Rybołówstwo
Jednostka Urzędu Morskiego w Słupsku zlokalizowała za pomocą sonaru wrak kutra rybackiego CHY-8 zatopionego w sobotę (17 bm.) przez gwałtowny szkwał.
- Wrak kutra z Chłopów zlokalizowaliśmy dzisiaj między Gąskami a Sarbinowem w odległości 4,3 mili morskiej od brzegu - powiedział w czwartek "Kurierowi" Tomasz Bobin, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku.

Po południu nurkowie Klubu Płetwonurków MARES Ochotniczej Straży Pożarnej Oddziału Ratownictwa Wodnego w Koszalinie wydobyli z morza trzy ciała rybaków kutra CHY-8.
- O pomoc w tej sprawie poprosiły nas osoby prywatne i podjęliśmy działania, bo jako OSP jesteśmy do tego zobowiązani statutowo i nieodpłatnie - powiedział Marian Kurtiak, szef MARESA. - Na miejsce dotarliśmy w trójkę kutrem rybackim, wraz Błażejem Pruskim i Tomaszem Kurzawskim, jednymi z najlepszych w Polsce ratownikami morskimi. Po zejściu pod wodę koledzy odkryli jedno ciało rybaka w miarę blisko kutra, a dwa kolejne w dalszej odległości. Penetracja wraka pozwoliła wykluczyć, że kryje on czwartą ofiarę tragedii. Wydobyte ciała podjął inny kuter z Chłopów. Akcji nie kontynuowaliśmy w obawie przed zapowiadanym rychłym trzydniowym załamaniem pogody na Bałtyku.

Ciała rybaków na przystani w Chłopach przejęła policja i decyzją prokuratury, jak podała nam Aneta Skupień, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, zostały one zabezpieczone do badań sekcyjnych.
0 Tusk i Palikot ratują rybaków
[link usunięty] 470,0,1,koledzy-zaginionych-ry bakow-winia-sluzby-ratownicze, wiadomosc.html
23 lipiec 2010 : 11:45 Belarus | Zgłoś
0 re: Tusk i Palikot ratują rybaków
belarus widac,że słonce dogrzało tak iż głupoty wypisujesz...doktorek natychmiast potrzebny.........
23 lipiec 2010 : 16:59 lolo | Zgłoś
-1 re: Tusk i Palikot ratują rybaków
Komentarz usunięty z powodu złamania regulaminu.
23 lipiec 2010 : 15:40 Guest | Zgłoś
0 KTO BYŁ?
Może ktoś zrelacjonuje jak wypadło spotkanie z unijną Panią Komistarz w MIR?
23 lipiec 2010 : 15:46 Guest | Zgłoś
0 Pytania w sprawie akcji ratowniczej.
Parlamentarzyści Joachim Brudziński i Czesław Hoc pytają podsekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury, Annę Wypych-Namiotko o akcję ratowniczą po zatonięciu kutra morskiego z Chłopów.

71 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, 22 lipca 2010 r.

Poseł Czesław Hoc:

Panie Marszałku! Pani Minister! Wysoka Izbo!

