Sojusze między globalnymi liniami przewoźników kontenerowych nie są wystarczającą odpowiedzią na słabe wyniki finansowe przemysłu i wymiany towarów, i mogą wręcz pogorszyć sytuację na rynku.
Jednakże konsolidacja jest potrzebna wśród największych graczy obsługujących linie Wschód - Zachód, w celu przywrócenia równowagi pomiędzy ceną frachtu i a kosztami działalności. Podobne kroki podjęły przed laty linie lotnicze w USA i przyniosło to skutek, ocenia Doug Hayes, analityk firmy doradczej Morgan Stanley w publikacji Lloyds Loading List. Problem narasta, bowiem od 2009 roku oceaniczny transport kontenerowy poniósł straty o skumulowanej wartości blisko 4 mld USD. Nawet, gdy uwzględnia się zyski nielicznych armatorów, jak Maersk i CMA CGM.
Hayes przypomina, że w ostatnim dziesięcioleciu dużo mówiło się o potrzebie dalszej racjonalizacji przewozów. Ale zamiast tego doszło natomiast do "zmutowania się" kilkunastu przewoźników w cztery sojusze: 2M, Ocean Three, G6 i Grupie CKYHE. Dwa ostatnie mają odpowiednio po sześć i pięciu członków.
Problem jednak nie został rozwiązany, bowiem nadal występuje rozproszenie ustalania stawek frachtu, których poziom na kluczowych trasach nie pokrywa kosztów większości armatorów.
Co prawda przemysł stoczniowy może przyczynić się do poprawy parametrów technicznych kontenerowców (sprawniejsze silniki, większa pojemność i obniżka kosztu jednostkowego przewozu), a linie żeglugowe poprawić zarządzane. Taką strategię realizują z dobrym skutkiem Maersk i CMA CGM.
Jednak sojusze nie zmienią niczego w branży, ponieważ nadal ta sama liczba podmiotów wyznacza ceny frachtu, stwierdza Hayes. W dodatku „bez mechanizmu podziału zysku w sojuszu, ciągle będzie istniała pokusa, aby zapełnić swoje własne statki przed statkami członków Sojuszu”.
Zdaniem eksperta, do pewnego stopnia wzorce postępowania dostarcza transport lotniczy w USA. Poprawiły one trwale rentowność, gdy zaczęło się konsolidować i zmniejszyły liczbę ustanawianych taryf przez poszczególne linie lotnicze.
W branży kontenerowej natomiast sojusze mogą pomóc zarządzać kosztami poszczególnych członków, czego nie osiągnięto w liniach lotniczych.