Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wypadku jachtu Delphia 24, do którego doszło w ubiegłym roku nieopodal gdyńskiego basenu żeglarskiego. W wyniku wywrócenia się jachtu zginęło trzech żeglarzy. Powodem umorzenia śledztwa jest śmierć sprawcy wypadku.
O umorzeniu śledztwa przez prokuraturę jako pierwsze poinformowało Radio Gdańsk. Informację PAP potwierdził prokurator Prokuratury Okręgowej Mariusz Duszyński.
Śledztwo zostało umorzone, wobec stwierdzenia, że sprawca zmarł - oznajmił.
Wyjaśnił, że w oparciu o zgromadzony materiał dowodowy, w szczególności o opinię biegłego z zakresu badania i rekonstrukcji wypadków morskich, do wypadku doszło w wyniku nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym.
Biegły stwierdził szereg zaniedbań właśnie w zakresie bezpieczeństwa żeglugi. W sytuacji, gdy doszło już do wypadku, czyli przewrócenia się jachtu - zaznaczył.
Dodał, że śledztwo wykazało m.in. że jacht nie był prawidłowo wyposażony: nie miał m.in. środków łączności i sygnalizacyjnych przez co załoga nie mogła zawiadomić o wypadku i długo czekała na pomoc.
Do śmiertelnego wypadku doszło 8 kwietnia ub.r. Jak wynika z raportu przygotowanego przez Państwową Komisję Badań Wypadków Morskich grupa czterech żeglarzy na jachcie Delphia 24 wypłynęła z Mariny w Basenie Jachtowym, aby po przerwie zimowej przeprowadzić wiosenny trening przed sezonem żeglarskim.
Jak wynika z raportu, po wypłynięciu nastąpiło wywrócenie się jachtu i załoga znalazła się w wodzie. Prowadzone przez załogę próby obrócenia jachtu tak, aby kontynuować żeglugę były bezskuteczne. Jednego z członków załogi udało się uratować. Ciała dwóch żeglarzy odnaleziono w wodzie. Zwłoki ostatniego członka załogi odnaleziono dopiero w czerwcu ub.r. na Zatoce Gdańskiej w okolicach Stegny.
Z raportu Komisji wynika, że "jacht nie powinien być dopuszczony do eksploatacji w związku z brakami technicznymi i wykonanymi naprawami, które były niezgodne z wymaganiami". Stwierdzono m.in.: brak niektórych elementów konstrukcji, pęknięcia, rozklejenie połączenia pokład-burta oraz nieszczelność komory wypornościowej.
Ponadto eksperci wskazali, że w trakcie rejsu wiał sztormowy wiatr, a temperatura wody miała 5-6 stopni. Członkowie załogi nie mieli ciepłej odzieży oraz pianek opóźniających utratę temperatury ciała. Oceniono, że maksymalny czas przetrwania w wodzie ograniczony był do 30 minut.
W raporcie zaznaczono również, że jacht regatowy powinien być pod stałą obserwacją i osłoną ratowniczą. Tego w dniu treningu nie zorganizowano. W związku z tym akcja ratunkowa prowadzona przez służby ratownicze SAR, była opóźniona o ponad pięć godzin.
Decyzja prokuratora o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocna.