Nasi reprezentanci w skokach narciarskich przeważnie latają. Albo na nartach, albo w drodze na kolejne zawody - samolotami. Tym razem płyną promem.
Skoczkowie narciarscy z polskiej reprezentacji wraz z trenerami i całą sportową i techniczną ekipą pomocniczą płyną właśnie przez Bałtyk na kolejne zawody Pucharu Świata, które mają się odbyć w dniach 27-29 listopada w Ruki w Finlandii.
Trwająca pandemia koronawirusa wpływa nie tylko na konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich, ale również na sposób podróżowania. Zwykle polscy skoczkowie na weekendowe konkursy wylatywali w czwartek samolotem. Teraz z powodu małej liczby połączeń i niebezpieczeństwa ich odwołania sztab kadry zdecydował, że tym razem do Ruki udadzą się samochodami i promem - podaje RMF.
"We wtorek chłopaki wsiadają do samochodów i jadą do Travemunde, skąd wypływają promem do Helsinek. Sama podróż promem trwa ok. 30 godzin, a później trzeba jeszcze 8 godz. jechać samochodem na północ Finlandii do Ruki" - wyjaśnił Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego w wypowiedzi dla RMF.
Płyną z portu niemieckiego - nie było innego wyjścia. Niestety, tylko przez kilka lat istniało połączenie towarowo-pasażerskie z Gdyni, na którym zatrudniony był nota bene także ten sam prom, którym właśnie płyną nasi mistrzowie skoków narciarskich.
Statek z naszymi "orłami" opuścił terminal promowy w Travemünde w środę ok. godz. 03:45, czyli z trzema kwadransami opóźnienia w stosunku do planowego wyjścia. Według rozkładu rejsów, prom spodziewany jest w terminalu Vuosaari pod Helsinkami o godz, 9:00 w czwartek.
Jeżeli nie będzie niesprzyjających warunków pogodowych w tym rejsie, to prom najprawdopodobniej nadrobi opóźnienie z Niemiec i dotrze do fińskiego portu zgodnie z planem.
"Dwa razy w życiu płynąłem promem, byłem piękny i młody i ruszyłem na mistrzostwa świata juniorów, ale nie pamiętam, czy lubię" - mówił cytowany przez Onet Kamil Stoch o nietypowej wyprawie do Laponii."Obyśmy tylko na tym promie nie popłynęli" - śmiał się w swoim stylu Piotr Żyła.
Z lolei Dawid Kubacki cieszył się na fakt, że na promie będzie czas na regenerację - relacjonuje portal Onet.
"Byle by nie bujało. Jakoś nie mam miłych wspomnień, jeśli chodzi o promy, ale to doświadczenia bardziej z prywatnych wyjazdów, w Egipcie. Tam był jednak statek zdecydowanie mniejszy, więc mam nadzieję, że tu, na dużym, będzie więcej stabilności" - powiedział towarzyszący naszej ekipie Adam Małysz, który udzielił wypowiedzi do kamery serwisowi Skaczemy.pl, gdy czekał w Travemunde przy terminalu promowym na zdążającą tam trzema samochodami zawodników i wozem serwisowym polską reprezentację.
Nasi skoczkowie wraz z ekipą płyną promem Finnmaid. Jest to prom typu ro-pax, czyli przeznaczony w większym stopniu do przewozu ładunków, z relatywnie mniejszą liczbą miejsc pasażerskich, niż na porównywalnych (dużych) "zwykłych" promach pasażersko-samochodowych.
Ale to dobrze dla naszej ekipy sportowej. Prom ma zaledwie 554 miejsc pasażerskich (w 201 kabinach). Dodatkowo, raz ze względu na sezon jesienno-zimowy, dwa - przez obostrzenia w podróżowaniu między państwami związane z koronawirusem, na statku może być mało pasażerów i nasi sportowcy nie będą skazani na przebywanie w mocno wypełnionych pomieszczeniach ogólnych, np. podczas posiłków.
Sam prom jest duży, a zarówno kabiny, jak i ogólno-dostępne pomieszczenia pasażerskie, na promie nastawionym głównie na fracht, choć nie należące do najbardziej luksusowych i z najbogatszą ofertą, są jednak komfortowe i przestronne.
Na promie dostępna jest sauna i siłownia / pomieszczenie fitness m.in. z bieżniami i z widokiem na morze przez wielkie okna.
Finnmaid, to prom znany z licznych wizyt w polskim porcie. Zainaugurował zawinięcia do Gdyni włączone swego czasu do serwisu Travemünde - Helsinki.
Pierwsze zawinięcie do gdyńskiego portu statku Finnlines w ramach połączenia pasażersko - towarowego w relacji: Helsinki - Gdynia - Travemünde - Gdynia - Helsinki miało miejsce 3. czerwca 2009 roku i był to właśnie prom Finnmaid.
Niestety, to połączenie z zawinięciami do Gdyni (i z przewozami pasażerskimi) nie przetrwało bardzo długo. Statki typu ro-pax, klasy "Star" (obejmującej jednostki Finnmaid, Finnstar, Finnlady, Europalink i Finnswan, każda o pasie ładunkowym ro-ro o długości 4200 m i tonażu pojemnościowym brutto rzędu 46 000 jednostek oraz nośności ponad 8750 t), zawijały regularnie (trzy razy w tygodniu) do Bałtyckiego Terminalu Drobnicowego Gdynia (obecnie OT Port Gdynia) jedynie od 2009 do 2012 roku.
Finnmaid, podobnie, jak jej jednostki siostrzane, ma długość całkowitą 218,80 m, szerokość 30,50 m, zanurzenie 7,10 m i wysokość od stępki do szczytu najwyższego masztu - 49,60 m.
Dwuśrubowy napęd każdego z tych promów ma moc ponad 40 000 kW.
PBS
Titanic rok 2020
— Julka🙌🏻🦁 (@yourautopsy) November 25, 2020
Koloryzowane#skijumpingfamily pic.twitter.com/4acFuMdGO7
Byleby naszych nie 'wybełtało' na tej trasie (a potrafi!).
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.