W 2050 r. Polska może mieć na Bałtyku farmy wiatrowe o mocy nawet 28 GW, produkując rocznie 60 proc. prognozowanego zapotrzebowania na energie elektryczną - wynika z raportu „Wizja dla Bałtyku. Wizja dla Polski” Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Opublikowany w środę w Szczecinie raport PSEW powstał na podstawie danych z raportu „Our energy, our future” WindEurope - największej europejskiej branżowej organizacji energetyki wiatrowej. Z szacunków PSEW wynika, że za 30 lat morskie farmy mogą produkować nawet 140 TWh energii elektrycznej rocznie. Dla porównania, dzisiejsze całkowite roczne polskie zużycie jest na poziomie 170 TWh.
Również w środę w Szczecinie podpisana ma zostać Deklaracja Bałtycka na rzecz Morskiej Energetyki Wiatrowej. Sygnatariuszami będą przedstawiciele rządów Polski, Niemiec, Danii, Szwecji, Finlandii, Estonii, Łotwy i Litwy. Deklaracja obejmuje m.in. koordynację w zakresie planowania przestrzennego obszarów morskich, jak również współpracę przy rozwoju sieci, planowaniu mocy i mechanizmów wsparcia.
Minister klimatu Michał Kurtyka przypomniał, że morska energetyka wiatrowa to jeden z dwóch filarów, na jakich Polska chce oprzeć przyszły, zeroemisyjny system energetyczny. To wybór strategiczny i długoletni - zaznaczył. Kurtyka przypomniał, że polski projekt morskiej energetyki wiatrowej ma „ogromną skalę”: rzędy 120 mld zł, co w ciągu 20 lat przełoży się na powstanie 8-11 GW mocy.
Chciałbym, żeby Polska potrafiła skorzystać z szansy, jaką jest rozwój kompletnie nowej branży przemysłowej - dodał minister Kurtyka.
Według prezesa PSEW Janusza Gajowieckiego, jeżeli Polska w pełni wykorzysta potencjał energetyczny stosunkowo płytkiego i bardzo wietrznego Bałtyku, to ma szansę stać się w tym akwenie liderem pod względem mocy zainstalowanych w morskiej energetyce wiatrowej.
Tym samym farmy wiatrowe zbudowane w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej Morza Bałtyckiego staną się jednym z filarów transformacji energetycznej kraju i naszym wkładem w realizację celów Europejskiego Zielonego Ładu – dodał Gajowiecki.
Jak podkreślał prezes PGE Wojciech Dąbrowski, przed całą polską gospodarką stoi wyzwanie zeroemisyjności. Grupa już teraz pracuje nad maksymalnym wykorzystaniem możliwości i doświadczenia polskich przedsiębiorstw do budowy farm na Bałtyku - zaznaczył.
Naszą aspiracją jest, aby w 2050 r. produkować 100 proc. zielonej energii dla naszych klientów, a morska energetyka wiatrowa będzie głównym elementem na drodze do tego celu w nowej strategii PGE - zapowiedział Dąbrowski.
Jak dodał, jeżeli dojdzie do wydzielenia ze spółek energetycznych aktywów węglowych, to w 2040 r. morska energetyka wiatrowa powinna stanowić ok. 40 proc. produkcji energii elektrycznej w Grupie.
Dąbrowski przypomniał, że pierwsze farmy PGE chce zbudować z partnerem - duńskim Oerstedem. Jak podkreślał odpowiedzialny za Europę kontynentalnaą wiceprezes Oersted Offshore Rasmus Errboe, Komisja Europejska widzi konieczność wybudowania 450 GW mocy w morskiej energetyce wiatrowej do roku 2050 w celu dekarbonizacji europejskiej gospodarki.
„Polska ma dobre warunki do tego, aby stać się regionalnym liderem. Polski potencjał jest olbrzymi – ocenił Errboe. Jak dodał, Polska już dziś jest w łańcuchach dostaw europejskiego przemysłu powiązanego z morską energetyka wiatrową.
„Polska jest regionem o największym niewykorzystanym potencjale w Europie, ma wszystkie atuty w ręku, by go wykorzystać” - oświadczył szef działu rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Skandynawii i na Bałtyku w RWE Renewables Holger Matthiesen. Jednak, jak zaznaczył, do tego potrzeba stabilnych ram prawnych zapewnionych przez rząd.
Do tej pory na Bałtyku powstały farmy o mocy 2,2 GW. Tymczasem według analiz WindEurope potencjał energetyczny Bałtyku sięga 83 GW, a według ekspertyz Komisji Europejskiej - nawet 93,5 GW.
wkr/ pad/