Dwa okręty chińskiej straży przybrzeżnej (CCG) przebywały na wodach terytorialnych Japonii w pobliżu spornych wysp Senkaku przez 92 godz. - poinformowały we wtorek japońskie media. Minister spraw zagranicznych Japonii wyraził zaniepokojenie "wyraźnie nasilającą się" aktywnością jednostek ChRL w regionie.
Dwa okręty CCG wpłynęły na japońskie wody terytorialne w pobliżu wysp Senkaku (w nazewnictwie chińskim - Diaoyu) na Morzu Wschodniochińskim w piątek ok. godz. 2 w nocy (w czwartek o godz. 18 w Polsce) i przebywały tam do godz. 10 w poniedziałek - podała japońska straż przybrzeżna.
Agencja Kyodo zaznacza, że był to najdłuższy w historii pobyt chińskiej jednostki na tym akwenie, od kiedy wyspy znalazły się pod kontrolą Tokio w 2012 r.
Jak podkreślają media, incydent zbiegł się w czasie z dwu- i trójstronnym spotkaniami w Tokio, w których w piątek i sobotę uczestniczyli szefowie dyplomacji: Japonii - Takeshi Iwaya, Chin - Wang Yi oraz Korei Południowej - Czo Te Jeol.
Iwaya przemawiając w poniedziałek w parlamencie, podkreślił, że mimo, iż jego spotkanie z Wangiem przebiegało w "pojednawczej i przyjaznej atmosferze", wyraził stanowczy protest i ubolewanie w związku z aktywnością chińskich jednostek. Dyplomata zaznaczył jednak, że strona japońska zajmie się tą sprawą w "zdecydowany i spokojny sposób".
Z kolei chińska straż przybrzeżna poinformowała, że "zawróciła cztery japońskie statki rybackie, które bezprawnie wpłynęły na wody terytorialne chińskiej wyspy Diaoyu w dniach 21-24 marca" - podał we wtorek należący do chińskiego rządu tabloid "Global Times".
- Wzywamy stronę japońską do natychmiastowego zaprzestania wszelkich nielegalnych działań na wodach - zaapelował rzecznik CCG, Liu Dejun.
Pekin i Tokio od lat spierają się o te niezamieszkałe wyspy. Prawo do nich rości sobie również Tajwan. Senkaku pozostają formalnie pod administracją Tokio od 2012 r., czyli od czasu wykupienia ich od prywatnego właściciela.
Krzysztof Pawliszak