Już tylko godziny zostały do rozpoczęcia penetracji wraku kutra rybackiego WŁA-127. W poniedziałek rano w morze wychodzi specjalistyczna jednostka ORP "Lech". Ma ustalić przyczyny katastrofy i wydobyć ciała rybaków z Władysławowa.
Rodzinna firma Neclów kupilła kuter w 2006 roku od Niemca, na kredyt. Jego ojcem chrzestnym został senior rybackiego rodu, 68-letni Ignacy Necel
Fot. Damian Kramski / AG 2009-05-05
Szanse na rozwikłanie zagadki WŁA-127, który zatonął w nocy z 29 na 30 kwietnia br., zdaniem specjalistów są duże. - Kutry rybackie zazwyczaj osiadają na dnie, z niewielkim 20-30 stopniowym przechyłem - wyjaśnia kpt żeglugi wielkiej Marek Błuś, znawca tematyki morskiej i publicysta. - Jeśli tak będzie i w tym przypadku, nie powinno być problemów z dokładnym obejrzeniem wraku i wejściem do jego środka.
Kuter spoczywa na głębokości 68 m, dziesięć kilometrów od wschodniego wybrzeża wyspy Bornholm. Są to wody terytorialne, ale pod koniec zeszłego tygodnia duńskie władze przesłały stronie polskiej zgodę na penetrację wraku.
ORP "Lech" ma zaplanowane wyjście w morze na godz. 8.30 w poniedziałek. Do miejsca w którym leży WŁA-127 powinien dotrzeć w ciągu dziesięciu godzin. - To świetnie wyposażony duży okręt ratowniczy, ma 72 metry długości, niewiele jest takich na Bałtyku - mówi kpt. mar. Grzegorz Łyko, z biura prasowego Marynarki Wojennej. - Na pokładzie jest 59 członków załogi, specjaliści od zabezpieczenia hydrograficznego i blisko dziesięcioosobowa ekipa nurków. W miejscu operacji ORP "Lech" może przebywać nawet kilka dni. Wszystko zależy od pogody, ale ta ma być dobra, i od sposobu ułożenia wraku. Gdyby się okazało, że kuter stoi stępką do góry, akcja może się zakończyć już po dwóch dniach. Jeśli wrak będzie dobrze dostępny, na pewno potrwa to dłużej.
ORP "Lech" najpierw przeskanuje dno morskie przy pomocy sonaru. Po ustaleniu dokładnej pozycji wraku - ustawi się nad nim, i stanie w miejscu dzięki systemowi czterech kotwic. Pozostałości kutra będą następnie zbadane m.in. bezzałogowymi pojazdami podwodnymi, które kamerami wykonają dokumentację filmową. Potem wrak i dno wokół niego zostaną sprawdzone przez nurków. Jednym z zadań jest odnalezienie ciał wszystkich pięciu członków załogi.
W trakcie operacji, na pokładzie "Lecha" nie będzie żadnych osób cywilnych. Nie płynie nikt z prokuratury w Pucku, która prowadzi śledztwo. Udziału w rejsie odmówiono przedstawicielowi armatora kutra, choć ten o to zabiegał od początku.
- Diabli wiedzą o co im chodzi - mówią rybacy z Władysławowa. - Może Marynarka Wojenna ma coś do ukrycia i będzie kłopot, żeby coś sensownego ustalić?
- Słyszałem różne teorie, ale uważam, że tu nie ma podstaw do takich podejrzeń - zapewnia kpt. Błuś. - Po prostu Marynarka Wojenna od miesięcy ma zaostrzone przepisy, jeśli chodzi o wstęp osób cywilnych na pokład okrętów. Są dobrzy fachowcy wojskowi, jestem przekonany, że wszystko zrobią jak trzeba.
Roman Daszczyński
Rybołówstwo
Wyjaśnią zagadkę utonięcia kutra WŁA-127
18 maja 2009 |
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.