azylowego UE. Wiedzą też, że kwestia przymusowej relokacji uchodźców jest jedną z bardziej drażliwych spraw w UE, dlatego ten termin nie pojawia się w projekcie wniosków ze szczytu.
Propozycja tych wniosków zawiera jednak nowy element – stworzenie tzw. platform, do których mogliby trafiać uchodźcy. Tam miałoby dochodzić do sprawdzania tego, kto rzeczywiście uciekają przed wojną w swoim kraju, a kto jest migrantem ekonomicznym. Migranci byliby następnie odsyłani do swych krajów.
Na podstawie projektu wniosków szczytu trudno jednoznacznie stwierdzić, czym miałaby być taka platforma. Jeden z najwyższych urzędników w Brukseli kilkakrotnie pytany o to na spotkaniu z dziennikarzami, nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć.
"Chcemy zatrzymać przemytników, którzy na statkach transportują ludzi przez Morze Śródziemne do Europy. Ludzie giną na tym akwenie i musimy powiedzieć temu stop. Platforma nie ma być obozem. To póki co koncepcja. Szczegóły zostaną omówione na szczycie" – powiedział. Podkreślił przy tym, że pomysł ma zniechęcić przemytników do wypływania na morze z migrantami.
Jak dodał, ta koncepcja to odpowiedź na brak zgody krajów co do reformy systemu azylowego. "W tej sprawie nie ma zgody co do dwóch elementów: przymusowych kwot relokacji oraz kwestii odpowiedzialności za przyjęcie uchodźców. Dlatego stwierdziliśmy, że musimy działać natychmiast i zatrzymać falę migrantów" – wyjaśnił.
Platformy miałyby powstać w krajach trzecich, poza UE. "Koncepcja ma zostać rozwinięta. Cel to złamanie modelu przemytników, zatrzymanie przepływu migrantów. Udało się to w przypadku umowy UE z Turcją, dlaczego teraz ma to się nie udać" – dodał.
Unijni dyplomacji mają jednak wątpliwości, czym będą te platformy. "Trudno sobie wyobrazić, by nie były obozami, jeśli mają do nich trafiać migranci. Propozycja póki co jest bardzo mglista" – powiedział jeden z nich.
Sprawa platform wywołuje także sporo pytań, np. o zgodność takiego rozwiązania z prawem międzynarodowym (uratowani na morzu mają być wysadzani w najbliższym porcie), o kwestie ewentualnego podziału uchodźców z tych centrów czy o stabilność krajów Afryki Północnej, gdzie potencjalnie miałyby one być tworzone.
Choć w projekcie wniosków nie ma kwestii relokacji uchodźców, to dyplomaci nie wykluczają, że temat ten pojawi się. "Może okazać się, że zostanie podjęty przez jakiś kraj jako karta przetargowa dla przyjęcia innej koncepcji" – powiedział dziennikarzom unijny dyplomata.
Oczy wielu obserwatorów szczytu będą zwrócone na delegację Włoch, m.in. dlatego, że od niedawna ten kraj ma nowy rząd. Agencja ANSA, powołując się na źródła w Brukseli, podała, że Włochy są gotowe zablokować konkluzje szczytu UE, jeśli nie będzie w nich zapisu o wspólnej odpowiedzialności za ratowanie migrantów na morzu. Cytowane w środę przez tę agencję źródła twierdzą, że dla rządu premiera Giuseppe Contego jest to czerwona linia.
Stanowisko to jest rezultatem zmiany polityki migracyjnej przez nowy rząd w Rzymie. Nie aprobuje on już dłużej zasady, zgodnie z którą wszyscy migranci ratowani na Morzu Śródziemnym mają być następnie przewożeni do Włoch.
"Szczyt ma wyjść naprzeciw tym, którzy chcieliby wrócić z niego z pewnymi decyzjami politycznymi. Tym krajem są m.in. Włochy. Premier tego kraju przyjeżdża z pewnymi założeniami, które jego zdaniem muszą być zrealizowane, m.in. stwierdzenie, że azylanci, którzy przybywają do Włoch, to są uchodźcy unijni a nie włoscy. Po drugie, że ważne jest uznanie potrzeby wspólnej opieki nad nimi" – powiedział unijny dyplomata.
Niezależnie od rozmów i decyzji w sprawie platform unijni liderzy we wnioskach mają zachęcić austriacką prezydencję do wysiłków na rzecz znalezienia kompromisu w kwestii reformy systemu azylowego. Austriacka prezydencja w UE rozpoczyna się 1 lipca i potrwa do końca tego roku.
Z Brukseli Łukasz Osiński