Nie ma dowodów na to, że obecność statków organizacji pozarządowych na Morzu Śródziemnym zachęca migrantów do wyruszenia w drogę - oświadczył dyrektor wykonawczy agencji UE do spraw granic Frontex - Hans Leijtens w środę w wystąpieniu w komisji włoskiego parlamentu ds. układu z Schengen. Zastrzegł, że jednostki te nie mogą działać jako „niezależne podmioty”.
Czy statki NGO są czynnikiem przyciągającym migrantów? Nie ma dowodów, które by to pokazywały - stwierdził szef unijnej agencji. - Nie wiem, czy migranci myślą, że warto ryzykować, ponieważ (na morzu) jest statek humanitarny. Gdybym był na ich miejscu, nie ryzykowałbym wsiadania na łodzie zbudowane w ciągu 24 godzin.
Leijtens zaznaczył: organizacje pomocowe „są przekonane, że postępują słusznie, ale nie mogą prowadzić swojej działalności jako niezależne podmioty w centralnej części Morza Śródziemnego. Musi być zaufanie. Jeśli słuchają centrów koordynujących akcje ratownicze na morzu i nie działają tak, jak chcą, mogą być pomocne”.
Dyrektor Frontexu mówił w komisji parlamentu Włoch, że kraj ten znajduje się pod silną presją migracyjną; „i tak będzie też w przyszłości” - dodał.
Bardzo pozytywnie ocenił współpracę z włoskimi służbami mówiąc, że wyróżnia je „najwyższy poziom profesjonalizmu”.
Codziennie wkładają maksymalny wysiłek - zauważył.
Leijtens stwiedził, że “przede wszystkim należy nie dopuszczać do tego, by ludzie wyruszali w drogę”.
Przemytnicy zarabiają ogromne sumy wsadzając ludzi na małe łodzie, które nie są przystosowane do przeprawy przez Morze Śródziemne. Niekiedy jednocześnie odpływa z Tunezji 30 łodzi; to jest zorganizowane, to jest biznes przynoszący miliardy dolarów - oświadczył szef Frontexu.
Wyraził przekonanie, że konieczna jest współpraca z krajami północnej Afryki.
Ocenił także, że “bez odsyłania ludzi trudno jest działać wiarygodnie w sprawie imigracji”.
Unia Europejska, zaznaczył, ma zawarte porozumienia z krajami, które przyjmują odsyłanych migrantów, ale liczby te są „bardzo małe”.
Z Rzymu Sylwia Wysocka