Ulysses po przepłynięciu 50 tysięcy mil morskich w sobotę zawinął do Szczecina. Na jego pokładzie kapitan Mirosław Lewiński opłynął glob szlakiem Władysława Wagnera - pierwszego Polaka, który tego dokonał jeszcze przed drugą wojną światową.
- Ze Szczecina wyruszyłem 30 maja 2010 roku. Trasa była klasyczna, trochę Wagnerowska. Tak jak on płynąłem przez Kanał Panamski, a potem przez Morze Czerwone. Aczkolwiek moja trasa nie do końca pokrywała się z klasyką dlatego, że popłynąłem jeszcze na północ - Papua-Nowa Gwinea, Filipiny itd. Ale w dużym stopniu było to samo - mówi Lewiński.
- Były różne momenty, nawet burzliwe. Jak koło przylądka Hook wpadliśmy w prąd, który miał 10 węzłów, to fala o wysokości 2-3 metrów uderzała z każdego kierunku. Niesamowite. Jacht niby w miejscu stał, jak we wrzątku, a płynęliśmy do przodu 10 węzłów - opowiada kapitan Ulyssesa.
Nie było wielkiej uroczystości powitalnej. Na kapitana w Szczecinie czekali najbliżsi przyjaciele.