Rozmowa z Hanną Hanć, prezes Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia w Szczecinie.
W połowie lutego stanęła pani na czele MSR Gryfia, a wcześniej...
– Byłam w niej członkiem zarządu ds. finansowych. Do spółki przyszłam w październiku 2014 roku.
Jaki wynik finansowy osiągnęła spółka w 2014 roku?
– Szczegółowe dane będę mogła podać po zakończeniu badania wyników przez audytora. Spółka w 2014 roku zwiększyła przychody w porównaniu do roku 2013. W największym stopniu, bo o 12 proc. wzrosły przychody z remontów statków, które wygenerowały także najwyższą marżę. W ubiegłym roku w stoczni realizowane były również kontrakty z segmentu offshore oraz budowa dwóch prototypowych lodołamaczy. W porównaniu do lat ubiegłych Gryfia znacznie poprawiła rentowność na sprzedaży. Z drugiej jednak strony, w 2014 roku poniosła znaczące, choć jednorazowe koszty restrukturyzacji związane z odprawami dla pracowników przechodzących do firm kooperujących oraz nieplanowanym uprzątnięciem skażonych gruntów, które spółka sprzedała inwestorowi.
Restrukturyzacja firmy jest już zakończona. Połączono stocznie w Szczecinie i Świnoujściu w jedną spółkę, sprzedano zbędne grunty, zmniejszono zatrudnienie. Kiedy efekty tych zmian będą odczuwalne?
– Ależ pierwsze efekty są widoczne już teraz! Dzięki podjętym działaniom restrukturyzacyjnym uzyskaliśmy duże oszczędności wynikające z obniżenia kosztów i obciążeń związanych z utrzymaniem zbędnego majątku. Prawie o połowę spadły płacone przez stocznię podatki od nieruchomości. Nie bez znaczenia jest też zwiększenie efektywności pracy, wynikające z przeprowadzonej restrukturyzacji zatrudnienia. Po wydzieleniu działów pomocniczych do podmiotów zewnętrznych spółka zyskała zupełnie nową strukturę organizacyjną. Oczywiście, część efektów będzie widoczna w dłuższej perspektywie czasowej.
Niektórzy eksperci z branży stoczniowej uważają, że wielkość terenów produkcyjnych, jakie pozostały w Gryfii, jest za mała, by mogła się ona rozwijać i konkurować z innymi. Jak pani to skomentuje?
– Ziemie te były w posiadaniu Gryfii od samego początku. Czy w czasach powojennych coś na nich zbudowano? Nie. Od dziesiątek lat majątek ten nie był wykorzystywany do działalności produkcyjnej, a jedynie przysparzał dodatkowych kosztów. Zapewniam, że działalność operacyjna może być o wiele efektywniej prowadzona na znacznie mniejszym terenie. W wyniku kondensacji stocznia skoncentrowała swoją działalność na zmniejszonym obszarze, co przyczyniło się do podniesienia efektywności pracy, choćby ze względu na to, że pracownicy nie muszą przemieszczać się po tak dużym terenie. To pomaga lepiej wykorzystać ich czas. W naszym otoczeniu jest wiele przykładów stoczni, które działają bardzo efektywnie na niewielkim obszarze. O potencjale stoczni decydują doki i hale produkcyjne, a nie wielkość gruntów.
W pierwszych zapowiedziach wspominała pani o koncentracji na rynku remontów statków. Czy to oznacza rezygnację z obecności na rynku offshore?
– Nie zamierzamy rezygnować z tego rynku. Chcemy natomiast znaleźć odpowiednie proporcje pomiędzy remontami i offshore. Po kilku latach stagnacji w obszarze remontów rok 2014 był dla „Gryfii” przełomowy – zanotowaliśmy duże ożywienie. W obu stoczniach wyremontowaliśmy ponad 230 statków. Jak już wspomniałam na początku, przychody wzrosły najbardziej właśnie w tym segmencie. W poprzednich latach stocznia intensywnie poszukiwała możliwości zaistnienia na rynku offshore, ponieważ to było bardziej opłacalne niż remonty. Wszyscy wiemy, co się dzieje obecnie na światowym rynku ropy i gazu. W praktyce taka sytuacja przekłada się na spadek zamówień oraz marż w tym sektorze. A my musimy elastycznie podchodzić do otaczających nas realiów rynkowych i w najlepszym stopniu wykorzystać możliwości, jakie ze sobą niosą. Jednak zawahania na rynku offshore są przejściowe. Dlatego nie rezygnujemy z żadnego z tych obszarów, ale staramy się najlepiej zbalansować nasz portfel usług.
Jakie są plany na najbliższy okres?
– Po przeprowadzonej restrukturyzacji spółka jest przygotowana do wejścia w etap rozwoju. Musimy podjąć wysiłki, by w oparciu o potencjał i doświadczenie stoczni rozwinąć te obszary, które są najbardziej opłacalne, pozyskać nowych klientów i wzmocnić ogólną pozycję rynkową. Chciałabym również, aby stocznia była atrakcyjnym pracodawcą. Priorytetem dla mnie na najbliższe miesiące jest opracowanie szczegółowego planu rozwoju stoczni.
Tuż po objęciu stanowiska prezesa Gryfii podkreśliła pani konieczność przeprowadzenia remontu doku nr 5.
– Dok nr 5 ma kluczowe znaczenie dla MSR Gryfia – jest największy spośród stoczniowych doków w Szczecinie i Świnoujściu, pozwala nam przyjmować statki do 40 000 DWT. Zgodnie z obowiązującymi przepisami Polskiego Rejestru Statków, dok ten musi przejść remont klasyfikacyjny, który pozwoli przedłużyć licencję PRS. Zyska też nowy wygląd – zostaną pomalowane jego burty. Część prac remontowych jest wykonywana równolegle ze standardową eksploatacją doku, dzisiejsze technologie pozwalają na to. Ta inwestycja jest konieczna. Gdyby dok nr 5 nie mógł sprawnie działać, największe statki omijałyby naszą stocznię, a na taką sytuację nie możemy pozwolić.
Od kilku miesięcy w szczecińskim zakładzie widać dużo statków. Jeśli chodzi o zlecenia remontowe, początek roku chyba nie jest zły?
– Mamy w stoczni pełne doki i dostajemy kolejne zapytania od klientów. Co więcej, niektóre jednostki, o ile jest taka możliwość, remontowane są przy nabrzeżach. Tak było chociażby w przypadku jednostek „Vaasaborg” i „Vancouverborg”, które w ostatnim czasie wpłynęły do Szczecina. Pierwszy z nich został zadokowany, a drugi przechodził remont awaryjny na wodzie.
Jak się układa współpraca ze związkami zawodowymi?
– Wierzę, że podobnie jak mi, tak i szefom związków zawodowych zależy na dobru stoczni, dlatego ufam, że uda nam się znaleźć wspólny język i wspólnie pracować dla MSR Gryfii. Moim celem jest włączenie załogi w dyskusję i pracę nad planem dalszego rozwoju stoczni. Liczę na zaangażowanie wszystkich pracowników.
Rozmawiała: Elżbieta Kubowska
To dlaczego politycy PO zarządzający stocznią mają tak wysokie
pensje ?
Sytuacja finansowa Gryfii jest zła , a pensje z tych na górze
jak z kosmosu.
Te płomienie optymizmu. A skończy się jak zwykle , stratami finansowymi
stoczni i wysokimi odprawami dla prezesów.
A jelenie robią za grosze.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.