W dniu 17 lipca, w sobotę, ok. godz. 13 w wyniku nawałnicy na morzu doszło do tragedii. Zatonął kuter rybacki CHY-8 z 4-osobową załogą – rybacy z miejscowości Chłopy i Krupy. Morskie służby poszukiwania i ratownictwa powiadomiono ok. 15.20. Akcję poszukiwawczą i ratowniczą podjęto ok. 17.09. Trwała ona do godz. 23, czyli ok. 6–7 godzin. Do dziś nie odnaleziono wraku kutra ani zaginionych rybaków. Zatem obecnie mamy dalszy ciąg dramatu ludzkiego, a także całej wspólnoty rybackiej. Mamy powody przypuszczać, panie marszałku, że jego przyczyną jest brak, momentami skandaliczny, nadzoru nad działaniami poszukiwawczo-ratowniczymi i ich koordynacji ze strony Ministerstwa Infrastruktury, ministra właściwego do spraw gospodarki morskiej. Pragniemy podkreślić, że akcja poszukiwawcza trwała tylko 6–7 godzin. Powszechnie przyjmuje się, że czas poszukiwania nie powinien być krótszy niż dwukrotny prawdopodobny czas przeżycia człowieka w wodzie o danej temperaturze. W tym okresie temperatura wody w Bałtyku miała ok. 18° C, stan morza – ok. 2–3 stopnie w skali Beauforta, prawdopodobny czas przeżycia – ok. 12 godzin, a według niektórych opracowań, np. według opracowania kapitana żeglugi wielkiej Antoniego Dudzińskiego, w tej temperaturze czas prawdopodobnego przeżycia człowieka może wynieść nawet 20 godzin. Zatem pierwsze pytanie: Dlaczego akcja poszukiwawczo-ratownicza trwała tylko 6–7 godzin? Dlaczego dopiero po ok. 90 minutach od powiadomienia wystartował śmigłowiec ratowniczy, w dodatku z Gdyni, a nie z bliższego Darłowa, gdzie stacjonują śmigłowce ratownicze? Kolejne pytania. Akcję przerwano o godz. 23 w sobotę i od tego momentu pozostawiono zrozpaczone rodziny rybaków, a tak naprawdę całą społeczność rybacką samym sobie. Nie było żadnych działań ze strony Ministerstwa Infrastruktury i podległych mu służb: SAR-u, Straży Granicznej czy też Urzędu Morskiego w Słupsku. Urząd Morski w Słupsku podjął działania dopiero w środę rano. Sami rybacy bez profesjonalnego sprzętu poszukiwawczego w ramach solidarności wspólnoty rybaków prowadzą takie działania. (Dzwonek) Są zrozpaczeni w osamotnieniu, czują się upokorzeni. To potęguje dramat ludzki i odsłania słabość państwa w tym zakresie oraz brak należytego nadzoru ministerstwa w tej dziedzinie. Pani Minister! W czerwcu tego roku była pani matką chrzestną nowoczesnych jednostek ratowniczych SAR-u i Straży Granicznej. Rybacy pytają: Komu te nowoczesne statki mają służyć: ludziom czy sferze wizerunkowej? Brak decyzyjności ministerstwa czy też bezduszna machina biurokracji w żadnym razie nie może mieć miejsca w dziedzinie ratowania życia i jego godności. Wobec powyższego pytam panią minister: Dlaczego w przypadku tak poważnych dramatów ludzkich brakuje standardów postępowania i stosownych działań ze strony ministerstwa właściwego do spraw gospodarki morskiej?
Dziękuję.

Poseł Joachim Brudziński:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Minister!
Przyłączam się do tych słów, które pani minister wypowiedziała pod adresem ludzi, którzy ryzykują swoje życie, którzy z pasją ratują ludzi na morzu, przyłączam się do tych naprawdę ciepłych i sprawiedliwych słów pod adresem naszych ratowników. Natomiast pani minister chyba nie do końca zrozumiała pytanie pana posła Czesława Hoca, bo nie atakujemy służb ratowniczych czy ratowników, tych, którzy niejednokrotnie poświęcają swoje życie dla ratowania ludzi morza. W swoim pytaniu chcemy zwrócić uwagę na brak należytej i starannej kontroli i koordynacji ze strony pani minister. Pani minister jako człowiek morza, jako kapitan żeglugi wielkiej, powinna wiedzieć najlepiej, i wierzę w to głęboko, że wie, jaką tragedię przeżywają ci, którzy tracą swoich bliskich na morzu. Pani minister, jest czymś naprawdę wielce niestosownym, że żony, matki tych rybaków, którzy utonęli (Dzwonek), od soboty właściwie do środy czekały na jakąkolwiek akcję ze strony pani minister. Proszę pani, jeszcze jedna uwaga, bardzo bolesna dla tych wszystkich, którzy czują się emocjonalnie związani z morzem. W tym samym dniu, kiedy zginął jeden z rybaków, wdowa po nim otrzymała, to nie jest w pionie pani minister, to jest w pionie innego ministerstwa, ministerstwa rolnictwa, nakaz z klauzulą natychmiastowej wykonalności, karę w wysokości 100 tys. zł. za przełowione kilkadziesiąt kilogramów dorsza. Jest to owocem wycofania przez rząd Donalda Tuska dosyć spolegliwie z Komisji Europejskiej, z ETS-u rozporządzenia, które przez nasz rząd zostało zaskarżone, chodzi o rozporządzenie 804. Jakoś tak dziwnie się układa, że ci, którzy powinni być pod pani szczególną kontrolą, rybacy, marynarze, mają poczucie, i mówię to w imieniu ludzi morza, że z chwilą likwidacji Ministerstwa Gospodarki Morskiej zostali pozostawieni sami sobie. To boli, pani minister.
Dziękuję uprzejmie.
23 lipiec 2010 : 17:58 rybak | Zgłoś
0 WWF ponownie w akcji
Ekolodzy: nie zjadajcie ryb, które giną
---
Według WWF wiele gatunków ryb nie przetrwa, bo mamy na nie zbyt duży apetyt. Czy dzięki akcji WWF Polacy zmienią gust?


