Stocznie, Statki

Sąd Okręgowy w Szczecinie w piątek oddalił pozew zbiorowy blisko 2,2 tys. akcjonariuszy Stoczni Szczecińskiej Porta Holding, którzy domagali się odszkodowań za utratę wartości akcji spółki będącej w upadłości. Roszczenie opiewało na ok. 35 mln zł.

Szczeciński sąd oddalił powództwo, gdyż uznał, że brak jest postaw do stwierdzenia odpowiedzialności Skarbu Państwa za utratę wartości akcji Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. „W tej sprawie jest bezsporne, że wartość akcji stoczni spadła praktycznie do zera. Sporna jest tylko dokładna wysokość doznanej straty przez akcjonariuszy. To czego powód nie zdołał jednak udowodnić to to, że do utraty wartości akcji doszło na skutek niezgodnych z prawem działań funkcjonariuszy Skarbu Państwa” - powiedział w uzasadnieniu sędzia Wojciech Machnicki.

Zdaniem sądu w zgromadzonym materiale dowodowym oraz w zeznaniach świadków „dominują wnioski, że stocznia padła ofiarą bezprawnych działań funkcjonariuszy Skarbu Państwa oraz że istniał bezprawny zamiar doprowadzenia stoczni do upadłości w celu przejęcia jej majątku przez Skarb Państwa lub inne osoby”. „Sądowi nie udało się jednak ustalić na podstawie jakich konkretnych faktów te radykalne wnioski są sformułowane. (…) Powód nie przedstawił spójnej i jednocześnie wiarygodnej wersji okoliczności faktycznych, ograniczając się w istocie do formułowania syntetycznych wniosków” - podkreślił sędzia.

Sąd nie podzielił stanowiska byłego prezesa Stoczni Szczecińskiego Porta Holding Krzysztofa Piotrowskiego, zdaniem którego zatrzymanie jego i pozostałych członków zarządu spółki w lipcu 2002 r. było bezprawne. „W chwili zatrzymania powód i pozostałe osoby nie byli już członkami zarządu. Półtora miesiąca wcześniej doszło do odwołania zarządu. Zatrzymanie byłych członków zarządu nie mogło mieć wpływy na funkcjonowanie stoczni” - zaznaczył Machnicki.

„Według powoda bezprawnym działaniem funkcjonariuszy Skarbu Państwa było odwołanie zarządu w maju 2002 r. Sąd zaznaczył, że zarząd nie został odwołany przez ministra Skarbu Państwa, ale przez radę nadzorczą stoczni, która nie była emanacją Skarbu Państwa” - wyjaśnił sędzia.

Sąd nie dostrzegł także na czym miałby polegać związek przyczynowy pomiędzy żądaniem przekazania akcji przez akcjonariusza na rzecz Skarbu Państwa w zamian za pomoc dla stoczni, do którego nie doszło, a nie wypłacalnością stoczni. Zdaniem sądu argumentacja, że Skarb Państwa doprowadził do niewypłacalności stoczni, ponieważ w sposób bezprawny odmówił udzielenie gwarancji dla banków, które były skore udzielenia kredytu, jest nieprawidłowa. „Odmowa udzielenia gwarancji nie była bezprawna. Skarb Państwa nie miał i nie ma obowiązku gwarantowania kredytów udzielanych podmiotom gospodarczym” - wyjaśnił sędzia.

Sąd zasądził kwotę ponad 14 tys. zł od reprezentującego akcjonariuszy Stoczni Szczecińskiej Porta Holding Krzysztofa Piotrowskiego tytułem kosztów sądowych.

Stocznia Szczecińska Porta Holding SA w październiku 2001 r. utraciła płynność finansową, a w marcu 2002 r. wstrzymała produkcję. W lipcu 2002 r. sąd ogłosił upadłość Porty Holding. W 2002 r. członkowie zarządu Porty Holding zostali aresztowani. Śledztwo prowadziła poznańska prokuratura apelacyjna, która oskarżyła ich o narażenie spółki na szkody w wysokości ponad 63 mln zł. W 2008 r. siedmiu członków b. zarządu stoczni zostało uniewinnionych. Prokuratura złożyła apelację od tego wyroku. W maju 2010 r. byli prezesi prawomocnie zostali uznani za niewinnych. Prokuratura złożyła kasację, jednak Sąd Najwyższy ją oddalił.

W 2011 r. czterem członkom zarządu Porty Holding szczeciński sąd przyznał odszkodowania za zaległe wynagrodzenia, wcześniejsze rozwiązanie z nimi umów oraz ekwiwalent za niewykorzystany urlop, plus odsetki. Natomiast w 2013 r. szczeciński sąd przyznał pięciu prezesom byłej stoczni szczecińskiej po ponad 200 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania za wcześniejsze niesłuszne aresztowania.

mzb/ skr/

+17 Sprawiedliwość po polsku.
Prezesi Porty Holding zostali przez skarb państwa spłaceni co do złotówki za zaległe pensje, niewykorzystane urlopy i inne apanaże.
A pracownicy Stoczni Szczecińskiej, głównej spółki upadającego Holdingu zostali z ręką w nocniku.Wypłacono jakieś symboliczne ochłapy, a na podstawowe wierzytelności nie było już z czego wydusić od syndyka, bo majątek się zdematerializował.
Cała nadzieja, że PIS reaktywuje podmiot o nazwie Stocznia Szczecińska, a ten przejmie zobowiązania poprzedniczki.
Ot, tak sobie zażartowałem.
A proces o przywrócenie wartości akcji, to zabawa, która niestety rozbudziła nadzieje wydymanych stoczniowców, w dodatku na ich koszt.
23 wrzesień 2017 : 21:58 wodnik | Zgłoś
+4 strach
widać, "niezawisły" sędzia miał pełne portki. Jakim cudem Zarząd spółki akcyjnej mógł być odwołany przez Skarb Państwa, który na Walnym Zgromadzeniu miał jedynie 3% głosów. Wszelkie wnioski przedstawiciela SP poległy na ostatnim Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy. Gdzie tu , to "święte prawo własności" skoro nagle Państwo może przekroczyć prawo. Jakim cudem aresztowanie (bezzasadne jak pokazały późniejsze sprawy sądowe) nie stanowiło przyczyny upadku firmy. Na razie to można powiedzieć, że Zarządowi uniemożliwiono jakiekolwiek działanie i rozpieprzono firmę, a na dokładkę urzędnicy którzy to zrobili są oczywiście "niewinni" . Ot sprawiedliwość po bolszewicku.
28 wrzesień 2017 : 06:03 grzegorzp | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0845 4.1671
EUR 4.2992 4.386
CHF 4.6143 4.7075
GBP 5.1641 5.2685

Newsletter