Spadające ceny ropy naftowej obniżają ceny gazu skroplonego na rynku azjatyckim zwiększając atrakcyjność eksportu LNG do Europy.
Chińskie terminale importowe wykorzystały w 2014 roku jedynie 55 procent swej przepustowości. To spadek o 67,2 procent w stosunku do 2013 roku. Oznacza to, że spodziewany wzrost importu gazu skroplonego przez Państwo Środka nie jest tak duży, jak przewidywali eksperci. Coraz mniej sprowadza także Japonia.
Spadek popytu działa dodatkowo na cenę ciągniętą w dół przez tanią ropę.
Ceny na giełdzie azjatyckiej oparte o tzw. Japan/Korea Marker spadły do średniej 9,991 dolara za mmBtu. Średnia tego wskaźnika na luty spadła o 47,3 procent w stosunku do analogicznego okresu w zeszłym roku, osiągając poziom najniższy od lutego 2009 roku czyli jeszcze sprzed katastrofy atomowej w Fukushimie, która skłoniła Japończyków do porzucenia atomu, sięgnięcia po wielkie ilości LNG i wywindowania jego ceny nawet do 20 dolarów za mmBtu. Inny, bardziej dominujący w Azji odnośnik ceny LNG czyli Japanese Crude Cocktail także spadł podążając za spadkami ceny gazu na giełdzie ICE w Londynie. Dlatego kupcy w Japonii i Korei Południowej rozważają porzucenie go na rzecz wskaźnika giełdy amerykańskiej – Henry Hub – gdzie króluje tani gaz łupkowy.
LNG w Azji jest tańsze od surowca z gazociągów w Europie. Dlatego eksporterom coraz bardziej opłaca się słać gaz skroplony np. do Polski.
Przez tanią ropę, tanieje także gaz z Rosji dla Europy. Niebawem może być tańszy o jedną trzecią – prognozuje nieoficjalnie moskiewskie ministerstwo gospodarki. Według tej prognozy średnia cena gazu na eksport mogłaby wynosić 222 dol. za 1 tys. m3. W porównaniu do cen z 2014 r. jest to mniej o 35 proc.
Tymczasem przedstawiony 25 lutego projekt Unii Energetycznej zakłada intensyfikację rozwoju zdolności importowych LNG w Unii Europejskiej. Z raportu Reutersa wynika, że już teraz do gazoportów belgijskich, brytyjskich i holenderskim wpływa dwa razy więcej tankowców na gaz skroplony, niż w zeszłym roku. Cenowym punktem odniesienia staje się jednocześnie giełda gazu w Londynie, w coraz większym stopniu wypierając indeks ceny ropy naftowej stosowany m.in. w kontraktach długoterminowych z Gazpromem.
Obecne ceny gazu to odpowiednio: według moich szacunków około 320 dolarów za 1000 m3 gazu od Gazpromu dla PGNiG i, co wynika z oficjalnych danych, średnio tyle samo na giełdzie gazu w Niemczech. LNG z USA mogłoby kosztować obecnie od 280 do 350 dolarów za 1000 m3 w zależności od dodatkowych obciążeń w kraju. Jeśli utrzymają się wspomniane przeze mnie trendy, te ceny będą maleć ze względu na wzrost płynności na rynku w Polsce i Europie. Jednak wszelkie szacunki na temat cen w 2020 roku będą obarczone wysokim ryzykiem. Pewne jest, że raczej będzie taniej a o dostawy gazu skroplonego - łatwiej.
Upada więc mit drogiego LNG oraz małej atrakcyjności rynku europejskiego dla tankowców z gazem skroplonym. Stary Kontynent może do końca dekady zostać zalany tanim LNG z USA i od innych dostawców.
Nic dziwnego, że Litwini rozpoczęli już rozmowy o dostawach gazu z tego kierunku przez terminal w Kłajpedzie. Z moich informacji wynika, że kupcy gazu zainteresowali się już także importem amerykańskiego surowca przez budowany gazoport w Świnoujściu. Gdy za około pięć lat ruszą dostawy taniego LNG z Ameryki, Australii, a nawet Mozambiku, pozycja Gazpromu na rynku europejskim znacznie osłabnie. Wtedy też Polacy będą mogli renegocjować drogi kontrakt gazowy z Katarem i na korzyść gazoportu zmniejszać zamówienia w ramach umowy gazowej z Rosją, która wygasa (akurat) w 2022 roku.
Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl
biznes.onet.pl