Globalny transport morski nadal odczuwa konsekwencje zablokowania Kanału Sueskiego przez kontenerowiec w marcu - podaje portal Nikkei Asia. Porty na całym świecie wciąż usuwają zatory w ładunkach, zwiększone przez zakłócenia spowodowane pandemią koronawirusa.
Od czasu wypadku Ever Given pod koniec marca stawki frachtu kontenerowego wzrosły o ponad 10 proc, co zmusiło firmy do częstszego korzystania z transportu lotniczego, który jest znacznie droższy, i transportu kolejowego, który jest znacznie wolniejszy.
W związku z tym globalne łańcuchy dostaw są nadal zakłócone - podkreśla japoński portal.
Kontenerowiec japońskiego armatora, pływający pod panamską banderą i będący w zarządzie komercyjnym tajwańskiej firmy Evergreen Marine Corp., zaklinował się na ważnej drodze wodnej 23 marca, powodując znaczne zakłócenia w globalnym ruchu poprzez zablokowanie ponad 400 statków, zanim został ostatecznie usunięty sześć dni później.
Ever Given, jeden z największych kontenerowców na świecie, jest przetrzymywany na Wielkim Jeziorze Gorzkim między dwoma odcinkami kanału w ramach sporu z japońskim armatorem (właścicielem) statku, Shoei Kisen Kaisha Ltd.
Egipski sąd odrzucił we wtorek apelację Shoei Kisen i przychylił się do dalszego zatrzymania (aresztowania) statku w związku ze sporem o wysokość odszkodowania, jakie ma zapłacić właściciel. Władze kanału żądają 916 mln dolarów.
Pochodząca z Indii 26-osobowa załoga, która przebywa wciąż na statku, może być tym bardzo zaniepokojona, ponieważ nie ma na razie żadnych oznak, że w najbliższym czasie zostanie osiągnięte porozumienie między Egiptem a właścicielami Ever Given. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, załoga można utknąć na statku na lata.
Zdarza się, że członkowie załogi pozostają uwięzieni na statkach z powodu międzynarodowych sporów morskich.
"Guardian" opisał szczegółowo losy marynarza Mohammada Aishy, który od dwóch lat samotnie strzeże statku w Zatoce Sueskiej, zaledwie 80 km na południe od miejsca, w którym przetrzymywany jest obecnie Ever Given. Może on przebywać na lądzie jedynie przez dwie godziny, by zdobyć pożywienie i wodę lub naładować telefon.
Władze kanału prowadzą dochodzenie w sprawie przyczyny wejścia statku na mieliznę, ale jeszcze nie ogłosiły jego wyników.
Joanna Baczała
Fot.: fallenhearts17 / Instagram
Reszta załogi ma płacone i nie śpieszy się z wyokrętowaniem...
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.