---


Wieczorny wiatr w nadmorskim Mielnie niesie zapach smażonej ryby. W knajpce, która przyciąga klientów dowcipnym szyldem „Daj zarobić”, można też zjeść karkówkę, kaszankę czy kebab, ale ryba w panierce to nadbałtycki klasyk. Rybne menu jest tu długie, podobnie jak w większości smażalni: dorsz, flądra, halibut, miruna, mintaj, łosoś, panga, sola.

Sola? Przecież sola ma czerwone światło od ekologów! Czerwone znaczy „Nie jedz!”. Pan Waldemar, właściciel smażalni, robi wielkie oczy. – Jakie czerwone światło? Jak pracuję w tym biznesie od 11 lat, nigdy nie słyszałem, żeby klient zamawiał rybę, martwiąc się o to, czy z powodu jego apetytu dany gatunek nie wyginie.



Jednak ekolodzy z organizacji World Wildlife Fund alarmują, że wiele gatunków ryb może wyginąć właśnie dlatego, że zbyt chętnie i często są spożywane.




„W wyniku nadmiernych połowów na świecie aż 120 z około 200 jadalnych gatunków ryb może całkowicie zniknąć z naszych mórz i oceanów – a co za tym idzie i z naszych talerzy już w połowie stulecia – ostrzega WWF. – „Zagrożenie to można wyeliminować, m.in. ograniczając tymczasowo ich spożycie. Każdy z nas może wpłynąć na to, które ryby będą łowione, wybierając w sklepach i restauracjach te gatunki, których liczebność jest stabilna. (...) Ograniczając lub całkowicie rezygnując z zakupu zagrożonych gatunków, dajemy jasny sygnał, że nie akceptujemy ich dalszego połowu”.

Z apelem wiąże się akcja „Wybieraj ryby z zielonym światłem”, która zaowocowała m.in. wydaniem kieszonkowego poradnika pt. „Jaka ryba na obiad?” z gatunkami ryb oznaczonymi kolorami jak w drogowych sygnalizatorach. Ekolodzy, w zależności od stanu populacji danego gatunku ryb, przyznali każdemu z nich czerwone, żółte lub zielone światło (czerwone, czyli „nie jedz” dotyczy gatunku na skraju wymarcia, żółte, czyli „uwaga” – gatunków, których populacja jest przetrzebiona”, i zielone, czyli „smacznego”, dla ryb i owoców morza, których wciąż jest pod dostatkiem). W Polsce WWF wydała 400 tysięcy takich poradników.

– To część większej akcji, związanej z europejską polityką zrównoważonego rybołówstwa – tłumaczy Piotr Prędki z WWF, przypominając m.in. o unijnym programie subwencji dla tych armatorów kutrów, które stoją w portach po to, by inni w tym czasie łowili. – Trzeba przerwać, a właściwie przyhamować to błędne koło, które polega na tym, że im większy jest popyt na daną rybę, tym więcej się jej łowi. Bo przecież nie chodzi o to, żeby rybę na zawsze skreślić z jadłospisu, lecz o to, żeby dać gatunkowi szansę na odbudowę populacji.


