Pozostawanie w gotowości do wykonywania pracy na statku będzie wliczane do czasu pracy - zakłada rządowa ustawa regulująca czas pracy na statkach żeglugi śródlądowej, za którą opowiedział się w czwartek Senat.
Za ustawą głosowało 81 senatorów, nikt nie głosował przeciw i nikt nie wstrzymał się od głosu. Za ustawą bez poprawek opowiadały się połączone senackie Komisja Infrastruktury oraz Komisja Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej.
Ustawa ma na celu wdrożenie do polskiego prawa przepisów dyrektywy unijnej.
Do najważniejszych regulacji wprowadzonych projektem ustawy należy m.in. zaliczanie gotowości do wykonywania pracy do czasu pracy – powiedział w Senacie wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Jerzy Materna.
Chodzi także o wprowadzenie 12-miesięcznego okresu rozliczeniowego dla pracodawców, wprowadzenie limitów czasu pracy dla pracowników wykonujących prace na statkach żeglugi śródlądowej, zapewnienie odpowiednich dni odpoczynku i wprowadzenie obowiązku prowadzenia przez pracodawcę ewidencji czasu pracy – dodał Materna.
Pozostawanie w gotowości do wykonywania pracy na statku żeglugi śródlądowej będzie wliczane do czasu pracy. Według autorów przepisów chodzi o czas np. podczas postoju statku w związku z nieplanowanymi pracami konserwacyjnymi i remontami, w trakcie oczekiwania statku na śluzowanie oraz załadunek lub rozładunek. Jak wyjaśniali autorzy ustawy, w transporcie śródlądowym czas pracy pracownika na pokładzie nie jest równoznaczny z czasem eksploatacji statku podczas rejsu.
Według ustawy "uwzględnienie 12-miesięcznego okresu rozliczeniowego pozwoli pracodawcom na elastyczne ustalenie harmonogramu pracy dla pracowników".
Ustawa ma obejmować łącznie limity godzin pracy z godzinami nadliczbowymi. Limity czasu pracy obejmują także czas pracy na statku pasażerskim w sezonie oraz czas pracy w porze nocnej. Wskazane limity czasu pracy będą mogły być wydłużone tylko w przypadku wystąpienia tzw. stanów nadzwyczajnych, czyli np. okresów zagrożenia bezpieczeństwa statku i ludzi znajdujących się na jego pokładzie.
Przepisy ustawy nie będą miały zastosowania do samozatrudnionych, czyli osób, które w sposób niezależny i na własny rachunek eksploatują jednostki pływające (w Polsce małe przedsiębiorstwa żeglugowe to często firmy rodzinne, w których większość pracowników korzysta z samozatrudnienia).
Wiceminister poinformował, że w kraju jest obecnie 600 osób pracujących na statkach żeglugi śródlądowej. Z kolei przedsiębiorców posiadających takie jednostki jest 500.
Senator Kazimierz Kleina z PO zauważył, że na większości statków śródlądowych pracują tylko ich właściciele. „Swoją drogą to jest smutna sprawa, że właściciela przedsiębiorstwa nie dotyczą żadne przepisy prawa pracy i pracuje 24 godziny na dobę” – dodał.
„Dzisiaj pracodawca, który ma własną działalność wykonuje nieraz pracę 24 godziny na dobę” – powiedział Materna. „Mam nadzieję, że to, co chcemy jako ministerstwo żeglugi śródlądowej zrobić w przyszłości z rzekami – bo te szlaki główne o znaczeniu międzynarodowym chcemy doprowadzić do IV klasy – spowoduje, że więcej będzie zapotrzebowania na przewóz towarów i że armatorzy, widząc te duże zamówienia, po pierwsze, będą zatrudniać, po drugie, będą zamawiać statki w stoczniach i nakręci się pewna koniunktura. Dzisiaj jest taki stan, jaki jest. Niestety, nie widzimy dzisiaj statków, które pływają po rzekach” – dodał wiceminister.
Nowe przepisy są rezultatem wdrożenia do polskiego prawa wymogów dyrektywy unijnej, uzupełniają zapisy Kodeksu pracy w stosunku do pracowników zatrudnionych na statkach żeglugi śródlądowej.
Według autorów ustawy zmiany są konieczne, Kodeks pracy nie odpowiada bowiem w pełni potrzebom armatorów oraz pracowników zatrudnionych w sektorze żeglugi śródlądowej i w praktyce jest trudny do zastosowania ze względu na specyfikę pracy.
res/ je/