Polska barka Ewa utknęła w sobotę rano, 6 stycznia, na umocnionym kamieniami brzegu na rogu ujścia kanału Kanaal door Zuid-Beveland i estuarium rzeki Skaldy (Westerschelde) koło miejscowości Hansweert w Holandii.
Nosząca polską banderę barka Ewa ma 67 m długości i ponad 7 m szerokości.
Podczas odpływu okazało się, że barka osiadła na kamieniach na śródokręciu (środkową częścią kadłuba) tak, że dziób i rufa zawisły w powietrzu. Nierównomiernie podparty kadłub barki wygiął się. Taka sytuacja może być potencjalnie niebezpieczna. Może doprowadzić do uszkodzenia jednostki pływającej, a w skrajnych przypadkach - nawet do złamania kadłuba.
W oczekiwaniu na wysoką wodę, kiedy to podjęto próbę ściągnięcia barki z mielizny, w rejonie zdarzenia czuwało kilka holowników, jednostek pływających policji oraz urzędu ds. dróg wodnych Rijkswaterstaat, gdyż Ewa była "zawieszona" na pochyłym brzegu i istniało zagrożenie niekontrolowanego zsunięcia się lub przełamania kadłuba statku śródlądowego.
Na brzegu też w gotowości były takie służby, jak straż pożarna, policja, Rijkswaterstaat i ratunkowe.
Leendert Muller z przedsiębiorstwa holowniczego Multraship w wypowiedzi dla mediów przed rozpoczęciem akcji przyznał, że, mimo, iż zapowiada się na rutynową - wymagana jest przy niej uwaga i precyzja: "Jeżeli zrobimy coś źle, statek może się złamać. Jego konstrukcja jest osłabiona".
Akcja ściągnięcia barki Ewa z kamiennej pułapki trwała, łącznie z przygotowaniami, około trzech godzin. Właściwa akcja rozpoczęła się po godz. 16:30, kiedy przyszła wysoka woda.
Około godz. 17:00 czasu lokalnego udało się uwolnić polską barkę, która cofnęła się, przechodząc przez śluzę, do kanału Kanaal door Zuid-Beveland i zaraz za nim zacumowała na dalbach. W sobotę wieczorem pozostaje tam, być może oczekując na inspekcję, w wyniku której wiadomo będzie, czy może kontynuować podróż.
W chwili zaistnienia wypadku była w drodze z holenderskiego Vlaardingen do Dunkierki we Francji, załadowana złomem.
Niektóre źródła podają, że przyczyną wejścia barki na mieliznę na kamienistym brzegu, do którego doszło ok. godz. 7:30, był błąd w sterowaniu w połączeniu z silnym prądem odpływu.
W wypadku nikt nie ucierpiał. Nie było rozlewu szkodliwych substancji. Wejście polskiej barki nie spowodowało żadnych utrudnień w ruchu statków na Skaldzie (to ruchliwa droga wodna łącząca Morze Północne m.in. z jednym z największych portów europejskich - Antwerpią).
PBS
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.