---Bo lubimy i już---

WWF prowadzi imprezy uświadamiające w kurortach. Ekolodzy byli już m.in. w Kątach, Ustce i Łebie.

– Trzeba się uzbroić w cierpliwość i przekonywać do zmiany postawy konsumenckiej – mówi Prędki. – Przeraża mnie, kiedy ludzie wokół zamawiają solę czy karmazyna albo kiedy sprzedawcy czy kelnerzy nie wiedzą, skąd pochodzi serwowana ryba. Ale to się z czasem zmieni. W Szwecji np., gdzie świadomość ekologiczna jest wysoka, masowa odmowa kupowania dorsza sprawiła, że łowi się go znacznie mniej.

Łatwo nie będzie. Z przeprowadzonych na zlecenie WWF badań SMG/KRC wynika, że mimo iż większość Polaków (63 proc.) zdaje sobie sprawę, że wiele gatunków ryb jest zagrożonych, to jednak rzadko przekłada się to na ich wybór w restauracji czy sklepie.

Badania potwierdza zawartość talerzy w nadmorskich smażalniach. Wciąż świetnie sprzedaje się sola, nie brakuje amatorów łososia bałtyckiego, nikt też nie pyta, w której części Bałtyku złowiono smakowitego dorsza z grilla.

Pan Krzysztof z Poznania macha ręką na ekologiczne ostrzeżenia. – Ja rozumiem, że oni robią te różne happeningi, ale mówiąc szczerze, nie przyszło mi nawet do głowy, żeby się tym przejmować. Jak idę na rybkę, stosuję swoje kryteria: ma być świeża, smaczna i mieć mało ości – wylicza.

– Polacy po prostu jedzą to, co lubią, dlatego wątpię, żeby masowo rezygnowali ze swoich gustów z powodu apeli ekologów – przewiduje Anna Dubaj, właścicielka smażalni w Mielnie.

Ale coś już, niezależnie od akcji ekologów, w gustach letników się zmienia. Grille, pizzerie i snack-bary po woli wypierają tradycyjne smażalnie. I jeśli dziś coś ratuje zagrożone gatunki ryb przed nadmierną konsumpcją, to są to pizze, hot-dogi i kebaby.---


Jak WWF oznaczyło ryby i owoce morza---


zielone – „Smacznego”: dorsz bałtycki (stado wschodnie – dominujące na polskim rynku), flądra, halibut mniejszy (dominuje w Polsce), homar, łosoś pacyficzny, karp, makrela, miętus, okoń, omułek jadalny, sandacz, szczupak, szprot, śledź oraz wszystkie gatunki z certyfikatem MSC;
---żółte – „Uwaga”: dorsz bałtycki (stado zachodnie), gładzica, homar norweski, krab, krewetka północna, łosoś hodowlany (norweski), mintaj, panga, plamiak, pstrąg tęczowy, sielawa, tilapia, tuńczyk, turbot;
----czerwone – „Nie kupuj”: halibut atlantycki, karmazyn, krewetki tropikalne, łosoś bałtycki, rekiny i płaszczki, sola, tuńczyk błękitnopłetwy, węgorz. Źrodło : Rzeczpospolita.Piotr Kobalczyk 24-07-2010,
24 lipiec 2010 : 11:24 Czytelnik | Zgłoś
0 Co wie i co ukrywa P. Prędki ?
Oficjalne wykorzystanie przyznanej szwedzkim rybakom kwoty połowowej dorszy na Bałtyku Wchodnim wynosiło w 2001 r.-20 824 tony tj.97% (Bałtyk Zach. i Wsch. łącznie), w 2002 r.-15 033 tony tj. 100% , w 2003 r.- 14 628 tony tj. 97% , w 2004 r.- 12 728 tony tj. 143% , w 2005 r. - 8288 tony tj. 81% , w 2006 r.- 9 826 tj. 91% , w 2007 r.- 9 751 tony tj. 91% , w 2008 r. 8 961 tony tj.-99% , w 2009 r.- 10 105 tony tj.97% . Nie zauważyłem jakiś znaczących spadków połowów jakich dokonywali szwedzcy rybacy , ale jeśli " spec od rybołówstwa " P. Prędki wie co mówi to przyznaje jednak , że oskarżanie polskich rybaków o największe kłusownictwo było grubą pomyłką.
24 lipiec 2010 : 15:39 Kazik | Zgłoś
0 re: Co wie i co ukrywa P. Prędki ?
Kaziu ! Z taką mocną prawdą idzie się do sądu. Chyba, że się jest Małym Kaziem, który pieprzy 3po3 i sam nie chce pokazać co nabroił
25 lipiec 2010 : 02:10 WFista | Zgłoś
0 re: Co wie i co ukrywa P. Prędki ?
WFisto , to nie ja stwierdzam , iż "W Szwecji np., gdzie świadomość ekologiczna jest wysoka, masowa odmowa kupowania dorsza sprawiła, że łowi się go znacznie mniej".To stwierdzenie padło z ust P.Prędkiego , który doskonale zna statystyki przytoczone przeze mnie w poprzednim wpisie ( 9 lat = 896% tj. średnio-rocznie 100% wykorzystania rocznych kwot ) , a pomimo tego mówi o znacznie mniejszych połowach dorszy w Szwecji.Wynika z tego , iż to P. Prędki posiada wiedzę , która dotyczy innych sposobów raportowania do KE połowów dorszy dokonywanych przez szwedzkich rybaków i jeśli ktoś powinien zrobić użytek ze swej wiedzy to powinien to uczynić ten kto taką wiedzę posiada , a nie ten który jedynie przytacza statystyki.
25 lipiec 2010 : 22:29 Kazik | Zgłoś
0 re: Co wie i co ukrywa P. Prędki ?
Nic na to nie poradzę , iż ktoś nie może czytać tekstu z jego zrozumieniem .
26 lipiec 2010 : 13:44 Kazik | Zgłoś
0 Afera dorszowa w Wikipedii.
Krytyka zarządzania dorszem w Bałtyku [edytuj]

