Wejście w życie porozumienia o bezpiecznej żegludze, czyli tzw. Inicjatywy Czarnomorskiej dla Rosji oznacza sukces, gdyż wiąże się ze zdjęciem z niej szeregu sankcji, związanych z gospodarką rolną – powiedział PAP historyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu prof. Grzegorz Skrukwa.
- Rosja twierdzi, że warunkiem porozumienia o bezpiecznej żeglugi w zachodniej części Morza Czarnego jest wcześniejsze zdjęcie szeregu sankcji na rosyjski eksport produktów rolnych, import techniki dla gospodarki rolnej do Rosji oraz swobodna obsługa statków handlowych transportujących z Rosji płody rolne, a do Rosji środki do produkcji rolnej. Jeśli to wejdzie w życie, oznacza sukces Rosji, czyli agresora - stwierdził ekspert.
W jego ocenie będzie to „bardzo duży krok wstecz, jeśli chodzi o cały mechanizm sankcyjny”, którym objęta jest strona rosyjska.
Historyk przypomniał, że to Ukraina odniosła sukces militarny na Morzu Czarnym, w znaczący sposób przejmując kontrolę w zachodniej części akwenu.
- Rosja niewiele na tym traci. Właściwie nic, gdyż kluczową kwestią jest dla niej osłabienie sankcji - wyjaśnił.
Zapytany co na tym porozumieniu zyskuje Kijów, prof. Skrukwa odpowiedział, że „Ukraina traktuje to jako szansę na odzyskanie i utrzymanie amerykańskiego wsparcia”. „(Ukraina) jest zmuszona do afirmowania takich kroków, chociaż patrząc globalnie jest to dla niej wątpliwy sukces” - ocenił.
Czytaj także:
Biały Dom: Rosja i Ukraina zgodziły się na powstrzymanie się od użycia siły na Morzu Czarnym
Rozmówca PAP wyraził sceptycyzm wobec wejścia w życie zgody, która zapadła we wtorek, na wdrożenie zakazów ataków na infrastrukturę energetyczną Ukrainy i Rosji.
- Nie można mieć nadmiernej nadziei w tej sprawie, gdyż po wcześniejszych takich zapewnieniach, tuż po rozmowach, Rosja od razu dokonała ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Wydaje się, że wstępem do wiarygodnych porozumień powinna być uprzednia deeskalacja. Tutaj tego nie ma - zauważył historyk.
Według prof. Skrukwy Rosja w dalszym ciągu nie rezygnuje ze swojego zasadniczego celu, jakim jest przejęcie kontroli nad czterema ukraińskimi obwodami: donieckim, ługańskim, zaporoskim i chersońskim.
- Rosja ogłosiła ich jednostronną aneksję, wpisując to do swojej konstytucji, a trzeba pamiętać, że dziś nie kontroluje ona żadnego z tych obwodów w całości. W tej chwili dąży do ich przejęcia, na co Ukraina absolutnie nie może się zgodzić. Rosja nie zdobędzie Chersonia czy miasta Zaporoża bez gigantycznej ofensywy albo złamania Ukrainy - wyjaśnił ekspert.
Zdaniem historyka, trzecia strona tych porozumień, czyli USA „na pewno lawinowo tracą wiarygodność jako supermocarstwo wspierające dotąd ład międzynarodowy, oparty na równości i suwerenności państw”.
- W oczach obecnej administracji amerykańskiej jednak, po pierwsze, ten ład nie jest wartością, po drugie – wydaje się, że obecna administracja USA traktuje politykę międzynarodową jako funkcję wewnętrznej. Jakikolwiek sukces w sprawie wojny rosyjsko-ukraińskiej będzie przedstawiany społeczeństwu USA jako wielki sukces Donalda Trumpa, i tak zapewne odbierany przez jego zwolenników - powiedział prof. Skrukwa.
Prognozuje on, że w najbliższym czasie „będziemy obserwować kolejne kroki w kierunku częściowego ograniczenia intensywności wojny”.
- Czy przyniosą one trwałe zawieszenie broni, jest to wątpliwe - podkreślił.
W opinii historyka wtorkowe zapewnienia ze strony USA-Rosja i USA-Ukraina to „bardzo ostrożny i bardzo gorzki krok do zawieszenia broni”.
- To pierwsze, jakiekolwiek w miarę zbieżne oświadczenia Ukrainy i Rosji od bardzo dawna - dodał rozmówca PAP.
Marta Zabłocka