Dzięki wprowadzonemu w tym roku nowemu systemowi połowów dorszy została wykorzystana tylko trochę ponad połowa kwoty połowowej tych ryb – ocenia Ministerstwo Rolnictwa. Rybacy uważają jednak, że nowy system wprowadza hipokryzję jeśli chodzi o ochronę ryb i jest dla nich niekorzystny ekonomicznie.
To zupełnie inna sytuacja niż w zeszłym roku. Już 22 maja został wtedy wprowadzony przez Ministerstwo Rolnictwa całkowity zakaz połowów dorszy z powodu wyczerpania w znacznym stopniu kwoty połowowej tego gatunku przyznanej Polsce na 2008 r. Pierwotnie miał on obowiązywać do końca września. Okazało się jednak, że limit został całkowicie wykorzystany i resort przedłużył zakaz do końca roku. Za wywołany nim postój kutrów w porcie rybacy dostali odszkodowania.
Test systemu
W tym roku po raz pierwszy obowiązuje zupełnie inny system. Pod koniec 2008 r. w Morskim Instytucie Rybackim w Gdyni odbyło się losowanie, w którym wytypowane zostało 147 z 458 kutrów mających ponad 8 metrów długości. Tylko one w tym roku mają prawo do połowów dorsza bez ograniczeń. Pozostałe 2/3 rybackiej floty może łapać inne gatunki ryb, a za zakaz połowów dorsza otrzyma rekompensaty za zawieszenie działalności połowowej. Zgodnie z wymogami unijnymi, jest tu wymóg wykazania 120 dni postoju w porcie, za który wypłacane są świadczenia. W zależności od długości jednostki wynoszą one od 132 do 231 tys. zł, co stanowi połowę wartości normalnego limitu połowów dorsza. Utrzymana została też zasada, która pozwala nie wliczać do kwoty połowowej dorszy złowionych na wędkę podczas połowów rekreacyjnych.
Cały system działa w trzyletnim cyklu. Tylko przez jeden rok właściciel kutra będzie w nim miał prawo do połowów dorsza, a przez dwa otrzymywać ma rekompensaty. Przez cały czas ten gatunek ryby będą mogły odławiać jednostki mające do 8 metrów długości.
Z informacji przekazanych przez wiceministra rolnictwa Kazimierza Plocke w Sejmie wynika, że dzięki wprowadzeniu tych zmian sytuacja wygląda znacznie lepiej. Dane resortu mówią bowiem, że dotychczas wykorzystanych zostało 54 proc. tegorocznej kwoty połowowej. Nie ma więc ryzyka, że tak jak to już się wcześniej zdarzyło, na Polskę nałożone zostaną kary za przekroczenie kwoty połowowej.
Minister zadeklarował też, że dzięki negocjacjom z Komisją Europejską jest szansa na podniesienie tegorocznej kwoty połowowej o 15 proc. oraz uzyskanie dodatkowych 10 proc. do limitu na 2010 r.
Dorsz marnotrawny
Informacje te nie przekonują jednak armatorów rybackich, którzy krytycznie oceniają nowy system połowów.
- Trzeba będzie poczekać na to, co na temat wielkości połowów dorsza mówi dokument Eurostatu - czerwcowy ukaże się ok. 15-20 lipca – uważa Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich z Kołobrzegu. - Wprowadzony w tym roku system połowów oceniam bardzo źle. Nieprawdą jest, że część floty, która była objęta zakazem połowów dorsza, w ogóle go nie łapała. Na bałtyckich łowiskach nie ma wyraźnego podziału na poszczególne gatunki. Ryby są pomieszane, więc do sieci wpadają też dorsze. Nie można ich trzymać na pokładzie i przywozić do portu, więc po złowieniu były wyrzucane za burtę. To jest olbrzymia hipokryzja tych, którzy narzucili takie rozwiązanie.
Jego zdaniem nowe warunki są niekorzystne dla wielu armatorów rybackich. - Część floty z ich powodu do końca roku zostanie skasowana. Niestety, ochrona dorsza nie została powiązana z mechanizmami rynkowymi i to mija się z celem. Problem nadal pozostał nierozwiązany – twierdzi Bogdan Waniewski.
Adam Sudyk, naczelnik Departamentu Rybołówstwa Ministerstwa Rolnictwa, przyznaje, że problem niewykorzystanego przyłowu dorszy jest mu znany.
- Zasady udzielania pomocy i prowadzenia połowów w tym roku są takie, że ten dorsz nie może występować w połowach przywożonych do portów. Dużo tu zależy jednak od samych rybaków. Jeżeli używają narzędzi selektywnych i starają się nie poławiać dorsza, w wielu przypadkach rzeczywiście nie będzie on trafiał w sieci. Gdy jednak znajdzie się już na pokładzie statku rybackiego, to po prostu musi trafić za burtę. Kwestia przyłowów jest teraz na tapecie Komisji Europejskiej i być może coś uda się z tym zrobić. Lepiej byłoby, gdyby można było je zagospodarować – uważa naczelnik.
Ocenia on jednak, że nie powinno to rzutować na ocenę nowego systemu połowów. - Wprowadziliśmy system, który działa i kwota połowowa dorsza nie zostanie przekroczona. Widać, że ten limit schodzi proporcjonalnie. Oczywiście dochodzą do nas sygnały o tym, że zdarzają się nielegalne połowy. Armatorzy, którzy się na nie decydują, muszą liczyć się jednak z utratą bardzo wysokich rekompensat, gdy zostaną na nich przyłapani – ostrzega Adam Sudyk.
Poza rekompensatami za zawieszenie działalności połowowej związanej z nieprzyznaniem limitu na odławianie dorszy armatorzy mogą też składać już wnioski o dofinansowanie za złomowanie kutrów, ich przekwalifikowanie na działalność niezwiązaną z rybołówstwem, modernizację jednostek, uprawianie rybactwa przybrzeżnego i rekompensaty społeczno-gospodarcze.
- Rybakom najbardziej zależy na czasowym zawieszeniu działalności połowowej, a niektórym na złomowaniu statków rybackich. To były dwa priorytetowe działania, które uruchomiliśmy najwcześniej – wyjaśnia Adam Sudyk.
M. KUBERA
Rybołówstwo
Dorsz w sosie własnym
06 lipca 2009 |
Źródło:
Nalezy ograniczyc w ramach ochrony zasobow dorsza - przeciez uczestniczym w tym programie 2007-2013 aby jednostki tralowe mogly polawiac fladre tylko przez 30 dni w roku , a za reszte nalezy sie odszkodowanie.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.