Dorsz w akwarium Atlanterhavsparken w Ålesund (Norwegia)

Dorsz złowiony siecią

Dorsz złowiony na wędkę

Tradycyjny sposób suszenia dorsza na Lofotach

Suszenie dorsza na specjalnych rusztowaniach w Norwegii

Suszony i solony dorsz w hiszpańskim sklepie

Bacalhoada – potrawa z dorsza w kuchni portugalskiej

"Król dorsz" czyli suszony dorsz z rzadką deformacją głowy formującą "koronę" używany w dawnej Norwegii jako prymitywny wilgotnościomierz do prognozowania pogody
Organizacje rybackie – tworzące koalicję Sztabu Kryzysowego Rybołówstwa Polskiego prowadzą fundamentalną krytykę zarządzania połowami dorsza w Bałtyku przez UE. Uważają, że zarządzanie to jest patologią administracyjno-naukową: instytucje badawcze i UE kompromitują się, gdyż opierają swoje szacunki wielkości stad dorsza i kwoty połowowe na informacjach o połowach, które zdaniem organizacji są zaniżane przez administracje krajów członkowskich. Sztab Kryzysowy odrzuca tym samym zarzuty o kłusownictwo polskich rybaków tłumacząc, że nieprawdziwe deklaracje faktycznych połowów są wynikiem zdegenerowanego systemu "oficjalnego" rejestru połowów i szacowania połowów. Zdaniem sztabu restrykcyjny program ochrony dorsza jest niepotrzebny, szkodliwy i kosztowny[82]. W związku z tym organizacje rybackie krytykują przede wszystkim kwoty połowowe wskazując na związane z tym zagrożenie dla egzystencji polskiej floty rybackiej. Poza tym kwestionują też podział stad dorsza w Bałtyku na zachodnie i wschodnie w ramach zarządzania i uważają ten podział za motywowany politycznie[83]. Stanowisko Sztabu Kryzysowego nie jest jednak popierane przez wszystkie organizacje, co doprowadza do wystąpień pojedynczych zrzeszeń z koalicji[84].
25 lipiec 2010 : 14:40 wiki | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0228 4.104
EUR 4.2225 4.3079
CHF 4.504 4.595
GBP 5.109 5.2122

Newsletter